Ojrzyński przyznaje, że pojawiają się zapytania, ale „bez konkretów”
Choć twórca legendarnej „bandy świrów” pozostaje bez pracy, wciąż ma obowiązujący kontrakt ze Stalą Mielec. Włodarze klubu zrezygnowali z jego usług w kwietniu, ale umowa została automatycznie przedłużona po tym, jak biało-niebiescy wywalczyli sobie utrzymanie na najwyższym szczeblu rozgrywek. – Jeżeli ktoś w Stali uważa, że pieniądze mi się nie należą, to pewnie za jakiś czas spotkamy się w sądzie – mówi na łamach sport.tvp.pl trener Leszek Ojrzyński.
– Taki był zapis w kontrakcie. Jeśli ktoś pracuje przez większość sezonu w klubie, który zdobywa mistrzostwo i wyrzuca się go dwie kolejki przed końcem to nie należy mu się premia albo nie zasługuje na automatyczne przedłużenie umowy, jeśli wcześniej ustalono taki zapis? Każdy świadomie podpisał ten dokument – dodaje szkoleniowiec w rozmowie z Maciejem Rafalskim.
Ojrzyński zauważa, że tego typu klauzule są zabezpieczeniem dla trenerów, którzy liczą się z tym, że mogą zostać wyrzuceni z klubu w każdej chwili. Były szkoleniowiec między innymi Korony Kielce nie ukrywa, że utrata posady w Mielcu była dla niego dużym zaskoczeniem. Zwłaszcza, że zanim do tego doszło, władze tamtejszego klubu udzielały mu wsparcia
Obecnie Leszek Ojrzyński nie pełni roli trenera w żadnym zespole, ale zaznacza, że z krajowymi rozgrywkami jest na bieżąco. Włodarze klubów także o nim pamiętają. – Pojawiały się jakieś zapytania, ale bez konkretów. Trzeba czekać. Na szczęście Stal ostatnio przelała mi zaległe pieniądze za czerwiec – przyznaje trener.
Pełna rozmowa dostępna jest tutaj.
Fot. Maciej Urban