To koniec! Kamil Kuzera odchodzi z Korony Kielce
Mecz z Legią Warszawa był dla Kamila Kuzery ostatnim w roli szkoleniowca żółto-czerwonych. We wtorek z inicjatywy trenera doszło do spotkania z włodarzami klubu, podczas którego podjęto decyzję o rozwiązaniu kontraktu.
Oficjalna informacja o tej decyzji ma wyjść z klubu po podpisaniu porozumienia, do czego dojdzie w środę rano. – Nie było żadną tajemnicą, że nowe władze delikatnie mówiąc nie były fanami warsztatu Kamila Kuzery. Z rozstaniem noszono się już przed sezonem, ale z obawy przed reakcją kibiców zrezygnowano z tego pomysłu – informuje Mateusz Żelazny, dziennikarz TVP3 Kielce.
Prawdopodobnie z usług Kuzery władze klubu nie zrezygnowałyby nawet po porażce z Motorem Lublin, jednak szkoleniowiec zdawał sobie sprawę z faktu, że jego mocodawcy nie darzą go dużym zaufaniem. Miało się to objawić między innymi brakiem kontaktu po porażce z Legią. Stąd inicjatywa szkoleniowca.
Co ciekawe, nie była to pierwsza taka sytuacja, kiedy Kuzera chciał zrezygnować. – Ciekawostką jest fakt, że trener chciał odejść już wiosną w trakcie sezonu. Zaraz po incydencie w szatni. Wtedy interweniował Łukasz Jabłoński, który namówił go do pozostania w klubie. Słusznie, bo kto wie czy inny trener zdążyłby poukładać zespół tak szybko. Ta informacja nie wypłynęła aż do dziś, bo nie było wtedy sensu dokładania napięć drużynie – dodaje Żelazny.
Przypomnijmy, że Kamil Kuzera objął stanowisko pierwszego szkoleniowca Korony 24 listopada 2022 roku. 41-latek poprowadził do tej pory „żółto-czerwonych” w 57 spotkaniach, w których jego podopieczni odnieśli dziewiętnaście zwycięstw, osiemnaście remisów oraz dwudziestokrotnie ponosili porażki. Średnio zespół pod wodzą wychowanka kieleckiego klubu zdobył średnio 1,32 punktu na mecz.
Jak podaje Radio eM Kielce, zaskoczeni tym rozwiązaniem byli również zawodnicy żółto-czerwonych, którzy we wtorek powiadomieni zostali jedynie o kilkugodzinnym przesunięciu środowej jednostki treningowej.
Faworytem do objęcia posady pierwszego trenera Korony Kielce jest Piotr Stokowiec.
Fot. Grzegorz Ksel