Są piosenki, bębny, namiastka atmosfery. Ale to nie to samo
W sobotę Łomża Vive Kielce zanotowała udany powrót po blisko miesięcznej przerwie do PGNiG Superligi, pokonując pewnie przetrzebioną przez wirusa Gwardię Opole. Kielczanie wygrali 39:24. Najwięcej bramek - siedem - zdobył Branko Vujović. - Rywalom ciężko było wytrzymać tempo tego meczu - przyznaje Czarnogórzec.
- Kiedy wiemy przed meczem, że rywal przyjeżdża bez najlepszych zawodników, musiało być trochę luzu, to normalne. Chwilę wchodziliśmy w mecz, ale najważniejsze, że na koniec jesteśmy zadowoleni. Wszyscy są zdrowi, wszyscy dostali minuty na parkiecie, obyło się bez kontuzji - cieszy się trener Talant Dujszebajew.
Mecz został rozegrany bez udziału publiczności. To już kolejne takie starcie, w którym kieleccy szczypiorniści muszą radzić sobie bez dopingu fanów. - Bardzo brakuje nam kibiców. Szkoda, że mamy taki czas, bo to dziwne uczucie grać przy pustych trybunach. Kibicują nam pracownicy klubu, są wszystkie piosenki, bębny, namiastka atmosfery, ale to nie to samo. Nawet taki doping daje nam jednak dodatkową motywację i bardzo im za to dziękujemy - podkreśla Vujović.
Dzięki tej wygranej kielczanie uplasowali się na pierwszym miejscu w tabeli. - Chcemy się na nim utrzymać. Idziemy mecz po meczu, ale wiemy już jak ważna będzie czwartkowa gra z PSG - zauważa zawodnik Łomży Vive KIelce.
Potyczka z Paris Saint Germain odbędzie się w czwartek o godz. 20:45.
fot: Anna Benicewicz-Miazga
Wasze komentarze