Odciąłem się od imprez i rozpraszaczy. Z wagą problem mam do dzisiaj
Maciej Gostomski, gdy tylko wskoczył do podstawowego składu Korony Kielce, błyszczy między słupkami. Szczególnie doskonałe spotkanie zanotował w meczu z Wisłą Płock, gdy zachował czyste konto, broniąc kilka razy w naprawdę trudnych sytuacjach. A przecież jeszcze niedawno był na Kolporter Arenie zawodnikiem niechcianym.
Bramkarz został odsunięty od pierwszej drużyny, a taką decyzję podjął ówczesny trener, Maciej Bartoszek. 29-latek trafił na wypożyczenie do Chojniczanki Chojnice, ale i tam był główny rezerwowym. Wystąpił w tylko trzech meczach I ligi. Dzisiaj, w rozmowie z "Przeglądem Sportowym", zawodnik mówi, że ta sytuacja wiele go nauczyła.
REKLAMA
"Po nieudanej przygodzie w Glasgow Rangers, Gostomski podpisał kontrakt z Koroną. Początek był obiecujący, ale później złocisto-krwiści zaczęli przegrywać mecz za meczem. Jednym z głównych winowajców miał być bramkarz. Pojawiły się informacje, że jest skonfliktowany z kolegami, ma nadwagę, imprezuje i nie przykłada się do treningów. W trakcie jednych z zajęć do Gostomskiego podszedł trener Tomasz Wilman i powiedział: „Jakbyś mocniej się przyłożył, zagrał fajny sezon, mógłbyś wyjechać za granicę i zarobić fajne pieniądze”. Bramkarz tylko się uśmiechnął.
– Słowa trenera zrozumiałem dopiero w Chojnicach. Myślałem, że już nigdy nie wrócę do ekstraklasy, ale zacząłem po prostu robić swoje, odciąłem się od imprez i innych rozpraszaczy. Waga? Z nią problem mam do dziś, daleko mi do kulturysty, ale to mi nie przeszkadza. Jak będę miał spokój w głowie, będzie dobrze. A teraz znów mam czysty umysł – kończy" - czytamy w artykule "PS".
Więcej na stronie Przeglądu Sportowego
fot. Łukasz Laskowski / PressFocus
Wasze komentarze