Piłkarze Korony mówili o zwolnieniu Lettieriego. Cieszyło mnie to
W przeddzień meczu z Legią Warszawa, trener Korony Kielce, Gino Lettieri jest głównym bohaterem obszernego artykułu portalu Sport.pl. „Jego największy trenerski sukces to awans do 2. Bundesligi. Fachu uczył się od Arsene'a Wengera, Giovanniego Trapattoniego i Zdenka Zemana. Gino Lettieri zna cztery języki, ale najtrudniej było mu znaleźć wspólny z piłkarzami Korony Kielce” – czytamy w nim.
Tekst zaczyna się oczywiście od wspomnień pamiętnej, czerwcowej „afery klapkowej” w jednym z kieleckich hoteli, gdzie drużyna przebywała na zgrupowaniu. – Był moment, kiedy Rada Drużyny odwiedzała mnie regularnie. Niektórzy chcieli nawet odchodzić. Inni mówili o zwolnieniu trenera. A mnie to cieszyło – wspomina na łamach serwisu Sport.pl Krzysztof Zając, prezes klubu. – Wiedziałem, że idziemy w dobrym kierunku, bo zaczął się proces, którego oczekiwaliśmy. Zmianie musiało ulec podejście i dyscyplina niektórych zawodników. I udało się. Choć było boleśnie, dostawaliśmy po uszach. Proszę mi jednak wierzyć, że nie miałem chwili zwątpienia w trenera. Wielkich rzeczy nie ma bez ofiar, więc i tu musiały być.
REKLAMA
– Fajnie zaczęły wyglądać nasze wyniki i gra. Dla mnie to jednak żadne zaskoczenie. Trener powiedział nam, że jeżeli będziemy robili to, czego oczekuje, to będą rezultaty. Pracę wykonujemy na maksa i faktycznie są punkty – mówi Łukasz Kosakiewicz. Pomocnik, który latem dołączył do Korony, chwali treningi włosko-niemieckiego trenera: - Zawsze robimy coś nowego. Zajęcia nigdy się nie powtarzają. Trener przykłada uwagę do detali, szczegółów. Sporo biegamy. I to widać na boisku. Treningi są ciężkie, ale fizycznie dajemy radę.
Podobne zdanie ma Bartosz Rymaniak: - To efekt ciężkiej pracy. Ćwiczyliśmy mocno i czekaliśmy na wyniki. No i przyszły. W każdym momencie meczu widzimy, że mamy siły. Szczególnie w końcówkach. Normalnie organizm jest zmęczony, dokładność podań spada, a u nas spokój. Śmigamy, jak motorynki.
Problemu nie stanowi też będąca na początku sporym kłopotem bariera komunikacyjna. I to mimo iż Letteri jest poliglotą. Płynnie mówi po włosku i niemiecku, angielskiego nauczył się w szkole, a hiszpańskiego od żony, która jest Argentynką. – Komunikacja jest coraz lepsza. Trener poznał nawet kilka polskich słów. Ale nie powiem jakich – puszcza oko Rymaniak.
Cały, obszerny artykuł znajdziecie w portalu Sport.pl (kliknij TUTAJ).
fot. Krzysztof Porębski / PressFocus
Wasze komentarze
Atmosfera jest ważna, ale jeszcze muszą umieć grać. Gino ma warsztat i to jest fajne.