Duże emocje w Superlidze. Łomża Vive zdobyła nową halę w Puławach
Mecz godny hitu PGNiG Superligi zaserwowali kibicom drużyny Azotów Puławy i Łomży Vive Kielce. Starcie brązowych i złotych medalistów poprzedniego sezonu toczyło się bramka za bramkę, obserwowaliśmy wymianę ciosów, która trwała aż do ostatnich sekund. A w nich lepsi byli piłkarze ręczni z Kielc, którzy wygrali jedną bramką - 29:28.
Azoty rozpoczęły bardzo dobrze. Prym w zespole gospodarzy wiódł lider - Michał Jurecki, który w pierwszym kwadransie zdobył cztery bramki, wywalczył rzut karny, ale i... rozciął łuk brwiowy i potrzebował pomocy lekarzy. Gra toczyła się na styku i granicy faulu, a zawodnicy drużyn nie odstawiali rąk i nóg. Świadczy o tym choćby fakt, że już po dziesięciu minutach dwie kary na swoim koncie miał Łukasz Rogulski.
Spotkanie było wyrównane, a obie drużyny szły bramka za bramkę. Zmieniło się to po kwadransie - w 14. minucie Igor Karacić popełnił faul w ataku, a dużą przytomnością popisał się bramkarz Azotów Bogdanov, który przerzucił całe boisko i trafił do pustej bramki. Drużyna z Puław prowadziła 7:5.
W grze gospodarzy było widać dużą energię. - Nowa hala dodała nam dodatkowego powera. Jest fajna atmosfera, gra się zupełnie inaczej, sto osiemdziesiąt stopni inaczej niż to, co było wcześniej - nie ukrywał na antenie TVP Sport Łukasz Rogulski.
Na dziesięć sekund przed końcem pierwszej połowy kielczanie przegrywali jedną bramką, a Talant Dujszebajew wziął czas i ustawił ostatnią akcję tej części meczu. Wyszła idealnie - Alex Dujshebaev podał do Branko Vujovicia, a Czarnogórzec doprowadził do remisu 14:14.
Druga połowa rozpoczęła się od kary dwóch minut dla Michała Jureckiego. Siedem minut po wznowieniu gry na tablicy wyników dalej był remis - 17:17. Chwilę później swoją trzecią karę w meczu zobaczył Łukasz Rogulski, co oznaczało dla niego czerwoną kartkę.
Kolejne minuty przyniosły duże emocje. Azoty cały czas nie ustępowały mistrzom Polski, bramką na 24:23 dla gospodarzy zdobył Antoni Łangowski, a potem trzema udanymi interwencjami popisał się Mateusz Zembrzycki, który zanotował wejście smoka. W ataku dużo gospodarzom dawał Bachko, który był najskuteczniejszym zawodnikiem puławian.
Co innego Francuz Dylan Nahi, który długo nie mógł się wstrzelić w meczu. To było jego słabsze spotkanie - nie wykorzystał żadnej z pięciu prób. Złą informacją jest także kontuzja Branko Vujovicia. Czarnogórzec nie dokończył meczu do końca. W 56. minucie opuścił boisko w asekuracji kolegów.
Już dawno w Superlidze kielczanie nie musieli walczyć o wynik do ostatnich sekund. A tak było w Puławach. Końcówkę mistrzowie Polski rozegrali bardzo dobrze i na swoją korzyść, wygrywając z Azotami 29:28. Najwięcej bramek - siedem zdobył dla mistrzów Polski Arkadiusz Moryto.
Już w środę Łomżę Vive Kielce czeka kolejny mecz - w Lidze Mistrzów z FC Porto. Spotkanie w Hali Legionów rozpocznie się o godz. 18:45.
Azoty Puławy - Łomża Vive Kielce 28:29 (14:14)
Azoty: Zembrzycki, Bogdanov, Borucki - Bachko 8, Łangowski 2, Kowalczyk, Zivković, Jurecki 6, Podsiadło, Przybylski 1, Akimenko 5, Fedeńczak, Jarosiewicz, Gumiński, Dawydzik 3, Rogulski 2
Łomża Vive: Wolff, Kornecki - Dujshebaev 3, Vujović 1, Thrastarson, Karacić 4, Sićko 4, Gębala, Moryto 7, Surgiel, Nahi, Sanchez-Migallon, Gudjonsson 4, Karaliok 2, Domagała, Tournat 4
fot: Patryk Ptak