Horror Suzuki Korony Handball zakończony happy endem
Udany powrót na parkiet podopiecznych Pawła Tetelewskiego. Suzuki Korona Handball pokonała KPR Marcovię Radzymin 35:34. Jednak, jak wskazuje wynik, nie obyło się bez nerwów.
Spotkanie rozpoczęło się z drobnym poślizgiem przez awarię oświetlenia. Nie wpłynęło to jednak negatywnie na kielczanki, które do okolic pierwszego kwadransa zawodów prowadziły już siedmioma bramkami.
Niestety, drugie piętnaście minut przyniosło znaczne rozprężenie i to miejscowe schodziły na przerwę prowadząc - 20:19.
Po zmianie stron gospodynie poszły za ciosem, kreując dość korzystną zaliczkę - 27:23. Jednak przyjezdne nie dawały za wygraną. Konsekwentna pogoń za pozytywnym rezultatem trwała do ostatniej syreny. Na pięć minut przed jej sygnałem Koroneczki wyrównały (33:33), a kilka sytuacji później zapracowały na wygraną 35:34.
Zawodniczki Suzuki Korony Handball kolejny mecz rozegrają 2 lutego. Ponownie na wyjeździe zmierzą się z Varsovią.
fot. Maciej Urban