Nie wiedzieliśmy, co się dzieje. Musieliśmy wrzucić wyższy bieg
Po ośmiu tygodniach przerwy spowodowanej kontuzją oraz koronawirusem na boisko w barwach Łomży Vive Kielce wrócił Michał Olejniczak. Kielczanie po zaciętym meczu pokonali Grupę Azoty SPR Tarnów 37:26, ale rywalom uciekli dopiero w samej końcówce. - Musieliśym wrzucić wyższy bieg - mówi 19-latek.
Reprezentant Polski nie ukrywa, że nie czuje się jeszcze w pełni sił po odbytej chorobie i kontuzji. - Jestem słabszy. Przez osiem tygodni nie trenowałem na pełnych obrotach. Gdy przyszedłem na pierwszy trening w sobotę, już na rozgrzewce brakowało mi tchu - podkreśla.
Do formy 19-latka odnosi się też Talant Dujszebajew, trener zespołu. - Pierwsza połowa to była katastrofa, tragedia, ale to normalne. W drugiej połowie zagrał bardzo dobrze w ataku i obronie. Z tego powodu cieszymy się. Chcieliśmy, aby zagrali wszyscy, dlatego Sebastian Kaczor wystąpił na prawym rozegraniu. Ciężko jest grać, jeśli na tej pozycji nie ma leworęcznego zawodnika - podkreśla opiekun zespołu.
- Chcieliśmy wygrać i uniknąć kontuzji. Niestabilność w przygotowaniach powoduje sporo urazów. Do tego meczu przystąpiliśmy po zaledwie dwóch jednostkach treningowych. Jestem przekonany, że gdyby Tarnów przyjechał w pełnym składzie, to byłoby nam jeszcze trudniej - nie ma wątpliwości Dujszebajew.
Jeszcze kwadrans przed końcem to przyjezdni byli na prowadzeniu. Łomża Vive Kielce koncertowo rozegrała końcówkę, w której zdobyła osiem bramek z rzędu i wygrała spotkanie jedenastoma bramkami.
- Do pozytywów można zaliczyć dziś ostatnie piętnaście minut spotkania, wyszło nam tam wiele fajnych akcji i wygraliśmy jedenastoma bramkami. Z mojej strony było sporo przestrzelonych sytuacji, z których nie ma wytłumaczenia. Początek meczu był dla nas dużym zaskoczeniem, przy stanie 4:8 nie wiedzieliśmy, co się dzieje. Musieliśmy wrzucić wyższy bieg i zacząć robić to, co mieliśmy założone przed meczem - podsumowuje Olejniczak.
W następnej kolejce Łomża Vive Kielce zagra z Piotrkowianinem Piotrków Trybunalski. Ten mecz w sobotę o godz. 16.
fot: Anna Benicewicz-Miazga