Oczekuję więcej, nie straszę zespołu. Na swoim boisku musimy rządzić
W debiucie trenerskim Dominika Nowaka Korona Kielce przegrała 0:1 z Odrą Opole. Szkoleniowiec miał tylko kilka dni, aby przekazać piłkarzom swój pomysł na grę żółto-czerwonych, ale czas gra na jego korzyść. Po pierwszym tygodniu wspólnej pracy ma być widać już pierwsze efekty. W sobotę Korona podejmie na Suzuki Arenie ŁKS Łódź. - Chciałbym, aby elementy ofensywne, które wprowadzamy, były już bardziej widoczne - zapowiada przed tym meczem nowy szkoleniowiec kieleckiego zespołu.
Poprzeczka pójdzie w górę, bo "ełkaesiacy" to jeden z pretendentów do awansu, notujący jednak w ostatnim czasie słabszy moment. Również dla Korony to ważny mecz, aby wciąż liczyć się w walce o baraże. Po porażce z Odrą strata wynosi osiem punktów. - Analizowaliśmy mecz w Opolu. Jako trener oczekuję więcej, więcej muszą od siebie oczekiwać też piłkarze. W drugiej połowie zespół nabrał już kształtu, ale były też słabsze momenty. To moje pierwsze chwile z zespołem. Chciałem sporo piłkarzom przekazać, ale mieliśmy mału czasu na pracę. Musimy te dobre momenty przenieść na kolejny mecz - przekonuje Dominik Nowak.
Przed meczem z ŁKS-em pozytywem jest sytuacja kadrowa Korony. Do treningów wrócił już Przemysław Szarek, który przed meczem z Odrą nabawił się lekkiego urazu. - Na dzisiaj wszyscy są gotowi do gry i to jest naprawdę pocieszające, mamy wybór. Dzięki temu mogliśmy w tygodniu przećwiczyć wiele elementów, które chcemy wprowadzać do zespołu - cieszy się trener żółto-czerwonych.
Sobotni mecz będzie debiutem Nowaka na Suzuki Arenie. - Adrenalina zawsze jest. Swój stadion powinien kojarzyć się z twierdzą nie do zdobycia. Z taką myślą musimy przystąpić do spotkania z ŁKS-em. Grając na swoim boisku musimy na nim rządzić. Rywal nie jest łatwy, ale powiedziałem zawodnikom, że nigdy nie ma łatwych przeciwników. Wszystko zależy od nas - zapowiada 49-latek.
ŁKS przystępuje do meczu z Koroną po dwóch porażkach z rzędu 1:2 z Arką Gdynia i 0:1 z Resovią. Pod wodzą nowego trenera, Ireneusza Mamrota odniósł dwie wygrane, jeden remis i trzy porażki. - Zmiana trenera to bodziec, ale każdy szkoleniowiec potrzebuje w nowym miejscu czasu. Wyniki ŁKS-u może nie są bardzo satysfakcjonujące, ale biorąc pod uwagę ich siłę kadrową, powinni być jednym z głównych kandydatów do awansu. Poszczególni piłkarze mają duże umiejętności indywidualne, ale my też chcemy pokazać swoje walory - zaznacza Nowak.
Na razie największym problemem żółto-czerwonych jest strzelanie bramek. Obok Resovii i GKS-u Bełchatów, kielczanie zdobyli w tym sezonie najmniej bramek w Fortuna 1. Lidze - osiemnaście. - W tygodniu pracowaliśmy nad nieustępliwością i agresywnością w grze całego zespołu. Chciałbym, aby elementy ofensywne, które wprowadzamy, były już bardziej widoczne. Gra ofensywna jest bolączką Korony. Trzeba, aby zespół w siebie uwierzył i nie był jednym z najsłabszych w tej lidze, jeśli chodzi o skuteczność - nie ukrywa Dominik Nowak.
W sobotę kielczanie będą musieli zmierzyć się z najskuteczniejszą drużyną Fortuna 1. Ligi. ŁKS zdobył w w 25 meczach 45 bramek. - Może to budzić obawy, ale ja nie jestem zwolennikiem trenera, który straszy zespół. Pokazałem drużynie najlepsze walory przeciwnika, czyli dobre wyszkolenie techniczne, bo oceniam ten zespół bardzo wysoko. Z drugiej strony wiemy, że jeśli my będziemy dobrze współpracować na boisku i reagować po stracie piłki, to jestem przekonany, że wiele tych walorów ofensywnych może przeciwnik stracić. W Koronie jest również wielu piłkarzy o wysokich umiejętnościach - przyznaje opiekun żółto-czerwonych.
Jednocześnie jest pełen pozytywnych emocji. - W Koronie widać kolektyw i dobrą atmosferę. Widać, że jest to zespół, który chciałby notować progres. Chciałbym, aby nasz zespół był wzorem dobrej organizacji, agresywności i kolektywu, który wie, jak zachowywać się w danym momencie w danym sektorze boiska - zapowiada Dominik Nowak.
Sobotnie spotkanie Korona - ŁKS rozpocznie się o godz. 12:40.
fot: Mateusz Kaleta
Wasze komentarze
Bo tylko cud da nam baraże.