18-latek, który zachwycił kieleckich trenerów
Zaczynał w Jedynce Pruchnik, a dziś święci triumfy na największych halach w Polsce z jedną z najlepszych drużyn Starego Kontynentu. Ciężka praca i talent doprowadziły go do kadry B reprezentacji Polski i nowego 5-letniego kontraktu. A przed nim jeszcze mnóstwo grania na najwyższym światowym poziomie - szczególnie, że w PGE VIVE ma się od kogo uczyć. Historia Miłosza Wałacha to przykład modelowo rozwijającej się kariery młodego zawodnika, o którym już dziś wie cała handballowa Polska.
Kierunek Kielce
– Od razu dało się zauważyć, że chłopak ma talent. Jego gra była aż zbyt dojrzała jak na jego młody wiek. Z miejsca wykonałem telefon do Prezesa Servasa, aby ściągnął go do Kielc – mówi dla serwisu Interia Rafał Bernacki, trener grup młodzieżowych PGE VIVE Kielce. Miłosza Wałacha, wtedy 14-letniego bramkarza Juvenii Rzeszów, wypatrzył w maju 2015 roku w Puławach na turnieju półfinałowym mistrzostw Polski młodzików. Kwartał później urodzony w Pruchniku zawodnik udał się wraz z drużyną PGE VIVE z rocznika 2001 na obóz do ośrodka sportowego w Kielnarowej i po kilku miesiącach zaczął swoją postawą wywierać na wszystkich ogromne wrażenie. Na efekty nie trzeba było długo czekać, bo szybko potem trafił do drugiej drużyny mistrzów Polski.
Mimo, że już jako 15-latek osiągał sportowe sukcesy, Miłosz, jako uczeń, często był chwalony przez nauczycieli za chęć ciągłego edukowania. Jego przemiana dokonała się w błyskawicznym czasie. - Do gimnazjum wszedł jako 15-latek, a wyszedł jako dojrzały facet, który z pokorą i pewnością siebie oraz wiarą w swoje możliwości mógłby obdarzyć niejednego, tzw. "gimbusa" - opowiada Tomasz Grzyb, ówczesny nauczyciel Wałacha.
„Cichy Walczak”
To właśnie takim określeniem młodego bramkarza określił Marek Cender, komentator Polskiego Radia Kielce podczas jednej z superligowych gier. To nie tylko dynamiczne spostrzeżenie radiowca, lecz całkowicie trafne określenie chłopaka, który zahartowuje się od rana do wieczora aby dojść do perfekcji w swoim fachu. Takie podejście było widać u niego już od najmłodszych lat.
Po jednym treningów Wałach zamiast oglądać analizę wideo, poszedł popracować nad brakami. Z pomocą zwrócił się do ówczesnego asystenta trenera Tomasza Strząbały i „jedynki” w kieleckiej bramce - Sławka Szmala. "Kasa" polecił mu, aby ten wykonał parę ćwiczeń na schodach. Te słowa młody golkiper mocno wziął sobie do serca. - Biegał ponad godzinę w koszmarnym upale. Niejednemu by nogi spuchły. Miłosz był tak skupiony na tym, co mu nakazaliśmy, że zapomniał, iż miał zrobić 5, a nie 25 powtórzeń - śmieje się Szmal na łamach "Gazety Wyborczej".
Zbyt grzeczny na sportowca
Poproszony o krótki wywiad do gazetki szkolnej powiedział, że... nie wie czy może. O zgodę zapytał się trenera Tałanta Dujszebajewa. To po raz kolejny uświadomiło, że nie jest to kolejny żądny sławy nastolatek, ale świadomy człowiek, który jest pokorny i niesamowicie skromny.
Czy nie bał się wejścia do szatni z gwiazdami europejskiego formatu? - Tak, bardzo! - odpowiada - Chłopaki dobrze mnie przyjęli, więc ten stres i bolączka o akceptacji szybko ze mnie zeszły - mówi Wałach.
Bycie bramkarzem miał we krwi
Początkowo pasją Wałacha był futbol. Jego przygoda z piłką kopaną rozpoczęła się na bramce ze względu na - jak sam twierdzi - „dużą masę ciała”. Pomimo krępującej tuszy Miłosz zdobywał sukcesy, ale szybko odnalazł to, w czym do dziś czuje się najlepiej - szczypiorniaka. Wszystko zapoczątkowała zwykła rozgrzewka podczas jednego z treningów piłki nożnej. Wtedy cała drużyna grała w handball, a on również stanął na bramce. Stoi w niej do dziś - tylko już nie w piłce kopanej, lecz rzucanej. I nikt nie ma wątpliwości, że wyszło mu to na dobre.
Nowy kontrakt i chęć walki o miejsce w drużynie
Kariera Miłosza Wałacha w PGE VIVE Kielce toczy się szybko. Pod koniec listopada 2019 roku ukończył 18 lat, a za sobą ma już debiut w Lidze Mistrzów i grę w Final Four przeciwko wielkiej Barcelonie. W styczniu tego roku związał się z kieleckim klubem nowym kontraktem, który będzie obowiązywał przez najbliższe pięć lat. Nie ma w nim zapisanej także żadnej klauzuli odstępnego. - Chcemy, by był traktowany już poważnie, jako pełnowartościowy zawodnik VIVE. On musi wiedzieć, że walczy o miejsce w składzie naszego zespołu - podkreślał po podpisaniu umowy Bertus Servaas, prezes klubu.
To sprawia, że Wałach nie jest już uważany tylko za wielki talent, ale też wartość dodaną ekipy mistrzów Polski. Udowodnił już to w obecnym, przedwcześnie zakończonym sezonie, kiedy odbił 65 ze 118 strzałów, co dało mu 36-procentową skuteczność. A w kieleckiej ekipie naprawdę ma się od kogo uczyć. - To super widzieć tak młodego bramkarza grającego na takim poziomie. To bardzo pracowity chłopak, bardzo go lubię i jestem przekonany, że przed nim wspaniała przyszłość, bo Miłosz z dużym zaangażowaniem pracuje nad swoim rozwojem. Cieszę się, że to przynosi efekty - chwalił młodzego kolegę na łamach Andreas Wolff, kapitan PGE VIVE.
Ambicje Wałacha rosną, bo ten ma przed sobą jeszcze wiele lat gry na najwyższym światowym poziomie. A już teraz ofert za 18-latka nie brakuje. Drużyną, która jako pierwsza zaoferowała swoje usługi był Górnik Zabrze. Ta oferta została szybko odrzucona, ze względu na chęć rozwoju w Kielcach i zawalczenie o pozycję drugiego bramkarza w ekipie mistrzów Polski.
fot: Anna Benicewicz-Miazga
Wasze komentarze