Trener chce zaskoczyć każdego przeciwnika. Nas też czasem zaskakuje
Po niespełna miesiącu piłkarze Korony Kielce wracają na Kolporter Arenę. W poniedziałek żółto-czerwoni zmierzą się na własnym stadionie z Zagłębiem Sosnowiec, drużyną, która po ośmiu kolejkach plasuje się tuż nad strefą spadkową Lotto Ekstraklasy. - Na pewno chcielibyśmy wrócić na zwycięską ścieżkę. Wiemy, jaki jest bilans Zagłębia na wyjeździe: trzy porażki, remis i ani jednego zwycięstwa. Nie wyobrażamy sobie, aby nie zainkasować przeciwko temu zespołowi trzech punktów – mówi przed meczem Maciej Górski, napastnik Korony.
- Mają poszczególne jednostki, które fajnie wkomponowały się w ligę. Różnicę robią Szymon Pawłowski, Zarko Udovicić, czy bramkostrzelny i silny Vamara Sanogo. Widziałem jeden, czy dwa mecze Zagłębia i myślę, że mają jeszcze problemy z przystosowaniem się do gry. Może zespół rośnie w siłę, ale na pewno nie urośnie w poniedziałek tutaj w Kielcach – stwierdza Górski.
REKLAMA
Zagłębie to drużyna, która dotychczas straciła najwięcej bramek w całej lidze – aż 16. To szansa dla napastników Korony. - Oczywiście, szczególnie niekorzystny bilans mają w meczach na wyjeździe. W czterech meczach strzelili tylko cztery bramki, natomiast stracili aż dziesięć. Łatwo jest wskazać formację, która ich zawodzi. Większą siłę mają z przodu, gdzie potrafią często coś „zmontować”. Musimy uważać na Pawłowskiego i jego akcje indywidualne – przestrzega snajper, który w siedmiu dotychczasowych meczach strzelił dwa gole.
- Musimy przede wszystkim spojrzeć na siebie i na to, co chcemy zagrać, a mniej przejmować się Zagłębiem. Trzeba mocniej zrealizować założenia przedmeczowe, bo w ostatnich dwóch meczach robiliśmy to prawdę mówiąc średnio. Przełożyło się to tylko na jeden punkt – zwraca uwagę napastnik Korony.
W ostatnim meczu kielczanie wyszli na Pogoń dwoma napastnikami, ale trener Gino Lettieri zmian dokonał już w przerwie spotkania. „Góral” opuścił boisko po 45 minutach ustępując miejsca Piotrowi Malarczykowi, natomiast miejsce obok Soriano zajął 20-letni Wato Arweladze. Czego możemy spodziewać się tym razem? - Nie da się przewidzieć planów trenera. Jest kilka osób pewnych gry w pierwszej jedenastce, ale ja na pewno do tych osób nie należę. Trener bardzo elastycznie podchodzi do każdego meczu, chce zaskoczyć każdego przeciwnika. My też czasem jesteśmy zaskakiwani przez trenera, ale to też ma swoje plusy. Każdy musi być gotowy do pracy – uważa 28-latek.
Górski analizuje jednocześnie ofensywne poczynania Korony w ostatnim meczu z Pogonią: - W Szczecinie brakowało nam podań. W środku mieliśmy zawodników typu „szóstki”, czy „ósemki”, a brakowało nam takiej typowej „dziesiątki”, która mogłaby popchnąć tę grę do przodu. Wiadomo, że „Żuber”, „Możdżu”, czy „Oli” są zawodnikami, którzy rozciągają tę grę, zagrywają piłki do boku, ale my – jako napastnicy – wolimy, gdy więcej jest ich posyłanych do przodu – zdradza Górski.
I podsumowuje: - Po przerwie trener wprowadził za mnie na boisko Vato, a on jest bardziej zawodnikiem, który atakuje z głębi pola, niż czycha na linii spalonego. To wyszło z korzyścią dla zespołu. Wywieźliśmy ze Szczecina jeden punkt, ale w poniediałek postaramy się o komplet "oczek".
Poniedziałkowy mecz Korony Kielce z Zagłębiem Sosnowiec rozpocznie się o godz. 18:00 na Kolporter Arenie w Kielcach.
fot: Anna Benicewicz-Miazga