Nominalni pomocnicy w obronie. Trener Smyła eksperymentuje w Turcji z ustawieniem
- Nie byliśmy drużyną gorszą, był to wyrównany pojedynek. Nikt nie lubi przegrywać, dlatego szkoda, że nie udało nam się zwyciężyć - mówi Piotr Pierzchała, obrońca Korony Kielce. W sobotę żółto-czerwoni rozegrali w Turcji swój drugi sparing podczas zimowych przygotowań. Okazali się jednak słabsi od rumuńskiego Sepsi SF, ulegając rywalom 0:1.
Decydująca bramka padła w drugiej połowie meczu. Wówczas na boisku pojawiło się wielu młodych zawodników oraz tych wracających po kontuzjach. Trener Smyła eksperymentował z ustawieniem. Linię obrony przez drugie czterdzieści pięć minut stworzyli nietypowo Bartosz Prętnik, Piotr Pierzchała i nominalni pomocnicy: Ognjen Gnjatić i Dawid Liswoski.
Dla 18-letniego Lisowskiego bieganie po lewej stronie defensywy było nowym doświadczeniem. - Trener wystawił mnie na lewej obronie i nie jest to moja nominalna pozycja, ale chciałem pokazać się jak najlepiej i udowodnić, że dam radę. Na pewno nie byliśmy słabsi od rywali. Z drugiej strony czuliśmy też już ten tydzień mocnych treningów w nogach - mówi zawodnik Korony.
Niedziela będzie dla żółto-czerwonych dniem na regenerację i odpoczynek. Kielczanie zmieniają hotel i w kolejnym tygodniu dalej będą trenować i przygotowywać się do sezonu. W środę zagrają kolejny sparing przeciwko ukraińskiemu Olimpikowi Donieck.
fot: Piotr Grabski / Korona Kielce
Wasze komentarze