Łomża Vive Kielce melduje się w finale! Świetna druga połowa mistrza Polski
Łomża Vive Kielce w finale Ligi Mistrzów! Żółto-biało-niebiescy pokonali 37:35 Telekom Veszprem.
Rzucanie w pierwszym półfinale otworzył Omar Yahia. Kielczanie nie pozostali dłużni i odpowiedzieli bramką ze skrzydła Arkadiusza Moryty. Początek meczu stał na bardzo dobrym poziomie, drużyny narzuciły wysokie tempo.
To, że był to pojedynek z handballowej stratosfery udowodnili gracze Dujshebaeva przy swoim drugim trafieniu, zdobywając nieprawdopodobną bramkę z podwójną wrzutką. Tercet Dujshebaev - Nahi - Karacić wprawili w zachwyt całą Lanxess Arenę.
Łomża Vive zaliczyła dobry start, ale z czasem do lepszej dyspozycji doszli rywale. Po premierowym kwadransie zawodów Węgrzy prowadzili dwiema bramkami. Stan rywalizacji wynosił 10:8.
Szczypiorniści mistrza Polski chwilami męczyli się przy rozegraniu piłki. Zdobywanie następnych trafień z większą łatwością przychodziło zdecydowanie oponentom. Żółto-biało-niebiescy popełniali dużo niewymuszonych błędów, ponadto bramka kielczan nie była wystarczająco szczelna, co doprowadziło do zmiany między słupkami.
To była dobra decyzja Talanta Dujshebaeva. Mateusz Kornecki, który zastąpił Andreasa Wolffa, szybko zaznaczył swoją obecność dwiema skutecznymi interwencjami. Łomża Vive usprawniła grę w obronie, natomiast nieustannie zmagała się nieskutecznością w ofensywie.
Finalnie, tablica świetlna po 30 minutach pokazywała wynik 18:16.
Po powrocie z szatni zawodnicy z Kielc momentalnie odrobili stratę. Na domiar złego dla Telekomu, Węgrzy stracili Blaża Blagotinseka, który obejrzał czerwoną kartę. Zła seria oponenta trwała dalej. W jego szeregi wkradły się liczne błędy w ataku, z czego skrzętnie korzystali kielczanie, wychodząc na prowadzenie po bramce Arkadiusza Moryty.
Podopieczni Dujshebaeva wysunęli pazury, wchodząc wyższy poziom sportowy. Zdobywcy Ligi Mistrzów z 2016 roku łapali swój moment i wydawali się być nie do zatrzymania - po trzecim kwadransie byli już na 3-bramkowym prowadzeniu (27:24).
Oczywiście nie obyło się bez trudniejszych chwil, jednak co ważne kielczanie wychodzili z nich obronną ręką, jak wtedy gdy przy stanie "plus dwa", oraz z sygnalizowaną grą pasywną, do bramki z zimną krwią w samo okienko trafił Vladyslau Kulesh.
Żółto-biało-niebiescy trzymali ciśnienie, nie popełniali błędów, które po zmianie stron były charakterystyczne dla Telekomu. Na 4 minut przed końcową syreną Vive wykrystalizowało 4-bramkową zaliczkę.
I choć, 120 sekund później z tej przewagi zostały jedynie 2 trafienia, Łomża Vive Kielce dowiozła ten rezultat do końca, wygrała 37:35 i zameldowała się w finale Ligi Mistrzów.
Tam będą czekali na drużynę z pary THW Kiel - FC Barcelona.
Telekom Veszprem - Łomża Vive Kielce 35:37 (18:16)
Telekom Veszprem: Corrales, Cupara - Fathy Omar 4, Nenadić 6, Maqueda 1, Nilsson 1, Ligetvari, Marguc 6, Lauge Schmidt 8, Strlek 7, Lukacs 1, Blagotinsek, Mahe 1, Ilić, Lekai, Sipos
Łomża Vive Kielce: Wolff, Kornecki - Vujović 2, Sanchez-Migallon, Sićko 2, A. Dujshebaev 4, Tournat 4, Karacić 5, Kulesz 4, Moryto 8, D. Dujshebaev 3, Thrastarson 1, Paczkowski, Gębala, Karaliok 2, Nahi 2
Czerwona karta: Blagotinsek
fot. Patryk Ptak