Kielecka defensywa nie rozstąpiła się przed mistrzem Polski (sonda)
Kielecka Korona solidnie zapracowała na wywiezienie z terenu mistrza Polski jednego punktu. Żółto-czerwoni zagrali umiejętnie przede wszystkim w defensywie, dzięki czemu nie dali poznańskiemu Lechowi ani razu trafić do swojej bramki. Czy to właśnie zawodnicy z obrony byli głównymi postaciami „złocisto-krwistych” w tym meczu?
Kolejny raz między słupkami zespołu z Kielc pojawił się Dariusz Trela. Golkiper, który wskoczył do bramki Korony w miejsce ciągle niegotowego do gry na pełnych obrotach Zbigniewa Małkowskiego, spotkanie w Wielkopolsce z pewnością może zanotować do udanych. Przede wszystkim zachował czyste konto, a ponadto zanotował kilka dobrych interwencji, które ustrzegły jego ekipę od straty gola.
Defensywa żółto-czerwonych wystąpiła w niezmiennym składzie Vladislavs Gabovs, Piotr Malarczk, Radek Dejmek i Kamil Sylwestrzak. Środkowi defensorzy kielczan nie pozwolili poznaniakom na zbyt wiele w polu karnym Treli, natomiast dwaj boczni obrońcy ciekawie zaprezentowali się także w ofensywie. Zarówno Gabovs, jak i Sylwestrzak byli aktywni w ataku, a „Małpa” pod koniec meczu mógł się nawet pokusić o gola, ale jego strzał z „szesnastki” nie znalazł drogi do bramki Jasmina Buricia.
Zestawienie pomocy również było takie samo jak w poprzednim spotkaniu, w którym rywalem „złocisto-krwistych” był Ruch Chorzów. Miejsca na skrzydłach zajęli Paweł Sobolewski oraz Serhij Pyłypczuk, tyły ubezpieczali Vlastimir Jovanović i Aleksandrs Fertovs, natomiast obowiązki ofensywnego pomocnika spoczywały na Marcinie Cebuli. W drugiej połowie na placu gry pojawili się Tomasz Zając oraz Nabil Aankour. Dobrą zmianę dał przede wszystkim Polak, który, tak jak w potyczce z „Niebieskimi”, był aktywny i nie bał się podejmować boiskowych decyzji.
Po raz pierwszy w tym sezonie od pierwszych minut w ataku żółto-czerwonych nie wybiegł Michał Przybyła. Zawodnika tego zastąpił Przemysław Trytko. I choć bardziej doświadczony napastnik spędził na murawie 55 minut, to nie miał zbyt wielu okazji by się wykazać. Raz obiecująco wyłożył piłkę Sobolewskiemu, ale cała akcja spaliła na panewce. Po tym, jak „Trytę” zastąpił Przybyła, „złocisto-krwiści” zaczęli stwarzać więcej okazji pod bramką rywali. Strzelec trzech goli dla Korony w obecnym sezonie miał dwie dobre okazje do pokonania golkipera mistrza Polski, lecz obie zmarnował.
Remis na boisku mistrza Polski na pewno piłkarzom z Kielc nie przynosi wstydu. I choć mieli oni szanse pokusić się o pełną pulę, to nikt z nich nie zamierza narzekać na końcowy rezultat w Poznaniu. Podopieczni Marcina Brosza dopisali na swoje konto siódmy punkt w ligowej tabeli.
fot. Mateusz Kępiński (korona-kielce.pl)
Wasze komentarze
Miło było słyszeć jak gamonie w NC+ spuszczają z tonu komentując mecz MISZCZA POLSKI z jakąś tam Koroną!!!
Może następną razą Zając i Przybyła od początku meczu.....
Gabovs to do wymiany od razu na ławe bo co mecz to nic nie pokazuje gość. Zart sobie robicie?
"Strzały jakieś bądą ale nie bramki.." ?? Co on tam gadał ??