Był stres, ale defensywa nie rozluźniła szyków (sonda)
W sporym stresie kibice Korony Kielce oglądali ostatnie fragmenty piątkowego meczu swojej drużyny z Wisłą Kraków. Pomimo sporego naporu ze strony gospodarzy, podopieczni Marcina Brosza nie rozluźnili jednak szyków obronnych na tyle, by piłka wpadła do ich bramki. Nic więc dziwnego, że z kieleckich piłkarzy najwięcej ciepłych słów po pojedynku w Małopolsce zebrali defensorzy.
Zbigniew Małkowski jak w każdym meczu dyrygował obroną żółto-czerwonych. Raz bramkarz „złocisto-krwistych” był bliski spowodowania rzutu karnego dla „Białej Gwiazdy”, ale ostatecznie sędzia Daniel Stefański nie zdecydował się wskazać na „wapno”.
Sama defensywa wybiegła w znanym zestawieniu – Vladislavs Gabovs, Maciej Wilusz, Radek Dejmek oraz Kamil Sylwestrzak. Na szczególne słowa uznania zasługują środkowy obrońcy, którzy najczęściej spośród wszystkich piłkarzy na boisku odbierali piłki rywalom. Polak zanotował 28 przechwytów, natomiast Czech – 30. Szacunek musi budzić także postawa „Małpy”, który nie opuścił boiska nawet po rozbiciu głowy. Martwi natomiast kolejna słabsza partia w wykonaniu Gabovsa. Łotysz dodatkowo otrzymał czerwoną kartkę w konsekwencji dwóch żółtych, a że to były jego napomnienia numer trzy i cztery w sezonie, to nie będzie mógł wystąpić w przyszłotygodniowej potyczce z Podbeskidziem Bielsko-Biała.
W środku pola trener Marcin Brosz zdecydował się na stały manewr – w tej strefie boiska współpracowali ze sobą Vlastimir Jovanović i Aleksandrs Fertovs. Szkoleniowiec kielczan na skrzydłach ponownie zaufał również Łukaszowi Sierpinie i Bartłomiejowi Pawłowskiemu. Zawodnicy ci starali się stwarzać zagrożenie pod bramką Radosława Cierzniaka, ale przede wszystkim przed przerwą, bo potem żółto-czerwoni mocno cofnęli się do defensywy. W drugiej części gry Pawłowskiego zastąpił Tomasz Zając, który jednak z powodu inicjatywy po stronie Wisły nie mógł rozwinąć skrzydeł.
Do wyjściowego składu „złocisto-krwistych” powrócił Marcin Cebula. Ofensywny pomocnik, tak jak można pamiętać to z początku sezonu, nie bał się brać odpowiedzialności na swoje barki. Po godzinie gry zastąpił go jednak Michał Przybyła, który tym razem wcielił się w postać „dziesiątki”, a nie wysuniętego snajpera. Tę funkcję natomiast przez dłuższą część spotkania w Krakowie pełnił Airam Cabrera. Hiszpan nie zagrażał jednak zbytnio bramce „Białej Gwiazdy”, a raz złym podaniem do Sierpiny zmarnował dobrze zapowiadającą się kontrę swojego zespołu. Na końcowe minuty meczu z powodu czerwonej kartki Gabovsa zmienił go Rafał Grzelak.
Korona punkt wywieziony z Krakowa zawdzięcza przede wszystkim defensywie. Kielczanie inaczej niż w przypadku meczu choćby w Poznaniu z Lechem nie mogą czuć niedosytu. Zważywszy na przebieg spotkania, „złocisto-krwiści” remis muszą przyjąć z podniesioną głową i docenić, że nie przegrali w deszczowy wieczór przy Reymonta.
Wasze komentarze
Ja tam wierzę w . chłopaków i trenejro.