Z Koroną podpisałem kontrakt już wcześniej. Ale to nie było oficjalne
28 lutego zakończyło się okienko transferowe w polskiej ekstraklasie. Korona w zimie dokonała pięciu wzmocnień. Ostatnie z nich - transfer Akosa Kecskesa - ogłoszono cztery dni temu, dzień przed zamknięciem się okna. Obrońca, którego transfer długo zapowiadał prezes kieleckiego klubu, Krzysztof Zając, wreszcie dołączył do drużyny. Teraz pod okiem trenera Gino Lettieriego przygotowuje się do nadchodzących meczów.
Dlaczego negocjacje w sprawie pozyskania defensora ciągnęły się tak długo? Co stanęło na przeszkodzie? Kiedy Kecskes zadebiutuje w żółto-czerwonych barwach? Na te wszystkie pytania w rozmowie z węgierskim portalem rangado.24.hu odpowiedział sam zainteresowany, Akos Kecskes, 22-letni defensor Korony Kielce i kapitan węgierskiej młodzieżówki.
REKLAMA
Z racji, że jest to pierwsza rozmowa, jakiej obrońca udzielił po transferze do Korony, postanowiliśmy w całością ją dla Was przetłumaczyć.
Do Polski trafiłeś w lipcu i od razu stałeś się ważnym zawodnikiem Bruk-Betu Termalika Nieciecza. Grałeś nieprzerwanie, ale twoja dobra seria została przerwana w październiku. Od tamtej pory występowałeś bardzo rzadko. Co się stało?
- Jesienią wypadłem z gry z powodu kontuzji mięśnia przywodziciela. Byłem skazany na przerwę od treningów i odpoczynek, więc opuściłem pięć lub sześć meczów. Kiedy uporałem się z kontuzją, trener mógł znów na mnie liczyć, dostałem także powołanie do reprezentacji U-21. Zagrałem w spotkaniu z Cyprem (Węgry U-21 wygrały 2:0 - przyp. red.), ale niestety uraz się odnowił... To był mój pierwszy mecz po powrocie z kontuzji. Ponownie wystąpić mogłem dopiero w ostatniej kolejce rundy jesiennej w spotkaniu z Lechem Poznań. Zagrałem wtedy prawie cały mecz (Kecskes zeszedł z boiska w 89. minucie - przyp. red.).
Mimo obiecującego początku, szybko zdecydowałeś się na zmianę klubu. Dlaczego?
- Miałem sporo zapytań, propozycji w zimie, ale wybrałem Kielce, ponieważ władze klubu naprawdę chciały mnie pozyskać. Pierwszy raz Korona była mną zainteresowana pod koniec grudnia. Już wtedy była szansa, abym dołączył do drużyny. Trener osobiście się ze mną skontaktował, co było dla mnie bardzo ważnym i pozytywnym aspektem. Utwierdzało mnie to w przekonaniu, że szkoleniowiec naprawdę chciał mnie widzieć w swoim zespole. Cieszę się, że dołączyłem do Korony. To elitarny klub w Polsce.
Dlaczego temat twojego transferu trwał tak długo?
- To prawda, niestety, sprawa ciągnęła się dłużej, niż myślałem. Powinienem już dawno być tu, w Kielcach... Do porozumienia z klubem doszliśmy szybko, ale opóźniało się podpisanie umowy. Miałem trudności, ponieważ mój poprzedni klub nie chciał mnie puścić. Byłem zaniepokojony tą sytuacją. To nie był łatwy moment, ale moja dziewczyna była ze mną, trzymała mnie na duchu. Podobnie cała rodzina. Wszyscy dodawali mi otuchy. Bez nich nie przeszedłbym przez ten okres.
Wszystko wyjaśniło się we wtorek, kiedy zostałeś oficjalnie zaprezentowany jako piłkarz Korony Kielce. Mogłeś wreszcie głęboko odetchnąć?
- W Kielcach byłem już około tydzień wcześniej. Problemem były jednak dokumenty, formalności. Podpisałem umowę wcześniej, ale to nie było oficjalne, dopóki federacja nie otrzymała mojego pozwolenia na grę. Wszystko zakończyło się we wtorek. Uspokoiłem się.
