Bardzo dobrze czuliśmy się w bramce. Cieszę się z kolejnej szansy
Łomża Vive Kielce pewnie i ze spokojem poradziła sobie z Elverum HB w meczu 12. kolejki fazy grupowej Ligi Mistrzów. Bardzo pomogli jej bramakrze - Mateusz Kornecki i Miłosz Wałach. Kapitan, Andreas Wolff oglądał tym razem mecz tyko z ławki rezerwowych. - Bardzo dobrze czuliśmy się w bramce - nie ukrywa Mateusz Kornecki.
Reprezentant Polski bronił ze skutecznością 31%. Młodszy Miłosz Wałach miał 36%. - Mam nadzieję, że będziemy taki poziom utrzymywać. Cieszę się, że dostałem kolejną szansę, chcę się pokazywać z jak najlepszej strony. Przez cały mecz odbijałem piłki i to dla mnie ważne - zaznacza 26-latek.
Teraz kielczan czekają dalekie wyjazdy - kolejno do Gdańska, Paryża, Segedyna i Szczecina. - Jesteśmy na półmetku maratonu meczowego, a trener stara się rotować, jak może. Powiedzieliśmy sobie przed meczem, że musimy, wygrać jeśli chcemy walczyć o pierwsze miejsce w grupie i dzięki temu pojedziemy do Paryża z myślą o zwycięstwie - przyznaje Kornecki.
Spotkanie z Elverum od początku było pod kontrolą Łomży Vive. – Tempo było bardzo szybkie. Były skuteczne interwencje z mojej strony, ale zespół z Norwegii grał błyskawicznie po straconych golach. To typowo skandynawskie. Do tego grali niewygodne do bronienia 7:6. Nie spodziewaliśmy się, że będą grać w tym ustawieniu tak długo – tłumaczy bramkarz Łomży Vive.
Punktem zwrotnym w drugiej połowy był czas, w którym Talant Dujszebajew wstrząsnął swoimi zawodnikami. Elverum zaczęło groźnie odrabiać stratę i zbliżyło się do kielczan na cztery trafienia. – Trener zwrócił nam uwagę, że za wcześnie skończyliśmy spotkanie w głowach, a do końca było jeszcze sporo czasu. Chciał nas zmotywować do lepszej gry, co poskutkowało, bo skończyliśmy z dziesięcioma trafieniami na plusie – kwituje Mateusz Kornecki.
W kolejnym meczu Łomża Vive Kielce zagra w sobotę z Wybrzeżem Gdańsk. Spotkanie PGNiG Superligi rozpocznie się o godz. 13.
fot: Anna Benicewicz-Miazga
Wasze komentarze