Kolejny genialny występ Ivicia! Vive wygrywa następny mecz w Lidze Mistrzów!
Przez czterdzieści minut rywalizacja była świetna i bardzo wyrównana. Potem kibice w Hali Legionów zobaczyli, który zespół w poprzednim sezonie wygrał puchar Ligi Mistrzów i dlaczego. Vive Tauron Kielce, ze znakomitym Filipem Iviciem między słupkami, zwyciężyło kolejny mecz w tym sezonie, tym razem ogrywając we własnej hali zespół Celje Pivovarna Lasko 31:23. Znakomita seria żółto-biało-niebieskich trwa!
Wbrew zapowiedziom sprzed tygodnia, Mateusz Kus jednak znalazł się w kadrze meczowej na sobotnie spotkanie. Mimo niebieskiej kartki, którą zawodnik zobaczył w poprzednim starciu z Pick Szeged, Talant Dujszebajew mógł skorzystać z jego usług. Vive nie otrzymało bowiem z EHF żadnego pisma o wykluczeniu szczypiornisty. Szkoleniowiec nie mógł jednak liczyć na pełen komfort wyboru. Oczywiście kielczanie musieli sobie radzić bez kontuzjowanych Piotra Chrapkowskiego, Patryka Walczaka, Pawła Paczkowskiego i Michała Jureckiego.
Trzynastu szczypiornistów Vive przy szesnastu Celje – tak wyglądała różnica personalna na papierze. Na boisku jednak tej przewagi gości nie było widać.
Choć trzeba przyznać, że pierwsza połowa była wyrównana. Na szczęście zakończyła się ona jednobramkowym prowadzeniem kieleckiej drużyny. Znakomicie na parkiecie czuł się Karol Bielecki, który imponował skutecznością – zdobył w tej części spotkania 5 bramek.
Ale bez wątpienia na największe brawa zasługiwał Filip Ivić. Chorwat bronił fenomenalnie, udowadniając po raz kolejny, że Bertus Servaas dokonał znakomitego wyboru, gdy zdecydował się ściągnąć go do Kielc.
To nie zmieniło się po przerwie – Ivić w dalszym ciągu imponował znakomitą dyspozycją. A miał co robić, bo zawodnicy Celje, podobnie jak w pierwszej połowie, grali bardzo ambitnie. Po 40. minutach meczu Vive prowadziło tylko 18:17 i cały czas musiało obawiać się, by rywale nie doprowadzili do wyrównania.
To też dowód na to, że kielczanie w sobotni wieczór do tego fragmentu pozwalali gościom ze Słowenii na zbyt wiele. Trzeba przyznać, że obrona nie funkcjonowała tak, jak powinna. Przyjezdni mieli zbyt wiele swobody przy konstruowaniu swoich ataków.
Na szczęście im bliżej końca meczu, tym mocniej goście zapominali o własnej defensywie. To pozwalało kielczanom przeprowadzać szybkie kontrataki. W 48. minucie ekipa Dujszebajewa prowadziła już sześcioma bramkami – 24:18. Celje stanęło w ataku, popełniało banalne błędy, przez dłuższy czas nie potrafiło trafić do siatki. Triumfatorzy Ligi Mistrzów z poprzedniego sezonu wykorzystywało to bezlitośnie.
Kolejne minuty to już spokojne i konsekwentne powiększanie przewagi przez kieleckich zawodników. W końcówce ponownie błysk geniuszu pokazał Ivić, broniąc kilka groźnych okazji, w tym rzuty karne.
Następny mecz Vive rozegra na wyjeździe z Górnikiem Zabrze - to spotkanie rozpocznie się we wtorek o godz. 18.30.
Vive Tauron Kielce – Celje Pivovarna Lasko 31:23 (16:15)
Vive: Ivić - Reichmann 3, Kus, Aginagalde 4, Bielecki 5, Jachlewski 2, Strlek 4, Lijewski 3, Jurkiewicz 2, Zorman, Bombac 3, Djukić 5.
Celje: Lesjak - Malus 3, Babarkas 2, Janc 7, Razgor 1, Poteko, Zarabec 1, Kodrin 1, Mackovsek 2, Mlakar 5, Zbizej 1, Beciri.
Wasze komentarze