Nieprzekonujący sezon z happy-endem. Podsumowanie kampanii 2021/2022

05-07-2022 11:33,
Wiktor Chrabąszcz

Opadły już wszelkie emocje związane z sezonem 2021/2022. Teraz można na spokojnie podsumować poczynania Korony Kielce w zakończonych rozgrywkach i zobaczyć jak wyglądał marsz kielczan po awans do Ekstraklasy.

Podróż zaczniemy od czerwca 2021 roku.

Ostatnia kolejka sezonu 2020/2021 Fortuna 1.Ligi. Korona Kielce, pewna utrzymania jedzie do Radomiaka, który potrzebuje punktu, aby zapewnić sobie awans do Ekstraklasy. W Kielcach trwa duża mobilizacja, aby ten słaby sezon osłodzić sobie zwycięstwem w meczu derbowym. 

Spotkanie nie potoczyło się kompletnie po myśli trenera Dominika Nowaka i Radomiak bez najmniejszego trudu odniósł zwycięstwo 2:0. Radom mógł szykować się na Ekstraklasę, a w Kielcach wciąż wiele było znaków zapytania i niepewności. Korona zajęła 12. miejsce, a pierwszy sezon w "czyśćcu" przyprawiał kieleckich sympatyków o ból głowy. Największym plusem kampanii było wypracowanie 12 tysięcy zysku przez kielecki klub.

– Są spuszczone głowy, ale tak jak powiedziałem zawodnikom: pewien etap się zakończył, przed nimi urlopy, musimy odpocząć, bo na horyzoncie nowy sezon i nowy czas, który jest bardzo ważny dla Korony, Kielc i kibiców. Widzimy się ponownie za dwa tygodnie i od pierwszego dnia musi na tyle mocno pracować, być zdeterminowani, aby takie święto jak dziś w Radomiu, za rok było w Kielcach – powiedział po spotkaniu Dominik Nowak.

Na domiar złego z Centralną Ligą Juniorów pożegnała się drużyna U-18 Korony, a rezerwy spadły do IV ligi.

Pre-sezon 

Po sezonie 2020/2021 wizja PKO Ekstraklasy dla Korony była tak odległa, jak tylko mogła, ale bardzo szybko zaczęto działać, aby to, co powiedział Dominik Nowak, nie było tylko pustymi słowami.  

Zaledwie dwa tygodnie po zakończeniu rozgrywek do Korony Kielce dołączył Adam Frączczak. To był tylko jeden transfer, ale już wyraźnie pokazywał drogę, jaką ma zamiar kroczyć Korona w przyszłym sezonie. Nie było wątpliwości, że Frączczak to ogromny skok jakościowy w porównaniu do Emila Thiakane i Kubilaya Yilmaza, którzy w Koronie zawiedli.

Nie minęły dwa dni od transferu byłego piłkarza Pogoni Szczecin, a do żółto-czerwonych dołączył Piotr Malarczyk. W klubie przez ostatnie lata brakowało tożsamości, a Piotrek nie dość, że ją gwarantował, to jeszcze mógł podnieść jakość piłkarską w obronie. Umówmy się, po sezonie, gdzie rolę stoperów pełnili Szarek, Szywacz, Kobryń i Zebić nie było to niewykonalne.

Dodatkowo na rozpoczęcie przygotowań czekali już dwaj gracze pozyskani pod koniec poprzedniego sezonu. Byli to Łukasz Sierpina i Michał Koj, którzy, jak dwaj wcześniej wymienieni piłkarze, mieli ogromne ekstraklasowe doświadczenie. 

Później do Kielc trafił jeszcze uniwersalny piłkarz z Sandecji Nowy Sącz, Adrian Danek. Korona Kielce zareagowała również szybko na utratę Marka Kozioła, ponieważ do stolicy województwa świętokrzyskiego z Zagłębia Lubin przeniósł się Konrad Forenc.

Podsumowanie transferów

Przybyli:

- Michał Koj

- Łukasz Sierpina

- Adam Frączczak

- Piotr Malarczyk

- Adrian Daenk

- Konrad Forenc

- Janusz Nojszewski

- Maciej Bortniczuk (wypozyczenie)

- Mateusz Lewandowski (wypożyczenie)

Odeszli:

- Marek Kozioł

-Emil Thiakane

- Hugo Diaz

- Kubilay Yilmaz

- Kornel Kordas

- Paweł Łysiak

- Rafał Kobryń

Na pierwszy rzut oka można zauważyć, że zmiany personalne są na bardzo duży plus.

Sparingi

Nazwiska, nazwiskami, ale zawsze trzeba namacalnego dowodu na to, że jest lepiej. Korona Kielce podczas gier kontrolnych nie pozostawiała rywalom żadnych złudzeń i jasno pokazała, że będzie walczyć o coś więcej niż środek tabeli.