Jak czujesz się fizycznie?
- Z powodu spraw, o których wspominałem, byłem zmuszony opuścić kilka treningów z drużyną. Potrzebuję trochę czasu, aby dobrze przygotować się do rozgrywek, tak jak to miało miejsce na początku jesieni. Sztab szkoleniowy Korony pracuje bardzo profesjonalnie. Dostałem spersonalizowany plan ćwiczeń, dzięki któremu pracuję indywidualnie. Chciałbym jak najszybciej nadrobić zaległości treningowe. Moim celem jest jak najszybsze osiągnięcie dobrej formy i pomoc dla tego klubu. Czuję zaufanie trenera, ludzi. Mam nadzieję, że wkrótce wkomponuję się w zespół i będę mógł pomóc Koronie na boisku.
Do Kielc trafiłeś z włoskiej Atalanty, a trener Korony, Gino Lettieri jest Włochem. Da się odczuć w klubie włoski styl i sposób myślenia?
- Szkoleniowiec pracował wcześniej w Niemczech, więc klub jest oparty na niemieckiej koncepcji gry w piłkę z włoską mentalnością. Moje pierwsze wrażenie jest bardzo pozytywne. Podoba mi się to. Ważne jest dla mnie także to, że mogę komunikować się z trenerem w języku włoskim.
Przez pół roku grałeś już w Polsce. Zdążyłeś zapoznać się już z językiem?
- W poprzednim klubie, w Niecieczy, nie byłem na łatwej pozycji. Niewiele osób mówiło po angielsku, czy włosku. Byłem zupełnie zależny od języka polskiego, a to nie było łatwe. Z tego powodu starałem się uczyć jak najwięcej polskiego. Myślę, że osiągnąłem poziom, który pozwoli mi teraz na podstawową komunikację.
Teraz, w Kielcach, mam zupełnie inną sytuację. Ramy klubu są międzynarodowe, każdy mówi po angielsku, jest także włoski piłkarz (Elia Soriano - przyp. red.). Dużo łatwiej jest nam się komunikować.
Kiedy będziemy mogli znów zobaczyć cię w grze?
- Muszę sumiennie pracować i być cierpliwym. Może w połowie marca, przed kolejnym meczem reprezentacji U-21? To jest mój cel. Chciałbym osiągnąć do tego czasu dobrą formę. Za nami już cztery mecze rundy wiosennej. Mam nadzieję, że jak tylko będę mógł, to dostanę swoją szansę.
Korona gra coraz lepiej. W tym momencie zajmuje piątą pozycję w tabeli.
- To prawda, klub bardzo dobrze radzi sobie w nowej rundzie. Po czterech meczach mamy już osiem punktów. Ostatnio oglądałem z trybun domowy, wygrany mecz z Lechem Poznań. To było fantastyczne uczucie doświadczyć tego na własnej skórze.
REKLAMA
Jakie cele stawia sobie Korona Kielce na wiosnę?
Dwa kluby: Jagiellonia Białystok i Legia Warszawa, które stoją na czele tabeli, wyróżniają się nieco od reszty stawki. My natomiast będziemy chcieli wygrać tak dużo meczów, jak to możliwe. Chcemy nie tylko utrzymać naszą dobrą pozycję, ale również iść cały czas do przodu. W środę graliśmy w Krakowie z Wisłą, padł remis. Ja na razie nie byłem jeszcze członkiem kadry meczowej, ponieważ - jak wcześniej powiedziałem - nie byłem jeszcze gotowy fizycznie na to starcie. Muszę wrócić do dobrej formy i zapoznać się z taktyką zespołu.
Myślicie o finale Pucharu Polski?
Oczywiście! Teraz jesteśmy w półfinale, gdzie zagramy z Arką Gdynia. Nie ukrywamy, że naszym celem jest dotarcie do finału tych rozgrywek.
Tłumaczenie Mateusz Kaleta
Źródło: rangado.24.hu
fot. Biuro Prasowe Korony Kielce
Wasze komentarze