Jeśli przyjdzie mi strzelić zwycięskiego gola, nie zawaham się ani chwili
Mocno osłabiona drużyna Korony Kielce już w poniedziałek udała się w daleką podróż do Białegostoku, gdzie dziś w ramach 20. kolejki ekstraklasy podejmie miejscową Jagiellonię. Kielczanie przed tym spotkaniem borykają się z licznymi problemami kadrowymi, ale szkoleniowiec "Jagi" także nie może liczyć na pełen komfort przed tym pojedynkiem.
W starciu ze „złocisto-krwistymi” trener Ireneusz Mamrot na pewno nie będzie mógł skorzystać z Łukasza Burligi, który pauzuje za ósmą w tym sezonie żółtą kartkę. Ponadto jest kilka znaków zapytania związanych z kontuzjami. W ostatnim meczu, w Niecieczy, nie wystąpili Cillian Sheridan, Taras Romanczuk oraz Piotr Tomasik. Do zdrowia udało się przywrócić za to Mariana Kelemena. Słowak narzekał na ból żeber po potyczce z Pogonią Szczecin, ale w minionej kolejce, w spotkaniu z Sandecją, zagrał i obronił nawet rzut karny.
REKLAMA
Wtorkowy mecz będzie szczególnym dla Bartosza Kwietnia. Obecny zawodnik „Jagi” trafił do Białegostoku właśnie z Kielc, gdzie, z niewielkimi przerwami, spędził prawie 7 lat. – Bardzo mile wspominam czas spędzony w Kielcach. Nie ukrywam, że Korona była i pozostanie bliska mojemu sercu. Z drugiej strony jestem również zawodowym piłkarzem i we wtorek, jeżeli przyjdzie mi strzelić zwycięskiego gola dla Jagiellonii, to nie zawaham się ani chwili - mówi obecny defensor "Jagi".
Były obrońca kieleckiej ekipy bardzo chwali też obecną postawę żółto-czerwonych. - W stosunku do drużyny prowadzonej przez trenera Bartoszka obecny zespół gra podobnie. Nie ma pałowania piłek, ale jest gra ofensywna, wysoki pressing. Zarówno w poprzednim, jak i w tym sezonie kielczanie grają ofensywnie. Trener Lettieri wprowadził sporo jakości, co widać po dorobku punktowym. Korona jest bardzo elastyczna, potrafi dopasować się do różnych ustawień taktycznych. Z tego powodu trudno ją rozpracować, ale Arka Gdynia pokazała, że jest to możliwe. W tej lidze każdy może wygrać z każdym, dlatego musimy mieć się na baczności – przestrzega Kwiecień.
Czego zatem możemy spodziewać się we wtorkowe popołudnie? – Myślę, że będzie to atrakcyjny mecz dla kibiców. Korona, podobnie jak my, preferuje ofensywny styl, lubi atakować. Spotkają się zatem dwie drużyny prezentujące ofensywny futbol. To nasz ostatni w tym roku mecz przy Słonecznej, dlatego chcemy pokazać się Kibicom z możliwie najlepszej strony. Nie możemy pozwolić kielczanom na to, aby się rozkręcili, bo możemy wpaść w niezłe tarapaty. Liczę, że we wtorek okażemy się skuteczniejsi – mówi Ireneusz Mamrot, szkoleniowiec Jagielloni.
Wtorkowy mecz to pojedynek dwóch zespołów z czuba tabeli. Kielczanie z dorobkiem 30 punktów plasują się na piątej pozycji. "Jaga" ma o trzy "oczka" więcej i znajduje się obecnie na najniższym miejscu podium w ligowej tabeli. - Gdybyśmy dzisiaj kończyli rundę, to ocena musiałaby być dobra. Gdyby jednak ten dorobek pozostał niezmieniony po ostatnim tegorocznym meczu ze Śląskiem, wówczas odczuwałbym olbrzymi niedosyt. A czekają nas trudne zadania, bo i Korona w końcówce roku prezentuje wysoką formę, a wrocławianie punktują u siebie. Nie możemy tracić koncentracji, bo wydaje się, że w tym sezonie trzeba będzie zdobyć powyżej 40 punktów, aby zapewnić sobie miejsce w grupie mistrzowskiej. Od początku sezonu powtarzam, że musimy być zależni wyłącznie od siebie. Nie ma sensu oglądać się na rywali, dlatego te dwa mecze z kielczanami i we Wrocławiu zapowiadają się jako ciężkie potyczki – kończy trener białostoczan.
Pierwszy gwizdek w starciu Korony Kielce z Jagiellonią dziś o godz. 18.
Źródło: własne, jagiellonia.pl
fot. Piotr Matusewicz / PressFocus
Wasze komentarze
Ostatnio z ławki często wchodził, ale ostatnio zagrał w podstawowym składzie.