Na 5 sparingów Korona Kielce 4 razy wychodziła zwycięsko. Pokonywała nie byle kogo, ponieważ wygrała z Zagłębiem Sosnowiec, Widzewem Łódź, Ruchem Chorzów i Sandecją Nowy Sącz. Mecz z ŁKS-em zakończył się remisem, jednak dopóki grał wyjściowy garnitur, to Korona prowadziła.

– Czas gra na naszą korzyść. Dzisiaj nie wszystko było idealne, ale jak na ten etap, to powiedziałbym, że było aż za dobrze – mówił po sparingu z Ruchem Chorzów trener żółto-czerwonych, Dominik Nowak.

Wątpliwości nie pozostawiła również konferencja zwołana pod koniec lipca. Wzięli w niej udział prezes Korony Kielce Łukasz Jabłoński, głowa Suzuki Motor Poland Piotr Dulnik, dyrektor sportowy Paweł Golański i trener pierwszej drużyny Dominik Nowak. Z ust każdego z nich szedł jasny przekaz, nadrzędnym celem jest PKO Ekstraklasa.

Początek ligi – pragmatyzm kluczem do zwycięstwa

Dawno w Kielcach nie było takiego nastroju tuż przed startem ligi jak na początku sezonu 2021/2022. Na dodatek kielczanie mieli korzystny kalendarz na starcie rozgrywek i mogli zbudować swoją pozycję przed dalszą częścią. 

Korona Kielce rozpoczęła zmagania od trzech domowych zwycięstw. Żółto-czerwoni pokonali kolejno Skrę Częstochowa, Puszcze Niepołomice i GKS Jastrzębie. Gra jednak pozostawiała wiele do życzenia. – Oddaliśmy inicjatywę, ale w piłce najważniejszy jest pragmatyzm – powiedział po inauguracyjnym meczu Dominik Nowak.

Kolejne trzy wygrane ciężko nawet nazwać wymęczonymi. Mecze ze Stomilem Olsztyn, ŁKS-em Łódź i Resovią Rzeszów to były po prostu spotkania przepchnięte kolanem. Nie było już opowieści o graniu w piłkę, jakie miały miejsce podczas sparingów, a przeważały te o cechach wolicjonalnych. 

Kielczanie często wygrywali mecze dzięki indywidualnym popisom zawodników lub prostym błędom rywali. Korona rozstrzygała spotkania dzięki świetnie spisującej się dwójce Łukowski-Frączczak, którzy na swoje barki wzięli zdobywanie bramek nawet w ciężkich sytuacjach.

Spór o Błanika i spadek formy

Kielecka lokomotywa jechała dalej, ale było wiadome, że w pewnym momencie się wykolei. Pierwszym dużym ciosem dla drużyny była kontuzja Jacka Kiełba, który zerwał więzadła w meczu z Resovią Rzeszów. 

Paweł Golański nie zwlekał ani chwili i starał się znaleźć zastępstwo dla "Ryby". Wybór padł na najlepszego dostępnego gracza w 1. lidze, jakim był Dawid Błanik. Skrzydłowy w 5 meczach zdobył 3 bramki i zanotował 1 asystę dla Sandecji Nowy Sącz. Jednak tutaj pojawiły się schody. 

Błanik 1 września został przedstawiony jako zawodnik Korony, ale nie mógł od razu zaprezentować swoich umiejętności. Sandecja wniosła sprawę, jakoby przy transferze Dawida zostały naruszone procedury prawne. W międzyczasie Korona po raz pierwszy zgubiła w tym sezonie punkty, remisując na własnym obiekcie z Miedzią Legnica. 

Telenowela związana z Błanikiem trwała w najlepsze. Kluby początkowo nie dochodziły do porozumienia, jednak finalnie po około 10 dniach Dawid został wyrejestrowany przez Sandecję i stał się pełnoprawnym piłkarzem Korony Kielce. Zamieszanie trwało na tyle długo, że Dawid Błanik nie znalazł się w kadrze meczowej na mecz z Podbeskidziem Bielsko-Biała, którzy kielczanie zwyciężyli 3:2. 

W 9. kolejce na Suzuki Arene przyjechała Sandecja, która prezentowała się solidnie na starcie sezonu. Jak na ironię, to właśnie w meczu z drużyną z Nowego Sącza Błanik zadebiutował w Koronie. Kieleccy fani spodziewali się, że Dawid będzie podwójnie zmotywowany do tego meczu, a koroniarze odniosą łatwe zwycięstwo. Rzeczywistość była jednak dla kielczan bolesna, ponieważ Sandecja wygrała swój wyjazdowy mecz 1:0.

W zespole nie było jednak paniki, a zawodnicy, jak i trener sądzili, że takie mecze tylko pobudzą zespół. – Kubeł zimnej wody musiał w końcu przyjść, teraz regeneracja i sportowa złość bo przed nami kolejny mecz – mówił po spotkaniu Dominik Nowak.

