Mistrz Ligi Centralnej na drodze po Puchar. Industria chce odzyskać trofeum
W półfinale Orlen Pucharu Polski Industria Kielce zmierzy się z Handball Stalą Mielec. 17-krotni zdobywcy tego trofeum chcą sięgnąć po nie po kilku latach przerwy.
Kielczanie ostatni raz po krajowy puchar sięgnęli w 2021 roku. Od tego momentu trzykrotnie w finale musieli uznać wyższość Orlenu Wisły Płock.
– Gramy o poważny puchar, trofeum którego dawno w swoich rękach nie trzymaliśmy. Już trzy lata z rzędu drużyna z Płocka wygrywała te prestiżowe rozgrywki. Teraz zrobimy wszystko, żeby Puchar wrócił z nami do Kielc, ale zanim o meczu potencjalnie z Płockiem trzeba też dobrze i sumiennie przygotować się do półfinałowego przeciwnika, czyli do Stali Mielec – powiedział przed spotkaniem Krzysztof Lijewski, drugi trener „żółto-biało-niebieskich”.
Ekipa z Podkarpacia wygrała w piątkowy (4 kwietnia) wieczór 35:27 na wyjeździe z Olimpią MEDEX Piekary Śląskie i zapewniła sobie sportowy awans do ORLEN Superligi. Do końca sezonu Ligi Centralnej pozostało jeszcze pięć kolejek, ale przewaga punktowa mielczan jest wystarczająca, aby triumfowali w rozgrywkach. Będzie to powrót do elity po trzech latach nieobecności. W zmaganiach pucharowych podopieczni Roberta Lisa pokonali już przedstawicieli najwyższej klasy rozgrywkowej - Piotrkowianina Piotrków Trybunalski (35:27), KGHM Chrobrego Głogów (28:25) oraz MMTS Kwidzyn (26:24).
– Przestrzegałbym przed takim większym luzem i spokojem myślących, że wygramy ten mecz spokojnie bez jakichś tam większych problemów. Drużyna prowadzona przez Roberta Lisa awansując do Final Four Pucharu Polski, pokonała po drodze m.in. Chrobry Głogów, więc to pokazuje, jaki mają potencjał. Sam wyjazd dla nich na ten turniej do Kalisza to jest nagroda za całe ciężkie miesiące, które w ostatnich latach przepracowali. Wygrali już Ligę Centralną i w nowym sezonie będą grać w Superlidze. Wydaje mi się, że mogą w tej lidze namieszać. Mają bardzo dobrych zawodników, bo nie trzeba przedstawiać Dzianisa Valyntsaua, czy Przemysława Mrozowicza gdyż są to zawodnicy, którzy już mają swoją przeszłość w Superlidze. Oni grali już na wysokim poziomie. Valyntsau jest szefem i mózgiem jeżeli chodzi o atak pozycyjny. Z kolei Mrozowicz gra bardzo dobrze w centralnej części obrony, więc wydaje mi się, że ta ekipa jest bardzo dobrze poukładana i wcale lekko być nie musi. Nie będzie tak, że tego rywala nie będziemy szanować. Podejdziemy do tego spotkania bardzo sumiennie i dobrze się do niego przygotujemy – analizował.
Harmonogram Final Four ORLEN Pucharu Polski Mężczyzn 2024/2025 został ułożony w taki sposób, że kielczanie zagrają w pierwszym półfinale (o godzinie 15.30), a kilka godzin później Azoty Puławy zagrają z Orlenem Wisłą Płock (godz. 18.00). Czy jest to jakiś atut wicemistrzów Polski? – Być może. O takich rzeczach się zawsze mówi po spotkaniach, czy to pomogło, czy nie. Nie myślimy o tym jednak w tym momencie. Skupiamy się na tym, żeby ten pierwszy mecz wyszedł jak najlepiej i żeby być gotowym na ewentualny pojedynek w niedzielę – skwitował Arkadiusz Moryto, skrzydłowy „Iskry”.
W podkarpackiej ekipie występują na co dzień dwaj byli zawodnicy kieleckiej siódemki Paweł Podsiadło i wypożyczony ze stolicy województwa świętokrzyskiego Nikodem Błażejewski. – Generalnie drużyna z Mielca ma dosyć wyrównany cały skład i na każdej pozycji są zawodnicy, którzy grają dobrze. Z tego co pamiętam jest jeszcze środkowy rozgrywający który grał w Superlidze. Nie pamiętam teraz nazwiska, Białorusin, ale pamiętam, że on się wyróżniał w elicie, więc na pewno mają graczy, którzy w Superlidze będą się dobrze odnajdywać – podkreślił gracz.
Arbitrami pojedynku będą Grzegorz Młyński oraz Dariusz Żak. Transmisję konfrontacji z Areny Kalisz zaplanowano w Polsacie Sport 2. Sobotnie (12 kwietnia) spotkanie rozpocznie się o godzinie 15.30.
Fot. Anna Benicewicz-Miazga