Lettieri zaskoczony i zawstydzony. Jesteśmy tylko małą Koroną
- Cieszymy się, że Jacek Kiełb jest w pełni sił. Wszystko wskazuje jednak na to, że w najbliższym spotkaniu będziemy musieli poradzić sobie bez Michala Gardawskiego, Ivana Jukicia i Krystiana Misia – informuje trener Korony, Gino Lettieri. Jego drużyna już w poniedziałek zagra z Zagłębiem Lubin na wyjeździe. Po przerwie na występy reprezentacji narodowych, dziś zainaugurowana zostanie 16. kolejka Lotto Ekstraklasy.
Włoski szkoleniowiec na razie nie potrafi ocenić, jak długo potrwa przerwa młodych reprezentantów Bośni i Hercegowiny oraz Polski. Ale prawdopodobnie nie są to groźne urazy i obaj raczej będą gotowi do gry za tydzień lub dwa. Z kolei Gardawski wraca do formy po kontuzji, dopiero w tym tygodniu rozpoczął pełne treningi z drużyną.
REKLAMA
Pod znakiem zapytania stoi występ Radka Dejmka. Gdyby Czech był w pełni zdrów, Lettieri mógłby wrócić do ustawienia z czeskim kapitanem na środku obrony. Wtedy, sadzając na ławce Djibrila Diawa, w ataku od pierwszej minuty będzie mógł postawić na Nikę Kaczarawę (chodzi o limit graczy spoza Unii Europejskiej). – Jeszcze nie podjęliśmy decyzji, jakim składem zagramy. Przed nami kilka treningów, musimy zobaczyć, jak będą wyglądali zawodnicy. Wierzymy, że Radek będzie mógł wystąpić, ale to wcale nie jest pewne. Naszą taktykę dopasowujemy do każdego spotkania. Mamy kilka rozwiązań w obronie, co nas cieszy i na pewno będziemy z tego korzystać – mówi.
Korona jest ostatnio na tapecie. O grze żółto-czerwonej drużyny mówi się wiele, i to wyłącznie w pozytywnym kontekście. Włoch jednak studzi nastroje. - Jesteśmy dopiero na początku naszego rozwoju. Choć solidnie pracowaliśmy, to sami jesteśmy zaskoczeni, że tak dobrze to wychodziło w ostatnich miesiącach. Jestem trochę zawstydzony tym, co o nas ostatnią mówią, ale prawdę mówiąc wciąż pamiętamy, co było przed sezonem. Byliśmy faworytem do spadku, klubem z najmniejszym potencjałem. Jesteśmy zadowoleni z tych punktów, które do tej pory zdobyliśmy. Nikt nam tego nie zabierze. Ale nie jesteśmy na końcu rozgrywek. Przed nami jeszcze kilka ważnych spotkań w tym roku. Te 5-6 meczów, które teraz rozegramy, dopiero pokażą, gdzie naprawdę jesteśmy. Na co nas stać. Fajnie, że tak wiele mówi się i pisze o naszym małym klubie. Duże słowa uznania należą się piłkarzom i całemu sztabowi szkoleniowemu, ale to chwilowe. Długa droga przed nami – zaznacza Lettieri.
Najbliższe spotkanie Korony z Zagłębiem będzie już trzecią taką rywalizacją w tym sezonie. Kielczanie na inaugurację ligi przegrali u siebie 0:1, choć byli chwaleni za styl gry. W Pucharze Polski, tym razemna wyjeździe, wygrali 1:0. Obie drużyny spotkają się w listopadzie jeszcze raz – 29 listopada zostanie rozegrany rewanżowy pojedynek PP na Kolporter Arenie.
Czy można powiedzieć, że kielczanie są faworytami spotkania? - Statystyki nas nie interesują. Korona jest zespołem, który od początku rozgrywek miał przede wszystkim chronić się przed spadkiem. Nie możemy zwariować, bo mieliśmy dobre wyniki w ostatnich tygodniach. Realia są takie, że trzeba dalej mocno pracować, by osiągać korzystne rezultaty. Musimy dążyć do tego, by punktować w kolejnych spotkaniach. W Lubinie grają reprezentanci Polski – Świerczok i Jach, Zagłębie ma wyjątkowych piłkarzy. A my wciąż jesteśmy małą Koroną – podkreśla trener kieleckiej ekipy.
Mecz Zagłębia z Koroną rozpocznie się w poniedziałek o godz. 18.
Wasze komentarze
Gino Lettieri prowadzi mnie!