Seria bez wygranej w lidze i triumfy w Pucharze Polski

Po meczu z Sandecją Korona odpowiedziała w najlepszy możliwy sposób. Po szalonym meczu pokonała po dogrywce ekstraklasową Wisłę Płock w Pucharze Polski 4:3 i awansowała do kolejnej rundy. Niestety pucharowy mecz kontuzją okupił Adam Frączczak, który wypadł z gry na dwa miesiące. W Kielcach jednak po tym spotkaniu ponownie odżyły nadzieje na lepszą grę i pewny awans do PKO Ekstraklasy. 

Nie trwało to jednak długo. W pięciu kolejnych meczach kielczanie 4 razy podzielili się punktami z rywalami, a raz zanotowali porażkę. Koroniarze zremisowali kolejno z Zagłębiem Sosnowiec, Chrobrym Głogów, Arką Gdynia i Górnikiem Polkowice. Bolesny był zwłaszcza podział punktów z ostatnim rywalem, ponieważ Korona prowadziła i grała w przewadze, a jednak korzystnego rezultatu w Polkowicach nie dowiozła do końca. To spotkanie było jednym z najgorszych w minionym sezonie.

Porażka przyszła natomiast w meczu z Widzewem Łódź. Co ciekawe, przegrane starcie z tą ekipą było chyba najlepszym do tej pory pod względem stylu, ale nie przyniosło ono Koronie żadnego punktu. Dodatkowo po tym meczu kielecka drużyna spadła z miejsca premiowanego bezpośrednim awansem i nie odzyskała go już do końca rozgrywek.

Na pocieszenie dla kieleckich fanów w 15. kolejce Korona Kielce wygrała 2:1 z Odrą Opole i przerwała tym samym 1,5-miesięczną serię bez zwycięstwa w lidze. Kielczanie poszli za ciosem i parę dni później odprawili Stomil Olsztyn w 1/16 Pucharu Polski. Koroniarze w pełni kontrolowali to spotkanie, jednak przez bramkę kontaktową gości w 89. minucie na własne życzenie sprezentowali sobie nerwową końcówkę.

Kieleckie Waterloo i tymczasowy trener Kuzera

"Jest dobrze, a będzie lepiej" zwykł mawiać po meczach Korony Mirosław Smyła. Niestety późny okres pracy Dominika Nowaka to całkowite przeciwieństwo tych słów. Fala entuzjazmu po dwóch zwycięstwach z rzędu została brutalnie roztrzaskana przez mecz z GKS-em Katowice. Kielczanie prowadzili w nim grę, ale nie potrafili w żaden sposób udokumentować swojej dominacji i przegrali 0:1.

Za swojej kadencji Dominik Nowak odniósł jeszcze jedno zwycięstwo. Była to wygrana ze Skrą Częstochowa, która dodatkowo miała miejsce w przekonującym stylu. Żółto-czerwoni wygrali na Suzuki Arenie 4:1. Niestety fani kieleckiej ekipy nie mogli świętować przez długi czas, ponieważ w kolejnej serii meczów Korona przed własną publicznością przegrała 0:1 z GKS-em Tychy.

Jednakże nic, co się wydarzyło w tym sezonie, nie może się równać z wyjazdowym meczem z Puszczą Niepołomice. To była klęska, jaką ciężko sobie wyobrazić. Warto nadmienić tylko, że w 38. minucie meczu gospodarze wygrywali 4:0, a to i tak nie był najwyższy wymiar kary. Ostatecznie mecz zakończył się zwycięstwem Puszczy 5:2, a to spotkanie okazało się ostatnim w przygodzie Dominika Nowaka z Koroną Kielce.

– Kompromitacja. Trudno to inaczej nazwać, co innego o tym meczu powiedzieć. Byliśmy przygotowani na stałe fragmenty gry i walkę. Widzieliśmy wszyscy, jak to wyglądało. To mecz, którego nie zamierzam komentować na tym etapie – mówił po ostatnim gwizdku sędziego trener Korony.

Tymczasowym szkoleniowcem został Kamil Kuzera, który poprowadził kielczan w dwóch spotkaniach. Pomimo niezłej gry Koronie nie udało się awansować do ćwierćfinału Pucharu Polski. Kielczanie musieli uznać wyższość ekstraklasowego Górnika Łęczna. Na szczęście na osłodę całej rundy koroniarzom udało się wygrać ostatni mecz ligowy w tym roku. Zwyciężyli z GKS-em Jastrzębie 2:0.

Kielczanie zakończyli rundę na trzecim miejscu w tabeli, ale trzeba powiedzieć wprost – duża w tym zasługa niemocy innych drużyn. 

Fanów kieleckiej ekipy bardzo zaciekawiła jednak informacja, że nowym szkoleniowcem zostanie Leszek Ojrzyński, który jeszcze trzy miesiące wcześniej gościł na jubileuszu "Bandy Świrów". Jeżeli ktoś miał w tym momencie zdobyć zaufanie kibiców, to był to właśnie trener Ojrzyński.

