Chłopcy pokazali jaja. Ale po raz kolejny wylądowaliśmy tyłkami na ziemi
Wynik gorszy, niż sama gra. Remisem zakończyło się niedzielne spotkanie PGE VIVE Kielce z Telekomem Veszprem – pełne emocji, walki i postawy sportowej na najwyższym, światowym poziomie. - Uważam, że zagraliśmy jeden z najlepszych meczów w tym sezonie. Cieszę się z naszej gry w obronie, szczególnie z tego, że defensywa 5-1 zaczyna funkcjonować coraz lepiej. Oba zespoły zdobyły po trzydzieści dwie bramki, jesteśmy zadowoleni, ze takiemu zespołowi byliśmy w stanie rzucić ich aż tyle. Po tym meczu optymistycznie patrzymy w przyszłość – podkreśla Tomasz Strząbała, drugi trener mistrzów Polski.
- Z przebiegu dzisiejszych wydarzeń na boisku wydaje mi się, że to my byliśmy ciut lepsi od przeciwnika – uzupełnia Krzysztof Lijewski, prawy rozgrywający kieleckiej drużyny. - Nam się należały dwa punkty, niestety sport po raz kolejny uczy pokory, wylądowaliśmy tyłkami na ziemi i tylko jeden punkt był nam dany do zabrania po tym meczu. Troszkę to boli, bo bardzo ambitnie walczyliśmy. Trener od razu w szatni pochwalił nas za walkę w obronie i w ataku. Pomimo kilku błędów, była pomoc, było domykanie, nie bardzo było się do czego przyczepić. Jak to zwykle bywa, chłopcy zostawili serce na boisku, bardzo jestem z nich dumny.
REKLAMA
- Grając czterech na sześciu dziesięć minut przed końcem spotkania myśleliśmy, że będzie to dla nas bardzo ciężki okres, a okazało się, że chłopcy pokazali jaja. Nie dość, że w obronie dzielnie walczyli, Sławek odbił piłkę ze skrzydła, to jeszcze udało się rzucić bramkę. W meczu na takim poziomie, w sytuacji, gdy ważą się losy meczu, to naprawdę sztuka. Bramkarze obu zespołów dzisiaj grali na światowym poziomie. Sławek miał piękne interwencje, nasz przeciwnik, Roland Mikler, tez pokazał, że wie, na czym polega rzemiosło bramkarza, obaj zasłużyli dziś na słowa pochwały. Walczyliśmy, w końcówce zabrakło trochę szczęścia, by dwa punkty zostały w domu. Nie myślimy o zajmowaniu konkretnych miejsc w grupie, skupmy się na kolejnym meczu. Mamy Świętą Wojnę, później mecz z Kaliszem i przerwę reprezentacyjną. Dopiero po niej mecz w Paryżu. Jeszcze wiele punktów do wygrania w tym sezonie – dodaje Lijewski.
Zgadza się z nim Karol Bielecki: - Ciężki pojedynek. Veszprem to światowa potęga i bardzo niewygodny zespół, a walczyliśmy z nim jak równy z równym. Mam wrażenie, że byliśmy drużyną lepszą, ale cóż, zremisowaliśmy. Lepiej by było dla nas, gdybyśmy mogli dograć ostatnią akcję do końca, a plany pokrzyżował faul na Michale i rzut karny podyktowany przez sędziego. Później Veszprem bardzo szybko zdobyło bramkę, szkoda. Tak, jak w meczu z Flensburgiem, byliśmy o krok od zdobycia dwóch punktów, mieliśmy do końca wiarę w to, że uda nam się zdobyć dwa punkty. Nie patrzymy na miejsce w grupie, walczymy do końca, na tym się skupiamy.
Teraz PGE VIVE Kielce czeka ligowe, wyjazdowe starcie z Orlenem Wisłą Płock (środa, godz. 18.30). - Myślę, że będziemy szli w górę. Ale przed nami bardzo ważny mecz w Płocku, który pokaże, czy wciąż faktycznie dominujemy w lidze – zaznacza Strząbała.
fot. Anna Benicewicz-Miazga