Przysięgam na życie mojej matki. Nie było nacisków, że Fabian musi grać
Sprawa wzbudzała duże kontrowersje latem i nic nie zmieniło się w tym względzie również na zakończenie jesiennych rozgrywek. W środowisku kibiców Korony sporo mówi się o obecności w kadrze drużyny Fabiana Burdenskiego, syna właściciela klubu – Dietera Burdenskiego. Wielu sympatyków jest zdania, że piłkarz nie posiada wystarczających umiejętności, by grać w polskiej ekstraklasie. Głos w tej sprawie zabrał też ojciec zawodnika, były reprezentant Niemiec, który udzielił obszernego wywiadu „Przeglądowi Sportowemu”.
- Nie mam nic do ukrycia. Tak, Fabian to mój syn, ja jestem jego ojcem. I Fabian chciał grać w Koronie, trener chciał go mieć w zespole. Wiem, jakie były komentarze w tej sprawie w mediach i wśród kibiców i szczerze mówiąc byłem bardzo zaskoczony, jak dużo i jak źle się o tym pisało – podkreśla Burdenski senior.
REKLAMA
- Należy na to spojrzeć z różnych perspektyw. Z jednej strony mówimy o relacji: właściciel klubu – piłkarz, a z drugiej o relacji syna z ojcem. Każdy ojciec próbowałby pomóc synowi i z tego należy być dumnym, a nie uważać za powód do wstydu. Fabian jest członkiem drużyny, jak jest w formie i jest potrzebny, trener go wystawia. Jak nie jest mu potrzebny lub gra poniżej możliwości, to siedzi na ławce. Nie ma specjalnych przywilejów, jest traktowany jak każdy zawodnik Korony – dodaje na łamach "Przeglądu Sportowego" właściciel klubu.
Jak ocenia swojego syna piłkarsko? - Nie jest to gwiazda ligi i piłkarz, który podbije ekstraklasę. Ale nie jest też ślepy i potrafi grać w piłkę. Miał kilka udanych spotkań, jak chociażby z Zagłębiem, miał kilka gorszych – mówi.
Trener Gino Lettieri mógł sobie pozwolić na rezygnację z syna właściciela? - Gdyby powiedział, że nie chce mieć Fabiana w drużynie, to by go nie miał. Czy miał wybór? Miał. I przysięgam na życie mojej matki, że nigdy nie było nacisków, że Fabian musi grać, ma być regularnie w wyjściowej jedenastce. Nikt tego na trenerze nie wymusza – zapewnia Burdenski senior.
Cały wywiad z właścicielem 72 procent akcji Korony (bardzo ciekawy, bo dotyczy również innych, istotnych tematów dotyczących kieleckiego klubu) można przeczytać pod TYM adresem lub we wtorkowym wydaniu „Przeglądu Sportowego”.
Rozmowę przeprowadził Maciej Szmigielski.
Właściciel @Korona_Kielce Dieter Burdenski podsumowuje rundę jesienną i po raz pierwszy mówi szczerze o powodach zatrudnieniu w klubie syna, dzisiaj w @przeglad pic.twitter.com/pmHqJ1OLR3
— Maciej Szmigielski (@szmig) 19 grudnia 2017
fot. Krzysztof Porębski / PressFocus
Wasze komentarze
Fabian nie jest zly a bedzie jeszcze lepszy.
Dosc marudzenia.
Wesolych Swiat dla wszystkich Braci Koroniarzy.
niestety ale jest jednym z gorszysz obok np takiego Argyrisa
Dalszy hejt zniechęci Ditera do zaangażowania w Koronę, gościu straci serce do klubu, a teraz potrafi przyjeżdżać z Bremy na mecze ponad 1000 km. Czy Fabian jest największym problemem klubu? Oczywiście że nie!!!!!!!!
Niech Korona ma skład 22-24 zawodników i nie ma problemu żeby Fabian był 25 i raz na czas wyjdzie na ostatnie 10 min i nik nie powinien robić z tego halo i tykać Ditera.
Niech każdy postawi się w jego roli, czy własnego syna nie zatrudnilibyście we własnej firmie, przecież Fabian nie jest wystawiany w każdym meczu i nie stanowi o poziomie drużyny.
Podsumowując jeden Fabian nie jest problemem i podnoszenie tego tematu jest płytkie i niesmaczne i niemerytoryczne.
Przy Nim możemy być spokoini o przyszłość naszej Koronki.
Widać, że bardzo zaangażował się emocjonalnie w "projekt "Korona Kielce ".
Dusza chyba jego jest słowiańska, o czym świadczy Jego polskie nazwisko.
Zdrowych i spokojnych Świąt Bożego Narodzenia życzę wszystkim związanym z Naszym ukochanym Klubem.
Z drugiej strony, groteskowo brzmi fakt, że Cebula albo Dejmek mogą być odpaleni ze względu na poziom sportowy, a o Fabianku ani słowa. To tak zwane niemieckie podwójne standardy.
Strzelal z prostych pilek w niebo i w murze zamiast blokowac pilke to wystawil sobie noge jak na treningu a po straconych bramkach tylko sie smial.