Przerwa zimowa

W rundzie jesiennej kielczanie mieli problemy z kreowaniem dogodnych sytuacji, dlatego nie można się dziwić, że jednym z celów na zimowe okienko transferowe stał się kreatywny pomocnik. Poszukiwania trochę trwały, ale w połowie stycznia w Kielcach zameldował się Dalibor Takac. Piłkarz, który po rundzie jesiennej słowackiej ekstraklasy był wicekrólem asystentów tamtej ligi, z pięcioma ostatnimi podaniami.

Ponadto Takac w swojej karierze rozegrał ponad 100 meczów w najwyższej klasie rozgrywkowej na Słowacji. Zgromadził w nich łącznie 9 bramek i 20 asyst. Na papierze był to zawodnik z ekstraklasowym potencjałem.

Dodatkowo, zaraz potem miało miejsce pierwsze sparingowe spotkanie podczas przerwy zimowej. Kielczanie zagrali z Puszczą Niepołomice i w przekonujący sposób pokonali rywala 4:1. Był to poniekąd rewanż za upokorzenie w lidze.

Kielczanie potwierdzili dobrą dyspozycję w drugim meczu kontrolnym. Tym razem koroniarze uporali się z Wisłą Puławy 2:1. Niedługo po tym meczu do zespołu Korony Kielce dołączył drugi zimowy nabytek Roberto Corral.

Paweł Golański w tym okienku starał się szybko odpowiadać na powstające braki kadrowe. W meczu z Puszczą Niepołomice kontuzji doznał Adam Frączczak i Korona musiała ponownie rozglądać się za napastnikiem. Tym sposobem do Kielc na testy przyjechał Jewgienij Szykawka.

Trzeci sparing również przyniósł zwycięstwo Koronie. Tym razem kielczanom nie sprostała Skra Częstochowa, która przegrała z kielecką ekipą 0:1. Swoją premierową bramkę w żółto-czerwonych barwach zdobył w tym spotkaniu testowany Szykawka, a po meczu podpisał kontrakt z Koroną Kielce.

Korona później wyruszyła na obóz do Turcji, gdzie czekały ją trzy sparingi. Kielczanie dwa z tych meczów wygrali w bardzo przekonujący sposób. Pokonali kolejno FC Universitatea Cluj 6:0, a potem FK Aktobe 3:0. W jednym spotkaniu koroniarze musieli jednak uznać wyższość rywala, ponieważ przegrali z rosyjskim FC Orenburg 1:2.

Przed samym startem ligi Korona Kielce rozegrała jeszcze dwa sparingi z Zagłębiem Sosnowiec. Jeden zakończył się zwycięstwem gości 1:0, a w drugim padł remis 1:1.

Mecze kontrolne ponownie rozbudziły apetyty wśród kieleckich fanów, ponieważ 5 zwycięstw, 1 remis i 2 porażki wyglądały całkiem przekonująco przed rozpoczęciem rundy wiosennej.

Podsumowanie transferów

Przybyli: 

- Dalibor Takac

- Roberto Corral

- Jewgienij Szykawka

- Artur Amroziński 

Odeszli:

- Remigiusz Szywacz

- Marco Pervan

- Przemysław Szarek

- Mateusz Lewandowski (koniec wypożyczenia)

- Maciej Bortniczuk (koniec wypożyczenia)

Falstart Korony 

Stomil Olsztyn wydawał się wręcz wymarzonym rywalem na start kolejnej rundy. Olsztynianie zajmowali przedostatnie miejsce w tabeli, a swój ostatni jesienny mecz przegrali 0:6. Wszystko wskazywało na to, że dla dobrze prezentującej się podczas sparingów Korony będzie to formalność. Tak się jednak nie stało.

Gdy kielczanie otworzyli wynik spotkania, wydawało się, że kolejne trafienia będą kwestią czasu, ale niespodziewanie tuż przed przerwą do wyrównania doprowadzili goście. W drugiej części spotkania Stomil mądrze bronił wyniku i kieleccy fani musieli przełknąć gorzką pigułkę na początku rundy wiosennej. 

– Mężczyzn poznaje się po tym, jak kończą, a nie jak zaczynają – powiedział po tym meczu Leszek Ojrzyński i trzeba przyznać, że przyszłość pozytywnie zweryfikowała te słowa, odległa przyszłość.

Niedługo po tym meczu nie było bowiem w Kielcach różowo. W kolejnych czterech spotkaniach kielczanie trzykrotnie dzielili się z rywalami punktami i raz zanotowali zwycięstwo w starciu z Resovią Rzeszów. Remisy z ŁKS-em, Miedzią i Sandecją sprawiły, że kielczanie spadli na 4. miejsce w tabeli, a wyprzedziła ich rozpędzona na wiosnę Arka Gdynia.

Do kieleckiego zespołu pod koniec marca dołączył kolejny zawodnik. Był to gruziński skrzydłowy Luka Zarandia. Piłkarz z dużym potencjałem, jednak jak sam informował, bez okresu przygotowawczego nie jest gotowy na pełne 90 minut.

