Deja vu Korony w Szczecinie! Znów w osłabieniu, znów ze zwycięstwem
Korona Kielce ma prawdziwy patent na rywali grając w osłabieniu! Przed tygodniem w ten sposób kielczanie pokonali Cracovię, a teraz, w ostatniej tegorocznej kolejce, w identycznych okolicznościach zwyciężyli wicelidera tabeli, Pogoń Szczecin! Kielczanie całą drugą połowę grali w dziesiątkę po tym, jak za czerwoną kartkę z boiska wyleciał Ognjen Gnjatić. Zwycięskiego gola ładnej urody zdobył Matej Pucko, a wszystko to - podobnie jak przed kilkoma dniami z Cracovią - miało miejsce po stracie rywali pod swoim polem karnym. Przedświąteczne zwycięstwo może Koroniarzom smakować szczególnie. To bowiem pierwsza, historyczna wygrana Korony na obiekcie w Szczecinie.
Trener Mirosław Smyła miał do swojej dyspozycji w kadrze meczowej tylko osiemnastu zawodników, co oznacza, że dwa krzesełka na ławce rezerwowych pozostały puste. Wobec problemów kadrowych, linię obrony tym razem stworzyli Grzegorz Szymusik, Themistoklis Tzimopoulos, Adnan Kovacević i Nemanja Miletić. W ataku bramkarza rywali miał ponownie straszyć Matej Pucko. I to właśnie on został bohaterem.
W pierwszej połowie kibice nie mieli zbyt wielu okazji do poderwania się z krzeseł budującego się stadionu przy ulicy Okrzei w Szczecinie. Piłka długimi momentami była w posiadaniu gospodarzy, natomiast kielczanie wyraźnie nastawili się na grę z kontry. I to właśnie oni stworzyli sobie najlepszą okazję w pierwszej odsłonie.
Sam na sam z Dante Stipicą w 11. minucie stanął Matej Pucko. Słoweniec pognał z kontrą, mógł podawać jeszcze do Erika Pacindy, ale wybrał akcję indywidualną i zakończył ją źle. Jego strzał był zbyt słaby, a golkiper "Portowców" popisał się świetną interwencją i nie dał sobie wbić piłki do bramki.
Jak się okazało, był to jedyny strzał Korony w pierwszej połowie. Pogoń oddała ich siedem, ale tylko jeden - podobnie jak w przypadku Koroniarzy - był celny. Uderzenie Spiridonovicia obronił jednak Kozioł. W pozostałych sytuacjach gospodarze byli nieskuteczni. Blisko był Grek Manias, który także był sam na sam z bramkarzem Korony, ale jego sprytny lob poszybował nad poprzeczką. Sytuację zmarnował ponownie też Spiridonović. Po jego uderzeniu piłka trafiła w boczną siatkę.
Kiedy wydawało się, że w pierwszej połowie nic się już nie wydarzy, kielecka drużyna przeżyła prawdziwe deja vu. Bezmyślne zachowanie Ognjena Gnjaticia przy linii bocznej w środkowej strefie boiska, że Korona musiała w drugim meczu z rzędu grać w dziesiątkę. Arbiter - podobnie jak przed tygodniem - obejrzał dla pewności powtórkę wideo i wyrzucił po niej Bośniaka z boiska. Jego zachowanie było bardzo nieodpowiedzialne, a faul brutalny.
Kielczanie po raz kolejny pokazali olbrzymie serce do walki. Od razu po wyjściu na drugą połowę, pomimo gry w dziesiątkę, objęli prowadzenie. W 50. minucie - podobnie jak przed paroma dniami piłkarz Cracovii - tym razem to Podstawski stracił piłkę pod swoim polem karnym. Ta trafiła do Erika Pacindy, który od razu uruchomił z przodu Puckę. Słoweniec zachował się wyśmienicie. Puścił piłkę obok silnego, ale mało zwrotnego Triantafyllopoulosa, minął go, a następnie precyzyjnym strzałem pokonał Stipicę. Koroniarze mogli się cieszyć.
