Sami jesteśmy dla siebie największym zagrożeniem. Będziemy chcieli wykorzystać słabości Lecha
W niedzielę Korona Kielce rozegra ostatni mecz fazy zasadniczej sezonu 19/20 PKO Ekstraklasy. Na Suzuki Arenę przyjedzie Lech Poznań. Kielczanie będą musieli znaleźć sposób na zatrzymanie m. in. lidera klasyfikacji strzelców - Christiana Gytkjaera, który ma na swoim koncie 17 bramek. - Lech ma mocny atak, ale jak każda drużyna posiada lepsze i gorsze strony. My te słabości przeciwnika będziemy chcieli wykorzystać, a atuty zneutralizować - mówi przed pojedynkiem z "Kolejorzem" Maciej Bartoszek, trener Korony Kielce.
Kielczanie przygotowują się do tego spotkania bez Marcina Cebuli, który w meczu z Zagłębiem Lubin nabawił się urazu. To będzie dla kieleckiej drużyny duża strata, bo "Ceba" prezentował w ostatnich meczach wysoką formę.
- Marcin jest dla nas ważnym ogniwem. Ta sprawa spędza mi sen z powiek - przyznaje Maciej Bartoszek. Kielczanie cały czas czekają na ostateczną diagnozę urazu pomocnika. Pocieszeniem jest natomiast fakt, że wszyscy pozostali zawodnicy, oprócz pauzującego za kartki Milana Radina, są do dyspozycji. - W zespole nie ma większych poważniejszych kontuzji. To jedynie drobne urazy, które nie wykluczają zawodników z kolejnego meczu - informuje trener Korony.
Szkoleniowiec szuka taktyki, która pozwoliłaby jego drużynie sięgnąć po punkty w spotkaniu z Lechem Poznań. Do zmian może dojść na bokach obrony. Opiekun Korony nie jest bowiem w pełni zadowolony z Michaela Gardawskiego, który w każdym z ostatnich trzech spotkań był w drugiej połowie zmieniany przez rezerwowego.
- W meczu z Zagłębiem z kontuzją zszedł Marcin Cebula, do tego dwóch innych zawodników zgłaszało chęć zmiany. Pamiętajmy, że poprzednie spotkanie z Piastem kosztowało nas dużo zdrowia, a przerwa między kolejnymi meczami nie była długa. Do tego nałożył się też wyjazd, a wszystkie mecze gramy na dużej intensywności. Ponowna prośba zmiany przez Michaela Gardawskiego w kolejnym meczu nie była dla nas zbyt komfortowa. Jeśli zawodnik usilnie prosił o tę zmianę, to musiałem to zrobić. Ciężko mi powiedzieć, czy Michael nie daje rady fizycznie, czy czegoś się obawia. Na pewno nie jest jeszcze w pełni formy. Muszę z nim o tym porozmawiać. Jeżeli dalej miałoby to tak wyglądać, to musimy zmienić ustawienie naszej drużyny. W innym przypadku każdy mecz zaczynamy z dwoma zmianami, bo jedna jest już wpisana z góry w Michaela Gardawskiego - analizuje trener Korony Kielce.
Kielczanie szukają też złotego środka w ataku. Ostatnio na tej pozycji występował Jacek Kiełb, ale z Zagłębiem został przesunięty na skrzydło. - Kadrę mamy taką, jaką mamy. Pewne założenia są często określane pod konkretnego przeciwnika. Kibice doskonale wiedzą, że Jacek bardzo dobrze sobie radzi na boku, ale jeszcze za mojej pierwszej pracy w Koronie grał też na "dziewiątce". "Ryba" może sobie poradzić na obu pozycjach - przekonuje Bartoszek.
Już po 29. kolejce kielczanie poznali podział tabeli na dwie grupy i rywali, z jakimi będą mierzyć się w walce o utrzymanie. Trener żółto-czerwonych nie chce jednak oceniać swoich przeciwników. - Na tę chwilę największym zagrożeniem dla siebie jesteśmy my sami. Tak jak zawsze powtarzam, musimy skupić się na tym, jak my będziemy realizowali nasze założenia i prezentowali się na boisku. Każdego rywala trzeba szanować, bo nawet przeciwnik będący dzisiaj pod formą, za dwa tygodnie może być w bardzo dobrej dyspozycji - kwituje 43-latek.
Spotkanie Korony Kielce z Lechem Poznań odbędzie się w niedzielę o godz. 18 bez udziału kibiców na Suzuki Arenie.
fot: Mateusz Kaleta
PARTNEREM RELACJI JEST MEETFIT - STUDIO TRENINGOWE
Wasze komentarze
Poddajmy się !
0:3 z Lechem to nie wstyd, a nikt nie złapie kontuzji, nikt nie dostanie kartki, zasmarkany redaktor nikogo zarazą nie zarazie! Same plusy ZERO minusów!
. Można było gorzej trafić