Promyk nadziei

Po meczu z Sandecją przyszła seria, której kieleccy fani nie widzieli od sierpnia. Mowa tutaj o dwóch wygranych meczach z rzędu. Zwłaszcza ten pierwszy pozostanie w głowie kieleckich fanów na długo. W meczu z Podbeskidziem o zwycięstwie przesądził strzał z przewrotki Jacka Kiełba w doliczonym czasie gry. 

W drugim przypadku wyższość kielczan musiało uznać Zagłębie Sosnowiec, które przegrało w Kielcach 1:2. Piłkarze podkreślali, że te dwa spotkania to może być impuls, który ponownie pozwoli im walczyć o najwyższe cele. 

Mieli prawo tak myśleć, bo po 27. serii spotkań już tylko dwa punkty dzieliły ich od miejsca dającego bezpośredni awans do Ekstraklasy.

Później przyszedł remis na trudnym terenie w Głogowie, strata powiększyła się do czterech oczek, ale wciąż to nie zamykało drzwi do drugiego miejsca. Koronę czekały teraz dwa mecze z bezpośrednimi rywalami do awansu, Arką i Widzewem. W międzyczasie do Kielc przybył stary znajomy, który nazywa się Kyryło Petrow.

Bezpośrednie boje o awans i batalia z Polkowicami

Kielczanie mecz z Arką rozpoczęli znakomicie. Już w 17. minucie Szykawka otworzył wynik spotkania, a po tej bramce trwał napór Korony. Niestety podopieczni Ryszarda Tarasiewicza przed przerwą doprowadzili do wyrównania, a z koroniarzy wyraźnie uszło powietrze. Druga połowa toczyła się już pod dyktando gości, którzy przewagę udokumentowali w 64. minucie i nie wypuścili już zwycięstwa z rąk.

Nie było jednak czasu na rozmyślanie nad tym meczem, bo już trzy dni później kielczan czekał równie ważny pojedynek z Widzewem. To spotkanie okazało się całkowitym przeciwieństwem meczu rozgrywanego przez te dwa zespoły w Kielcach. Tutaj to Widzew Łódź całkowicie dominował, ale przez swoją nieuwagę musiał przełknąć gorycz porażki. Korona odniosła bardzo ważne zwycięstwo 2:1.

Po dwóch meczach z absolutną czołówką teraz na Koronę Kielce czekał rywal z niższej półki. Koroniarze nie mogli go jednak lekceważyć, ponieważ już w rundzie jesiennej udowodnił im, że potrafi urywać punkty. Górnik Polkowice przyjechał na Suzuki Arenę i rzucił się bez respektu na podopiecznych Leszka Ojrzyńskiego. Do przerwy goście prowadzili 1:0, a w Kielcach trwała konsternacja tym, co przed chwilą zobaczyli.

Na szczęście szybko po przerwie udało się wyrównać, jednak później Korona przez długi czas nie mogła pójść za ciosem. Rozstrzygnięcie nastąpiło dopiero w doliczonym czasie gry, gdy Marcin Szpakowski wpakował piłkę do siatki rywala. 

Do drugiego miejsca cały czas brakowało czterech punków. Czy była to misja niemożliwa? Nie. Czy była to misja trudna? Zdecydowanie.

Wyścig żółwi w walce o bezpośredni awans

Na trzy kolejki przed końcem rozgrywek w walce o drugie miejsce liczyły się trzy zespoły: Widzew, Arka i Korona. 

Stawka była bardzo wysoka i w 32. kolejce żadna z tych drużyn nie udźwignęła presji. Widzew w zawstydzającym stylu przegrał u siebie z Resovią, Arka poległa w domowym meczu z Miedzią, natomiast Korona zagrała swój najgorszy mecz od czasu Niepołomic.

Odra Opole, gdyby tylko była skuteczniejsza w starciu z kielczanami, mogłaby spokojnie wygrać różnicą 5-6 goli. Korona była bezzębna i popełniała katastrofalne błędy w defensywie. Wynik 3:1 nie oddaje przewagi, jaką mieli w tym meczu piłkarze Odry.

W przedostatniej serii gier ponownie żaden z trzech zespołów o awans nie zdołał wyjść zwycięsko ze swojego starcia. Arka zremisowała z Podbeskidziem, Widzew przegrał z Miedzią, a Korona zanotowała porażkę u siebie z GKS-em Katowice. Ponownie uczyniła to w fatalnym i bezradnym stylu. Porażka z Katowicami zamknęła Koronie drogę do bezpośredniego awansu. 

Po tym meczu było także jasne, że zajmiemy 4. miejsce w tabeli, a naszym rywalem w półfinale baraży będzie Odra Opole. Ta sama Odra , która jeszcze niedawno nie pozostawiła nam złudzeń. Powiedzieć, że nastroje w Kielcach nie były najlepsze, to nic nie powiedzieć.

Ostatni mecz sezonu zasadniczego z GKS-em Tychy był w zasadzie dla Korony sparingiem. Jednak nawet w spotkaniu o zerowym ciężarze kielczanie w ostatnich minutach wypuścili zwycięstwo z rąk. 

