Te cztery minuty... Korona przegrała z Legią po świetnym meczu
Kapitalną, wręcz genialną pierwszą połowę rozegrali w niedzielę piłkarze Korony Kielce. Byli lepsi od zawodników Legii Warszawa, ale do przerwy był remis. W drugiej połowie gospodarze nieco opadli z sił, co goście bezlitośnie wykorzystali – w cztery minuty zdobyli dwie bramki. I takie też prowadzenie dowieźli do końca spotkania, dzięki czemu wywalczyli na Kolporter Arenie komplet punktów.
Nikt, absolutnie nikt nie mógł narzekać na jakość widowiska na Kolporter Arenie. Od samego początku był to mecz przez duże M. Najważniejsze jest to, że w pierwszym kwadransie była to przede wszystkim zasługa żółto-czerwonych.
Już w 5. minucie Korona przeprowadziła pierwszą dobrą akcję, którą strzałem zza pola zakończył Bartłomiej Pawłowski – niestety, minimalnie niecelnie. W 11. minucie w pole karne wpadł Airam Cabrera, zakręcił Dusanem Kuciakiem, posadził go dwukrotnie na ziemi, w końcu uderzył – tuż obok bramki.
Potem delikatną przewagę mieli legioniści, którzy częściej atakowali na bramkę – bezowocnie. Kielczanie świetnie się bronili, a prym w defensywie wiódł bezbłędny Maciej Wilusz.
W 35. minucie Korona stanęła przed kolejną świetną okazją. Z lewej strony dośrodkował Łukasz Sierpina, piłka po rykoszecie trafiła na głowę Pawłowskiego, ale jego strzał jakimś cudem wybronił Kuciak.
W 42. minucie bramkarz Legii był już jednak bezradny. Co prawda pierwsze uderzenie Nabila Aankoura z rzutu wolnego zdołał zablokować, ale nie znalazł już recepty na dobitkę Sierpiny.
Niestety, gospodarze krótko cieszyli się z prowadzenia. Trzy minuty później defensywa Korony zaspała, a piłkę z kilku metrów wpakował do siatki niepilnowany Guilherme.
W doliczonym czasie gry pierwszej połowie obie drużyny miały jeszcze po jednej sytuacji, ale uderzenia Cabrery oraz Aleksandara Prijovicia dobrze bronili obaj bramkarze.
Początkowe fragmenty drugiej części spotkania nie przyniosły dogodnych okazji strzeleckich. Aż do 55. minuty. Wtedy kapitalną akcję przeprowadziła Legia, piłka dopadła do Michała Kucharczyka, który precyzyjnym strzałem pokonał Trelę. I było 2:1 dla gości.
Cztery minuty później kibice zobaczyli kolejnego gola warszawskiej drużyny. Kapitalnym, prostopadłym podaniem popisał się Guilherme, a Nemanja Nikolić w sytuacji sam na sam z zimną krwią przerzucił piłkę nad wychodzącym z bramki Trelą. To pozwoliło legionistom kontrolować później przebieg wydarzeń na boisku.
Korona dopiero w 78. minucie stworzyła niezłą okazję, ale po dośrodkowaniu Sierpiny z rzutu wolnego, głową nad bramką uderzył Serhii Pilipczuk. Mimo usilnych ataków, kielczanom do końca spotkania nie udało się stworzyć już żadnej groźnej sytuacji.
Był to ostatni mecz Korony w tym roku. Ekstraklasa swoje rozgrywki wznowi w drugi weekend lutego. Wtedy kielczanie na wyjeździe zmierzą się z Pogonią Szczecin.
Korona Kielce – Legia Warszawa 1:3 (1:1)
Bramki: Sierpina (42’) – Guilherme (45’), Kucharczyk (55’), Nikolić (59’)
Korona: Trela – Gabovs (76’ Przybyła), Dejmek, Wilusz, Sylwestrzak – Sierpina, Fertovs, Jovanović, Aankour (67’ Cebula), Pawłowski (67’ Pilipczuk) – Cabrera
Legia: Kuciak – Bereszyński, Lewczuk, Pazdan, Brzyski – Jodłowiec, Vranjes (78’ Furman) – Guilherme, Prijović, Kucharczyk – Nikolić (73’ Piech)
Żółte kartki: Jovanović –Jodłowiec
Widzów: 9136
Wasze komentarze
a tak poważnie, to bez wzmocnień to korona leci do 1 ligi.
W 6 meczach 1 pkt?????. Od października Korona najgorsza w lidze
Połowa składu nie potrafi nawet grać w piłkę, ale co się dziwić skoro ta drużyna jest co roku budowana "na ostatnią chwilę" byle tylko wystartować w lidze. Albo zmienią to podejście, albo w końcu skończy się to spadkiem.
\
Cebuli to powiedzieli że na zmianę wchodzi???
Sierpina? Raz do roku to i księdzu się przytrafi!
A potem już wrócił do "normy"!
I prezentu na Święta nie było.......
7 porażek u siebie dramat potrzeba pilnie wzmocnień