Apetyt rośnie, kwestia aby się nie przejeść
Przy świątecznym drzewku i w towarzystwie dźwięków pięknych polskich kolęd spotkali się w piątek wszyscy przyjaciele Vive Targów Kielce. Na tradycyjnej imprezie była okazja do podsumowania osiągnięć zespołu oraz do złożenia najserdeczniejszych życzeń na następny rok.
Spotkanie wigilijne odbyło się w siedzibie Targów Kielce. Na uroczystości pojawili się przedstawiciele władz miasta oraz liczni przyjaciele klubu. Nie mogło zabraknąć także głównych bohaterów wieczoru, czyli piłkarzy oraz sztabu szkoleniowego kieleckiego zespołu.
- Kiedy sobie przypominam, w którym miejscu byliśmy na samym początku, a gdzie jesteśmy teraz, to strach się bać, co będzie w przyszłości. Przez tegoroczne emocje prawie wysiadło mi serce. Dobrze, że mam je mocne, bo dzięki temu jeszcze żyję. Drugie półrocze także jest świetne w naszym wykonaniu, gramy po prostu jak z nut. Jako prezesowi podoba mi się to zaangażowanie w zespole, bo walczymy jak lwy i tworzymy wspaniałe widowiska – bardzo pozytywnym przemówieniem uroczyste przyjęcie otworzył Bertus Sarvaas, prezes Vive Targów Kielce. Właściciel klubu nie zapomniał także podziękować trenerom i zawodnikom za wspaniałe wyniki. Miłe słowa skierował także w stronę przedstawicieli Klubu Stu, sponsorujących Mistrzów Polski oraz kibiców, którzy byli dla zespołu ósmym zawodnikiem.
Głos zabrali także inni ważni goście zaproszeni na świątecznie spotkanie. – Rozglądając po sali można z całą pewnością stwierdzić, że stanowimy wielką wspólnotę europejską. Na sali są obecni Witalij Nat, Marcus Cleverly, Henrik Knudsen, Rastko Stojković. To bardzo ładnie wygląda na hali sportowej, ale jeszcze lepiej tutaj przy wigilijnym stole – mówił Andrzej Sygut, wiceprezydent Kielc.
Dużo miejsca w przemówieniach poświęcono rodzinie sportowców. – Chciałbym życzyć rodzinom naszych piłkarzy, aby nie doświadczały samotności. W czasie sezonu pewnie wielokrotnie tęsknicie za sobą. Niestety takie są realia w sporcie, że często niektóre obowiązki muszą przejmować żony – powiedział biskup Marian Florczyk.
– Tak to jest w naszym zawodzie, że często rodzina musi cierpieć i wytrzymywać nasze fanaberie – przyznał Bogdan Wenta. Trener kielczan był świadomy także wielkich oczekiwań, jakie zespół wzbudził na następny rok. - Apetyt rośnie w miarę jedzenia, kwestią jest aby się nie przejeść i do końca wytrzymać przy stole – symbolicznie zakończył szkoleniowiec.
Po podzieleniu się opłatkiem wszyscy goście udali się na wspólny poczęstunek.
Na tradycyjnym spotkaniu piłkarze pojawili się z całymi rodzinami
Wasze komentarze