Baraże i wielka feta w Kielcach

Do baraży zakwalifikowali się Arka Gdynia, Korona Kielce, Odra Opole i Chrobry Głogów. Ciężko było szukać optymizmu, ponieważ kielczanie wygrali tylko jedno z sześciu spotkań z tymi drużynami w lidze.

Przed meczem z Odrą na specjalnie utworzonym pokoju na twitterze fani Korony dyskutowali na temat nadchodzących spotkań i tym rozmowom nie towarzyszył optymizm. Była jednak poruszona jedna kwestia, która została później wcielona w życie przed meczem finałowym, obniżki cen biletów.

Na mecz z Odrą Opole, który był najważniejszym meczem od lat, przyszło tylko siedem tysięcy kibiców, to najlepiej obrazuje, że fani nie obdarzyli piłkarzy wielkim zaufaniem.

Ci jednak, którzy pojawili się na Suzuki Arenie, z pewnością tego nie pożałowali. Sytuacja z Opola obróciła się o 180 stopni i tym razem to Korona wymierzała Odrze kolejne ciosy. W 39. minucie, kiedy Podgórski podwyższył prowadzenie na 3:0, wynik był już rozstrzygnięty. W drugiej połowie Korona nie dawała dochodzić rywalom do sytuacji strzeleckich i dowiozła rezultat z pierwszej połowy.

Morale w Kielcach diametralnie się odmieniły, a wszyscy fani zaczęli spoglądać na mecz Arka Gdynia – Chrobry Głogów. Opcje na finał były dwie albo wyjazd do Gdyni, albo mecz u siebie z Głogowem, więc preferowany scenariusz był jasny. Kieleccy fani zatriumfowali po raz drugi, kiedy okazało się, że Chrobry utarł nosa faworyzowanej Arce.

Trzy dni później podczas meczu finałowego stadion był wypełniony niemal do ostatniego krzesełka. Stawka meczu była ogromna. Kielczanie lepiej weszli w mecz i już w 18. minucie do siatki trafił Adam Frączczak i cały stadion eksplodował.

Ta bramka obudziła jednak przyjezdnych z Głogowa, którzy zaczęli mocniej napierać na bramkę Forenca. Wtedy nadeszły  38. i 39. minuta. Lebedyński raz, Rzuchowski dwa, a wszystko to po katastrofalnych zagraniach Szapakowskiego. W Kielcach nastąpiła wielka konsternacja.

Na szczęście od początku drugiej połowy widać było, że kielczanie są mocno nastawieni na odrabianie strat. Z rzutu karnego wyrównał Adam Frączczak, a mecz rozpoczął się na nowo. Chrobry w drugiej połowie nie istniał i wielka szkoda, że nie udało się rozstrzygnąć meczu w regulaminowym czasie gry. Czekała nas dogrywka.

Sytuacja się odwróciła i to Chrobry zaczął kontrolować boiskowe wydarzenia. Nie przekładało się to może na bardzo klarowne sytuacje, ale nie było już widać tej energii, która była w koroniarzach podczas drugiej połowie. 

Minuty mijały i kiedy wydawało się, że czeka nas seria rzutów karnych, pojawił się on. Jacek Kiełb, po dobrej dwójkowej akcji z Jakubem Łukowskim, trafił na 3:2 i cały stadion wybuchł euforią. Chwilę później Chrobry miał jeszcze szansę na wyrównanie, ale na szczęście dla kielczan nie zamienił tego na bramkę. PKO Ekstraklasa stała się faktem!

Epilog

To był bardzo ciężki sezon zarówno dla zawodników, jak i dla fanów Korony Kielce. Jasno ustalony cel okazał się ogromnym ciężarem i często w meczach podcinał piłkarzom skrzydła. Korona Kielce nie wywalczyła awansu w pięknym stylu, ale zrobiła to w najbardziej dramatyczny z możliwych sposobów. Kiedy fanów opuszczała już wiara, zawodnicy pokazali, że potrafią walczyć do końca. 

Cieszmy się, że tak się stało, bo dzięki temu w lipcu na Suzuki Arenę przyjedzie Legia Warszawa, a nie Puszcza Niepołomice. Na dodatek będziemy mogli zapomnieć o erze Ipli i Polsatu Box Go. "Czyściec" niewątpliwie się Koronie przydał, ale teraz po ciężkiej pracy czas zebrać plony na najwyższym szczeblu rozgrywek. 

Fot. Grzegorz Ksel, Mateusz Kaleta, Maciej Urban

------------

Dziękujemy, że jesteś z nami i wspierasz twórczość dostępną na CKsport.pl. Kliknij w link poniżej i postaw naszej redakcji symboliczną kawę.

