Falstart Łomży Vive Kielce. Dinamo górą w Bukareszcie
Nie tak to miało wyglądać. Kielczanie niespodziewanie przegrali w Bukareszcie ze stołeczną drużyną 29:32. Katem kieleckiej ekipy okazał się Raul Nantes, który zdobył jedenaście bramek w dzisiejszym meczu. Tym samym mistrzowie Polski nie zaliczyli takiej inauguracji, jakiej oczekiwali kibice.
W ekipie Dinama wystąpił świetnie znany polskim kibicom Valentin Ghionea, który przez sześć lat reprezentował barwy Orlenu Wisły Płock.
W to spotkanie lepiej weszli gospodarze, którzy w 5. minucie wyszli na dwubramkowe prowadzenie 2:4. Co gorsza, w tym okresie kielczanie przegrali okres gry w przewadze 0:1. Ekipa z Bukaresztu wyszła na parkiet mocno przeładowana, ponieważ już w 7. minucie mieli na koncie trzy dwuminutowe kary. Fatalnie w ten mecz wszedł Dylan Nahi, który nie trafił dwukrotnie z czystej pozycji, a na domiar złego otrzymał karę indywidualną.
Francuz przełamał się w 11. minucie zmieniając wynik na 4:7 dla gospodarzy. Rumunom w pierwszej części meczu wychodziło dosłownie wszystko i już minutę później wyszli na pięciobramkowe prowadzenie 4:9. Świetnie prezentował się zwłaszcza zdobywca czterech bramek, Bizau.
Minuty mijały, a temperatura spotkania rosła. W 18. minucie zawodnicy obu drużyn mieli na koncie już siedem kar indywidualnych. Szczypiorniści mistrzów Polski mieli potworne problemy z zatrzymaniem ekipy gospodarzy, w pierwszych 20. minutach niemal każda ich akcja kończyła się bramką i tablica świetlna pokazywała wynik 10:14.
Dodatkowo, świetnie w bramce prezentował się Heidarirad, który raz po raz odbijał rzuty kielczan. Nie dawał się zaskakiwać nawet z rzutów karnych, które zawodnicy Vive dwukrotnie egzekwowali w pierwszej połowie. Z drugiej strony był Andreas Wolff, który w pierwszej części odbił tylko jedną piłkę.
Kolejne minuty przyniosły wiele niewykorzystanych szans po obu stronach. Ostatnią bramkę w pierwszej części zdobył Dissinger i ekipa gospodarzy schodziła do szatni prowadząc 12:16.
Druga połowa rozpoczęła się od mocnego uderzenia z obu stron. Zarówno ekipa Łomża Vive, jak i Dinama zdobywały bramki jak na zawołanie i w 34. minucie wynik meczu wynosił 15:20. Dwie minuty później Andreas Wolff wreszcie przypomniał o sobie i Vive zmniejszyło stratę do trzech trafień. Chwilę później wreszcie rzut karny na bramkę zamienili kielczanie i było już tylko 18:20.
W kolejnych minutach znowu pogubili się w ataku zawodnicy Dinamo, z kontrą popędził Moryto i zmniejszył straty do jednej bramki.
To nie był koniec dobrych informacji w drugiej połowie. Andreas Wolff zatrzymał rzut karny, a następnie do wyrównania doprowadził świetny dzisiaj Vujović.
Od tego momentu przez wiele minut trwała wymiana bramka za bramkę. Nie do powstrzymania w ekipie gospodarzy był Nantes. W 48. minucie zdobył swoją ósmą bramkę na osiem prób. Dwie minuty później po trafieniu Bizau gospodarze ponownie wyszli na dwubramkowe prowadzenie 26:28.
Czas mijał, a drużynie triumfatorów Ligi Mistrzów z 2016 roku cały czas dawał się we znaki Nantes, który w 58. minucie zdobył swoją jedenastą bramkę. W 60. minucie na 29:32 trafił Bizau i jasnym się stało, że Vive w tym meczu punktów nie zdobędzie. Więcej bramek już nie padło i mecz zakończył się zwycięstwem gospodarzy 29:32.
Kolejny mecz zawodnicy Łomży Vive Kielce rozegrają 18 września, a ich przeciwnikiem będzie Górnik Zabrze.
Dinamo Bukareszt – Łomża Vive Kielce 32:29 (16:12)
Dinamo: Heidarirad, Ghedbane – Bizau 7, Nantes 11, Racotea 2, Shebib 3, Dissnger 2, Pascual 1, Gaminde 2, Bannour 3, Alouini, Ghionea 1, Negru, Gavriloalia, Militaru, Sorhaindo
Łomża Vive: Wolff – Vujović 6, Nahi 5, Karalek 2, Sicko 2, Tournat 1, Karacić 3, Moryto 7, Sanchez-Migallon, Yusuf, Kulesh, Suergiel, Domagała, Gębala 3, Gudjonsson
Fot. Patryk Ptak