Przed nami mecze prawdy
Piłkarze Korony Kielce spędzą Wielkanoc z jednym punktem, zainkasowanym w meczu z Chrobrym Głogów (1:1). To spotkanie miało dwa oblicza, a niewykorzystane sytuacje Szykawki znów będą mogły śnić się żółto-czerwonych po nocach. - Powinniśmy zdobyć bramki - nie ma wątpliwości po tym meczu trener Korony Leszek Ojrzyński.
Leszek Ojrzyński (trener Korony Kielce): Wielka szkoda, ponieważ prowadziliśmy. Mieliśmy mecz pod kontrolą, poza stałymi fragmentami na początku. Mieliśmy też doskonałą sytuację, ale Szykawka uderzył głową w bramkarza. W drugiej połowie stworzyliśmy sobie trzy klarowne sytuacje, ale golkiper gospodarzy pokazał swój kunszt. Szkoda, tyle sytuacji co w tym meczu, dotąd nam się nie zdarzało.
W przerwie uczulaliśmy się, że Chrobry dobrze zaczyna drugie części. Przypominaliśmy sobie, że bilans rywali w pierwszych piętnastu minutach to 6:0. Przekonaliśmy się o tym po szybkim aucie, moment dekoncentracji. Później też było gorąco pod naszą bramką, były spięcia, interweniował VAR. Z przekroju meczu wiemy, że powinniśmy zdobyć bramki. Straciliśmy dwa punkty, z drugiej zdobyliśmy jeden na ciężkim terenie. Trzeba o tym spotkaniu szybko zapomnieć. Liczyliśmy, że przedłuży ono naszą zwycięską passę, ale tak się nie stało.
Teraz przed nami mecze prawdy - czekamy na Arkę, potem Widzew. Mamy cały tydzień na naprawę pewnych rzeczy.
Michał Koj? - Był w przerwie opatrywany, ale nie zgłaszał niedyspozycji, więc ta zmiana nie była podyktowana kontuzją. Chcieliśmy zmienić taktykę, zagęścić środek. Grzesiek Szymusik miał nam dać nową energię na boku, Jacek Podgórski przeszedł do środka. Potem dokonaliśmy jeszcze potrójnej zmiany, ale było już mało czasu.
fot: Grzegorz Ksel