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Ostatnie wiadomości

Industria Kielce w sobotę wygrała w kieleckiej Hali Legionów kolejny mecz Orlen Superligi. Tym razem na tarczy z konfrontacji wyszła Energa Wybrzeże Gdańsk, która przegrała 30:34.
Za Koroniarzami niełatwa przeprawa na Tarczyński Arena, gdzie przyszło im się zmierzyć ze Śląskiem Wrocław. Korona, co prawda nie wygrała z liderem, ale wraca do stolicy województwa świętokrzyskiego z cennym punktem. Kto był najlepszym piłkarzem żółto-czerwonych w tym meczu?
Kolejne spotkanie na linii Korona – Śląsk Wrocław zakończone bez rozstrzygnięcia. Tak było na początku sezonu, tak jest i teraz. Starcie na Tarczyński Arena zostało zwieńczone wynikiem 0:0 i podziałem punktów. – Szanujemy ten punkt – mówi Dominick Zator, defensor żółto-czerwonych.
Starcie 18. kolejki PKO BP Ekstraklasy z udziałem Korony Kielce zakończyło się bezbramkowym remisem. Czyste konto w rywalizacji ze Śląskiem Wrocław zachował Konrad Forenc, dla którego był to pierwszy w tej kampanii mecz na najwyższym szczeblu rozgrywek.
Kibice obecni w sobotni wieczór na Tarczyński Arena mogą odczuwać niedosyt, bowiem żaden z grających zespołów nie zdołał przechylić szali na swoją korzyść. Mecz Śląska z Koroną zakończył się bezbramkowym remisem. Taki przebieg wydarzeń nie satysfakcjonuje trenera gospodarzy.
Z jednym punktem z dolnośląskiego wyjeżdża Korona Kielce. Zawodnicy Kamila Kuzery zakończyli mecz z liderem PKO BP Ekstraklasy wynikiem 0:0. – Dużym plusem było funkcjonowanie w obronie – mówi szkoleniowiec żółto-czerwonych.
W sobotni wieczór fani PKO BP Ekstraklasy ostrzyli sobie zęby na spotkanie pomiędzy liderem, Śląskiem Wrocław, a prezentującą niezły futbol Koroną Kielce. Spotkanie nie obfitowało jednak w gole i zakończyło się bezbramkowym remisem, z którego bardziej usatysfakcjonowani mogą być fani żółto-czerwonych.
Industria Kielce w meczu 15. kolejki Orlen Superligi pokonała na własnym terenie drużynę Energa Wybrzeże Gdańsk 34:30. O ile pierwsza odsłona była wyrównana, tak druga przebiegła pod dyktando mistrzów Polski.
Korona Kielce przystępuje do 18. kolejki PKO BP Ekstraklasy przedwcześnie otwierającej zmagania Rundy Wiosennej. Dziś żółto-czerwoni zagrają we Wrocławiu z tamtejszym Śląskiem. Zapraszamy do śledzenia naszej relacji tekstowej Na Żywo.
Ekipa trenera Kamila Kuzery przystępuje w sobotę do kolejnej rundy piłkarskich rozgrywek PKO BP Ekstraklasy. Przed żółto-czerwonymi wyjazdowy mecz ze Śląskiem Wrocław. Początek starcia o 20.00. Gdzie można będzie obejrzeć to spotkanie?
– Po Legii atmosfera była świetnia. To bardzo fajne przeżycie dla nas wszystkich. Chcemy w tym turnieju zajść tak daleko, jak tylko będzie to możliwe – mówi Marcus Godinho, piłkarz Korony Kielce.
– Nowa miotła jeszcze nie przynosi takich efektów, jakich spodziewaliby się włodarze w Gdańsku – mówi przed kolejnym meczem Orlen Superligi Krzysztof Lijewski. Drugi trener Industrii Kielce mówi o drużynie Energii Wybrzeża, która aktualnie plasuje się na przedostatnim miejscu. Gdański zespół dziś zagra w Hali Legionów z mistrzami Polski.
Już dziś o godz. 20 Korona Kielce zmierzy się w wyjazdowym spotkaniu ze Śląskiem Wrocław. Zielono-biało-czerwoni w trakcie tygodnia nie rywalizowali w Pucharze Polski, gdyż pożegnali się z tymi rozgrywkami w 1. rundzie. W lidze radzą sobie znacznie i są aktualnym liderem w tabeli.
Kupując pościel dziecięcą, należy zwrócić uwagę na kilka istotnych aspektów. Może bowiem okazać się, że drogie produkty nie są warte swojej ceny, a model, który wybraliśmy, nie spełnia naszych oczekiwań. Oto najważniejsze aspekty wyboru pościeli dla dziecka.
Korona Kielce w piątek udała się w podróż do Wrocławia, gdzie w sobotę o godzinie 20.00 przystąpi do meczu z miejscowym Śląskiem. W drodze drużyna żółto-czerwonych uczestniczyła w kolizji drogowej.
Piękny rozdział w swojej historii napisała Korona Kielce, która w środę wyeliminowała Legię Warszawa z rozgrywek Fortuna Pucharu Polski już na etapie 1/8 finału. Warszawiacy będą mieli wolną Majówkę, a kielczanie walczą dalej. Kto był najlepszym zawodnikiem tego spotkania?
