Bez pasji, pomysłu i zaangażowania. Kielczanie znowu polegli
Takiego meczu w tym sezonie kieleccy kibice jeszcze nie widzieli. Niemoc, bezradność i brak pomysłu na grę to wszystko co zaserwowali swoim fanom siatkarze Effectora. Choć drugi set zagrali na przewagi to nawet jego nie można zaliczyć do udanych. Po przedświątecznej, dobrej postawie w meczu z Jastrzębiem nie było już ani śladu.
Dwa sety przegrane do 18 i 14 oraz jeden grany na przewagi, który ostatecznie zakończył się wynikiem 26:28 to wszystko czym po meczu z Jastrzębskim Węglem mogą „pochwalić” się zawodnicy z Kielc. Tak słabe wyniki nie zdziwią nikogo kto widział ten mecz i zerknął w statystyki. Kiedy czterech zawodników gra na minusie nie może być dobrze. I nie było.
W drużynie Effectora wyraźnie brakowało świeżości. Były za to opóźnione reakcje, brak koncentracji, pomysłu i siły na skończenie ataków. Nie było też dłuższych zmian na poszczególnych pozycjach. Dariusz Daszkiewicz uparcie stawiał na swoją pierwszą szóstkę, z wyjątkiem Jędrzeja Maćkowiaka, którego zmienił Andreas Takvam i pozostało tak do końca. Brak reakcji trenera również może dziwić, bo zmiennicy wcale nie byli gorsi od graczy z pierwszego składu.
Największą różnicę pomiędzy ekipami widać było jednak w ataku i bloku. Jastrzębianie zagrali na 70 procentowej skuteczności, a kielczanie mieli w tym elemencie zaledwie 40 procent. Kolosalna różnica była również w liczbie punktowych bloków. Drużyna z Jastrzębia – Zdroju zdobyła ich 11, natomiast podopieczni Dariusza Daszkiewicza zanotowali ich zaledwie trzy.
Jedynym plusem był tylko występ Mateusza Bieńka. Nasz reprezentant pięciokrotnie zapunktował z zagrywki ibył najlepiej atakującym w swojej drużynie. Zawodnik, który teoretycznie powinien grać najsłabiej z powodu zwiększonej liczy meczów i zmęczenia, prezentuje się na boisku najlepiej. Może to pomysł na resztę drużyny? Zwiększyć im liczbę meczów?
fot. Mateusz Kępiński
Wasze komentarze
Zarząd i trener mogliby co najwyżej kiosk na zytniej otworzyć ...