Pomyślałem, że nie chciałbym być wtedy w jego skórze...
Myślę, że ta pierwsza połowa, jeśli chodzi o naszą grą, nie była płynna – brakowało utrzymywania, przejścia do ataku szybkiego. Ta część nie była za dobra. Trzy porażki odbiły się na nas. Jednego nie mogę zarzucić drużynie – zaangażowania. Popełnialiśmy błędy, staliśmy za daleko od siebie. Pozwoliliśmy Koronie przeprowadzić kilka groźnych ataków. Może nie czystych, stuprocentowych, ale było groźnie. Do przerwy to Korona była lepsza – mówił po meczu w Kielcach trener Jagiellonii Białystok, Ireneusz Mamrot.
- Natomiast cieszy to, że druga połowa wyglądała już inaczej. Zespół od początku wyszedł blisko siebie. W zasadzie w pierwszej i drugiej akcji stworzyliśmy już dobrą sytuację, potem była kolejna sam na sam. Ciężko pracowaliśmy na to zwycięstwo, choć wynik na pewno nie w pełni oddaje przebieg spotkania. To był trudny mecz, ale wracamy do domu bardzo zadowoleni. Z punktu psychologicznego to ważna wygrana.
REKLAMA
Wiedzieliśmy, ze Korona potrzebuje zwycięstwa. To jest fajne, że w tej „ósemce” nie ma drużyny, która o nic nie gra. Poprzez zwycięstwo Legii w Pucharze Polski, każdy walczy, by zająć co najmniej to czwarte miejsce, które zapewni puchary. Byłem pod wrażeniem, jak Korona biegała do przerwy. Grała dynamicznie i szybko, ale tak się nie da przez całe spotkanie. To były pewne przesłanki ku temu, by inaczej ustawić grę po przerwie.
Zagraliśmy dzisiaj z kontry. To nowość, ale jeśli nie idzie nam od kilku meczów, to musieliśmy coś zmienić. Potrzebowaliśmy zwycięstwa, nie szukaliśmy stylu, ale druga połowa raczej może zadowolić naszych kibiców. Wiemy, jaka jest moja filozofia futbolu, ale dzisiaj zagraliśmy nieco inaczej.
Dyspozycja Korony była bardzo dobra. Bo oczywiście nie chcieliśmy jej aż tak oddać inicjatywy. Do przerwy nie wyprowadziliśmy zbyt wielu kontr. Pamiętam jedną sytuację i to wcale nie wiadomą jaką. Nie odfrunąłem, wiem, że nie stworzyliśmy żadnej dogodnej okazji. Nie oddaliśmy celnego strzału na bramkę gospodarzy. O tym rozmawialiśmy w przerwie, że w Koronie jest nowy bramkarz, który nie wiemy, co potrafi.
Co pomyślałem po rzucie karnym Novikovasa? Gdybym panu powiedział... Obawiałem się, że nonszalancja może się zemścić. Pomyślałem, że nie chciałbym być wtedy w jego skórze. Ale dzisiaj strzelił dwie bramki, miał asystę – dużo zrobił na boisku i mocno rozruszał naszą grę. Jednak to, że wygrało się mecz, nie oznacza, że można powiedzieć, iż wszystko było fajnie. Arvydas na pewno wyleczył się z rzutów karnych.
Wasze komentarze
jak ni eteraz to kiedy sprawdzic jakosc zawodników.........na trenigu,sparinu czy na wakacjach........