„Malar” zagrał na Old Trafford. I był „w dużej mierze solidny”
Piotr Malarczyk rozegrał w środę pełne 90 minut w barwach Ipswich Town w wyjazdowym meczu Capital One Cup z Manchesterem United. Drużyna wychowanka Korony uległa na Old Trafford utytułowanemu rywalowi 0:3, a sam były piłkarz żółto-czerwonych miał udział przy stracie pierwszej bramki autorstwa Wayne’a Rooneya.
„Malar” cały czas walczy o miejsce w składzie swojej ekipy. Rozgrywki pucharowe były dobrą okazją do przekonania do siebie trenera. Po golu Rooneya w drugiej połowie pięknym trafieniem bezpośrednio z rzutu wolnego popisał się jednak Pereira, a swojego gola dołożył też Martial i Ipswich pożegnało się z marzeniami o awansie do dalszej rundy.
Były kapitan Korony od poczytnego portalu Goal.com otrzymał ocenę „2” w pięciostopniowej skali. Notę tę dostało większość kolegów „Malara” z drużyny. Serwis ten uargumentował ocenę dla Polaka w następujący sposób: „Jego poślizg na murawie pomógł otworzyć drogę do pierwszego gola Rooneya, ale w dużej mierze solidnie prezentował się w defensywie”.
W sobotę o godzinie 16 w swym kolejnym meczu Ipswich podejmie Bristol City. Spotkanie to odbędzie się już w ramach rozgrywek Championship.
Wasze komentarze
Widać u Piotrka spory progres w porównaniu z debiutem przeciw Brighton. Nie zostawał z tyłu jako ostatni defensor tylko wychodził wysoko skracajac pole gry. Kilka pewnych interwencji. Patrząc na klasę rywala i to w jakim zestawieniu wyszło Ipswich (zawodnicy dotychczas nie grajacy lub z epizodami w pierwszej drużynie) Piotrek był postacią widoczną i do czego nas przyzwyczaił walczył. Myslę, że wkrótce można będzie się go spodziewać w pierwszej jedenastce, zwłaszcza spoglądając na ostatnie wyniki z Reading 1:5 czy jakże szczęśliwy remis z Birmingham u siebie. Kibice Tractor Boys domagają się zmian w podstawowym składzie. Jestem pewien, że wkrótce go zobaczymy, wtedy już tylko krok do Kadry A
Ale robienie z niego na tym etapie ikony klubu to moim zdaniem przesada. Jeszcze w ubiegłym sezonie był jednym z wielu zawodników, a teraz nagle to prawie legenda. Myślę, że na to za wcześnie. Dla mnie na taki status na razie zdecydowanie zasłużył Paweł Golański.