Warunki były ciężkie, ale nie mamy na to wpływu
W spotkaniu z Wisłą Kraków po raz pierwszy - po dwu i pół roku przerwy - w barwach Korony Kielce wystąpił Piotr Malarczyk. Wychowanek Korony, który został pozyskany zimą, na swój pierwszy mecz czekał do czwartej kolejki rundy wiosennej. Wczoraj pojawił się na boisku tuż po przerwie, zmieniając Olivera Petraka i od początku musiał odnaleźć się w zupełnie nowej dla siebie roli na boisku.
- To świetne uczucie móc znów zagrać w barwach Korony. Od wznowienia rozgrywek czekałem na ten moment. Treningi treningami, ale mecz ligowy to zupełnie coś innego. Dzisiaj historia zatoczyła koło, bo swoim debiucie w barwach Korony także mierzyłem się z Wisłą, ale u siebie. Fajne uczucie - mówi po spotkaniu wychowanek kieleckiego zespołu.
REKLAMA
Wraz z wejściem Malarczyka na boisko zmianie uległo również ustawienie zespołu. Od początku drugiej połowy kielczanie grali w systemie z jednym głęboko cofniętym defensorem, którego rolę pełnił właśnie "Malar", oraz trójką obrońców grającą tuż przed nim. Po przerwie dominowała jednak Wisła, a sprawy mocno skomplikowała czerwona kartka Djibrila Diawa w 75. minucie meczu. - Takie były założenia taktyczne trenera. Chciałem je realizować jak najlepiej z całą drużyną. Czerwona kartka mocno utrudniła nam zadanie, ale bez dwóch zdań musimy szanować ten punkt, który dowieźliśmy i dalej ciężko pracować - stwierdza obrońca żółto-czerwonych.
Dużym utrudnieniem dla zawodników były również warunki, w jakich rozgrywane było to spotkanie. Padający śnieg i wyjątkowo niska temperatura nie sprzyjały tego dnia graniu w piłkę. - Chyba był jeszcze jeden mecz, w którym grałem w podobnych warunkach. Kiedyś przy -16 stopniach mierzyliśmy się w Kielcach z Lechem Poznań. Warunki były ciężkie, ale nie mamy na to wpływu, były jednakowe dla obu drużyn. Trochę pechowo się złożyło, że pogoda spłatała nam figla w momencie, w którym jest trochę większe natężenie spotkań. Ale musimy sobie z tym poradzić. Oczywiście, grając w takich warunkach traci się pewne walory, traci też na tym murawa, która inaczej wyglądała by wiosną - mówi Malarczyk.
Wychowanek Korony we wczorajszym meczu zagrał po raz pierwszy w tym sezonie w żółto-czerwonych barwach. Być może w następnym spotkaniu z Pogonią (sobota, godz. 18) wystąpi po raz kolejny, ponieważ trzecią i czwartą żółtą kartkę w tym sezonie w meczu z Wisłą zobaczył Djibril Diaw i będzie musiał pauzować w starciu z "Portowcami". To otwiera szansę dla Malarczyka. - Zobaczymy. Na razie o tym nie myślę. Pracuję na każdym treningu, aby jak najlepiej przygotować się do rozgrywek. Dołączyłem w troszeczkę innym momencie do drużyny niż reszta chłopaków. Skupiam się na każdym kolejnym treningu, nie wybiegam za daleko w przyszłość. Chcę być w jak najlepszej dyspozycji. Zobaczymy, co przyniesie czas - ucina krótko Malarczyk.
fot. Krzysztof Porębski / PressFocus
Wasze komentarze