Statystyki Korony nie powalają. Piłkarze odpracują to na treningach
Gracze Korony Kielce do poniedziałkowego meczu ze Śląskiem Wrocław mają sporo czasu, dlatego zarządzono aż siedem jednostek treningowych i sześć odpraw. Zapewne, gdyby nie słaba postawa z Krakowie, zajęć byłoby mniej. Żółto-czerwoni przegrali z Cracovią 0:2, jednak to niejedyna nieprzychylna im statystyka.
Podopieczni Leszka Ojrzyńskiego będą mieli sporo czasu na piłkarskie przemyślenia, bo dostali tylko jeden dzień wolnego, który miał miejsce w niedzielę, tuż po meczu w Krakowie. Pozostałe dni to treningi i analizy. Odpraw będzie aż sześć i tylko w środę zawodnicy skupią się wyłącznie na ćwiczeniach.
Cracovia w kontratakach szczególnie niebezpieczna
W trakcie zajęć z całą pewnością będzie mowa o statystykach z ostatniej potyczki. I tutaj warto się zatrzymać na podstawowych informacjach. Posiadanie piłki kształtowało się na poziomie 57-43 na korzyść Cracovii. Kielczanie mieli przy nogach futbolówkę częściej niż w starciu z Legią Warszawa, jednak w obliczu bezlitosnej w egzekwowaniu koroniarskich błędów Cracovii, nie miało to znaczenia.
Kraków zdominował środkową strefę boiska, dzięki czemu miał więcej swobody w operowaniu piłką i zbiórkach. Gospodarze odnotowali w tym meczu dużo odbiorów otwierających im drogę do kieleckiej bramki.
Kielczanie tracili piłkę między innymi podczas konstruowania akcji ofensywnych, co było dla nich szczególnie bolesne. Każda taka strata, lub niewykończenie akcji strzałem kończącym, skutkowały niebezpiecznymi kontratakami ekipy Jacka Zielińskiego, która w tym elemencie była sobotniego popołudnia szczególnie niebezpieczna. Po takich zgubach koroniarze nie mieli czasu na powrót i ustawienie defensywy, co kończyło się permanentnym zagrożeniem.
W całym meczu "Pasy" oddały 17 strzałów, z czego 4 były celne (raz piłka odbiła się od słupka, co nie jest liczone jako uderzenie w światło bramki, zaś gol nr jeden dla Cracovii to samobój Grzegorza Szymusika) i tylko świetna postawa Konrada Forenca sprawiła, że Korona nie zakończyła tego starcia z jeszcze większym bagażem bramek. Dla porównania, żółto-czerwoni oddali 9 strzałów i żaden z nich nie leciał do wnętrza białego prostokąta.
Żółto-czerwoni znacznie słabsi w podaniach
Rzuty rożne to aż 10-1 dla korzyść Cracovii, co tylko uwydatnia ich przewagę ofensywną w starciu z Koroną Kielce. Miejscowi wypracowali sobie aż 25 dośrodkowań, wśród których znalazło się 8 otwierających drogę do bramki. Po kieleckiej stronie wrzutek było 14 i tylko dwie celne.
Przyszedł czas na podania wykonane przez oba zespoły. Drużyna Jacka Zielińskiego wymieniła między sobą 355 podań, jakie przełożyły się na 257 podań celnych. To dało Cracovii przeszło 72 procent celnych podań. Jak w tym elemencie gry kształtowały się liczby Korony Kielce? Żółto-czerwoni wykonali 274 podania, czyli o 23 procent mniej od Cracovii. Podań celnych po kieleckiej stronie było 188, czyli 68 procent. Nie dość, że zawodnicy Leszka Ojrzyńskiego rzadziej dzielili się piłką, to jeszcze nie byli tak celni jak Cracovia.
Ciekawie kształtują się statystyki biegowe. Korona Kielce pokonała w tym meczu nieco więcej, bo 105,86 kilometrów (na 105,59 gospodarzy). Jednak to Cracovia wykonała więcej sprintów powyżej 25,2 kilometrów (122-101). Szybkich biegów (19,8-25,2 km/h) zrobiła więcej kielecka drużyna (474-440). Najwięcej przebiegł piłkarz "Pasów", Otar Kakabadze (10,40 kilometrów), a tuż za nim uplasował się Grzegorz Szymusik (10,06 kilometrów). Najwięcej sprintów w barwach Korony zrobił Jakub Łukowski (12), zaś po stronie miejscowych Jakub Myszor (16). Najszybszy z Kielc był Jewgienij Szykawka (32,78 km/h), w Krakowie najlepiej rozpędził się Virgil Ghita (33,88 km/h).
Korona częściej faulowała i gra za sprawą kielczan zatrzymywana była 17 razy. Cracovia dopuściła się przewinienia 11 razy. Żółty kartonik tego dnia został pokazany cztery razy (po dwie kary na zespół).
Fot. Mateusz Kaleta