Po golu kielczanie od razu postawili sobie za cel bronić korzystnego wyniku. W efekcie to Pogoń atakowała, ale wiele jej prób było nieskutecznych. Znów dobrze bronił Marek Kozioł, innym razem kielczan uratował rykoszet, a po podaniu Triantafyllopoulosa atakującego Maniasa zablokował Szymusik.
Korona drżała o wynik do samego końca. Była to jednak walka pełna poświęcenia, bo Pogoń atakowała bardzo zawzięcie. Wszystko mogło uspokoić się w doliczonym czasie gry, kiedy w roli głównej znów był Pucko. Napastnik Korony minął Stipicę, a następnie oddał strzał do pustej bramki. "Portowców" ofiarną interwencją uratował jednak Sebastian Kowalczyk. Wynik nie uległ już zmianie. Korona odniosła pierwsze wyjazdowe zwycięstwo pod wodzą Mirosława Smyły, które smakuje podwójnie. To też pierwsza wygrana w historii pojedynków kielczan w Szczecinie.
Zapis relacji NA ŻYWO - kliknij TUTAJ
Pogoń Szczecin - Korona Kielce 0:1 (0:0)
Bramka: Pucko (50')
Pogoń: Stipica - Stec, Triantafyllopoulos, Łasicki, Matynia - Hostikka (61' Frączczak), Listkowski (68' Dąbrowski), Podstawski (54' Wędrychowski), Kowalczyk, Spiridonović - Manias
Korona: Kozioł - Szymusik, Kovacević, Tzimopoulos, Miletić - Gnjatić, Żubrowski, Lioi (46' Radin), Pacinda (88' Jukić), Gardawski - Pucko
Żółte kartki: Triantafyllopoulos - Jukić
Czerwona kartka: Gnjatić (45' - faul)
Wasze komentarze
A mógł Puciuś zrobić hat trika.
Szkoda punktów z Arką......
Mega wazna wygrana! Oby Gornik wtopil i swieta poza \'podium\', tego zycze nam wszystkim!
Brawo za charakter!
Nie bredź co do drukowania, bo go nie było. Faul nie równy jest faulowi. Gniatić mógł piłkarza Pogoni odesłać do szpitala i na długie leczenie.
Potrzebny jest taki Ramirez do robienia gry i snajper.
Nie wiem czy wiesz, ale nasza reprezentacja pod wodza Górskiego i Piechniczka jeździła na obozy kondycyjne w góry. O efektach pisał nie będę, boś dyletant. Kamień koło Rybnika, Wisła mówią ci coś te miejscowości? Również Zakopane.
A na wiosnę proszę o kilka przekonujących, bezproblemowych, zdecydowanych zwycięstw. Bo tylko tak można wywalczyć utrzymkę.
Masz u mnie browara :-))))
Pozdrawiam
Kibice po karnety, trener i zawodnicy po świętach do ROBOTY!
A prezes na zakupy!
Czarny niech się modli!
CZA zrobić wszystko by się Korona utrzymała!
Wunderkid !
MKS trochę świeżej krwi do kończenia akcji w przerwie zimowej i może się utrzymamy, liga gra przeciw nam trzeba być mocnym i coś grać w innym przypadku nas spuszcza!
może i trzeźwy, ale na prochach?
Jak wróci Cebula chce widzieć Pućko na ataku a za nim Pacinda- Cebula i Lioli na skrzydła. Reszta składu właściwie bez znaczenia.
Ps. Żubrowski kiedy gramy w oslabieniu jest o 50% lepszym piłkarzem z truchtacza zmienia się w zapierdalacza. Nie kręci swoich bezsensownych kółeczek tylko szybko podaje przyspieszając akcje. Nie zapominajmy o djuranovicu bo do rozegrania ma umiejętności.
Ofensywa : Pucko, Pacinda, Cebula, Lioli, Djuranovic to musi przynieść bramki tylko niech sie chłopaki zgrają
Mistrzostwa nie odbywały się co roku, a oni jeździli co zimę. kluby zresztą też.
-bochaterze TVN - dołącz lepiej do braci kibiców Korony -radosnych świąt frajerze .