Jak się okazało, zgodnie ze schematem, Korona Kielce w kolejnej rundzie zmierzy się z Jagiellonią Białystok. Spotkanie odbędzie się w Białymstoku dopiero w lutym przyszłego roku, jednak warto już teraz powiedzieć coś o rywalu kieleckiego zespołu.
Niespełna pół roku temu Korona Kielce zremisowała u siebie ze Śląskiem Wrocław 1:1. Wtedy mało kto zdawał sobie sprawę z tego, że kielczanie grają z przyszłym liderem PKO BP Ekstraklasy. Wrocławianie, choć są na pierwszym miejscu, nie lekceważą rywala.
Korona Kielce sprawiła w środę niemałą niespodziankę eliminując z rozgrywek Fortuna Pucharu Polski obrońcę tytułu, Legię Warszawa. W piątkowe południe w siedzibie Polskiego Związku Piłki Nożnej odbyło się losowanie ćwierćfinałowych par tego prestiżowego turnieju.
– Bezpośrednio po meczu z Legią mówiłem, że mam kłopoty, pozytywny ból głowy, ale takie problemy są fajne i obyśmy mieli ich jak najwięcej – mówi na dzień przed starciem ze Śląskiem Wrocław Kamil Kuzera, trener Korony Kielce.
– Dziś jeszcze jednego zawodnika będziemy diagnozować i zobaczymy, czy pojedzie z nami – mówi przed wyjazdem do Wrocławia trener Kamil Kuzera. Korona w sobotę zagra ze Śląskiem.
Po świetnym środowym spotkaniu Korona Kielce wyeliminowała z rozgrywek Pucharu Polski triumfatora zeszłych rozgrywek, Legię Warszawa. Choć w piłce nożnej zasada pokonania mistrza nie daje tytułu mistrzowskiego, to w rozgrywkach zostało już tylko osiem najlepszych drużyn, z którymi Korona może nawiązać równą rywalizację.
W 120. minucie pucharowego meczu niemal cała Suzuki Arena oszalała z radości. Wszystko za sprawą kontrataku Korony Kielce zakończonego bramką Martina Remacle. Gol strzelony przez Belga dał Koronie awans do ćwierćfinału Fortuna Pucharu Polski kosztem Legii Warszawa. Na miejscu był Mateusz Żelazny, który na antenie Radia eM Kielce skomentował zwycięskiego gola w wyjątkowy sposób!
Środowy wieczór mikołajkowy zamienił się w piękną noc dla wszystkich kibiców żółto-czerwonych. Piłkarze Korony zapewnili fanom nie lada emocje z pięknym prezentem, jakim było trafienie Martina Remacle w ostatniej minucie dogrywki i awans do ćwierćfinału Pucharu Polski.
Industria Kielce przegrała wyjazdową potyczkę z OTP Bank Pick Szeged 25:26. Mistrzowie Polski do końca pierwszej połowy przegrywali czterema golami i tej straty już nie udało się odbudować.
– Rozegraliśmy bardzo dobry mecz – przyznaje Martin Remacle tuż po tym jak on i jego koledzy z Korony Kielce wspólnymi siłami wyeliminowali z Fortuna Pucharu Polski Legię Warszawa. Kielczanie wygrali 2:1 i tym samym meldują się w kolejnej fazie rozgrywek.
Suzuki Arena po raz kolejny w swojej historii była świadkiem wiekopomnego wydarzenia. Niewątpliwie kieleccy fani często wspomnieniami będą wracać do momentu, jak Korona Kielce w końcówce doliczonego czasu gry z Legią zdobyła bramkę na wagę zwycięstwa i awansu do najlepszej ósemki turnieju. Który piłkarz Korony zasłużył po tej potyczce na największe brawa?
Żółto-czerwoni w przekonującym stylu wywalczyli awans do ćwierćfinału Fortuna Pucharu Polski. W środowym spotkaniu rozgrywanym na Suzuki Arenie byliśmy świadkami trzech goli, z czego dwa zdobyła Korona. Zachęcamy do obejrzenia skrótu ze starcia kieleckiego klubu z Legią.
Korona Kielce tym razem rozegrała świetny mecz, przeciwstawiła się Legii Warszawa i wywalczyła awans do ćwierćfinału Fortuna Pucharu Polski. Wynik po dogrywce to 2:1 na rzecz żółto-czerwonych. – Dziś byliśmy do bólu mega konsekwentni i zorganizowani – stwierdza po ostatnim gwizdku sędziego szkoleniowiec miejscowych.
W trakcie takich meczów ręce same składają się do oklasków. Korona Kielce zagrała z Legią bezkompromisowo i to zaowocowało ćwierćfinałem Fortuna Pucharu Polski. Warszawski klub przegrał na Suzuki Arenie 1:2, a na rozstrzygającego gola trzeba było czekać do końcowych sekund dogrywki.

Copyright © 2023 CKsport.pl Redakcja Reklama

Projekt i wykonanie: CK Media Group