Wygrała polsko-węgierska przyjaźń! Kiel przegranym w każdym aspekcie
Powoli dobiega końca, a w zasadzie już się skończyło święto piłki ręcznej w Kolonii. Po ceremonii wręczenia pucharu zwycięzcy, FC Barcelonie, sympatycy drużyn, które zagrały w Final Four, stanęli przed ostatnią okazją do zabawy w Niemczech. I starali się ją godnie wykorzystać!
Naturalnie prym we wszystkich akcjach „okołomeczowych” wiedli Węgrzy z Veszprem. Oni zaczęli rozkręcać imprezę już po tym, jak Vive Tauron Kielce sięgnęło po brązowy medal. A przecież przed nimi był jeszcze wielki finał, w którym udział brali ich piłkarze.
To nie przeszkodziło Węgrom we wspólnym fetowaniu z Polakami sukcesu kieleckiej drużyny. Cały hol i klatki schodowe w Lanxess Arena były zajęte przez postacie w żółtych i czerwonych koszulkach. Można to zresztą zobaczyć na filmikach, które opublikowaliśmy na naszym portalu, a także koncie na Facebooku.
Zdecydowanie najbardziej „wyciszeni” byli fani THW Kiel. Gdyby nie to, że od czasu do czasu można było zobaczyć przemieszczających się po hali ludzi ubranych w stroje „Zebr”, to niewiele brakowało do tego, aby fakt obecności kilońskiej drużyny w Final Four całkowicie zignorować. Okazała się ona najsłabsza pod względem sportowym, ale także kibicowskim. Niemiecka ekipa na pewno nie zanotuje minionego weekendu do udanych.
Inaczej było już w kwestii FC Barcelony. Hiszpańscy kibice może nie stawili się w Kolonii w nie wiadomo jak wielkiej grupie, ale jednak dało się ich zauważyć, choć raczej nie usłyszeć. Bardzo żywiołowi byli za to hiszpańscy dziennikarze. Wydaje mi się, że gdyby Katalończykom nie poszło w finale, to jedna z tamtejszych dziennikarek, Marisa, rzuciłaby w kogoś jakimś przedmiotem. To był prawdziwy wulkan! Na szczęście obyło się bez ofiar.
Niemniej jednak podczas przechadzek po kolońskich ulicach nie brakowało bordowo-niebieskich i żółto-czerwonych barw Barcelony. Kibice tego klubu postawili raczej na opcję familijną: jeżeli już się gdzieś pojawiali, to zazwyczaj w kilka osób, z dziećmi i spokojem wymalowanym na twarzy. No, ale to oni mogą się cieszyć teraz najbardziej.
O sympatykach z Kielc i Veszprem chyba wszystko zostało już napisane w poprzednim tekście. Dwa narody o podobnej mentalności, wiele piw wypitych wspólnie i długa, kapitalna zabawa – tak właśnie wyglądała polsko-węgierska relacja w Kolonii. Naprawdę, aż można było żałować, że kieleccy kibice dostali na ten turniej tak mało biletów. W innym wypadku imprezy przed halą, w hali, pubach i na mieście przybrałyby całkowicie innego, dużo większego wymiaru. A okazji do zabawy przed Final Four, w jego trakcie i po zakończeniu nie brakowało. Szkoda!
Choć pewnie ludzie dbający o spokój i bezpieczeństwo podczas turnieju mają na ten temat inne zdanie :)
Z Kolonii Marcin Długosz
fot. Oskar Patek
Sponsorzy wyjazdu CKsport.pl do Kolonii: