Polacy z Norwegami walczyli jak lwy. Jednak wygrać się nie udało...
Nie wszystkie mecze da się kończyć zwycięstwem, niestety... W sobotę byliśmy świadkami pierwszej porażki reprezentacji Polski na Euro2016. Biało-czerwoni w Tauron Arenie w Krakowie przegrali z Norwegią 28:30. Przyczyna? Przede wszystkim słaba postawa polskiej drużyny w defensywie.
Cztery dni odpoczynku przed tym starciem miały reprezentacje Polski i Norwegii. Zarówno my, jak i Skandynawowie wyszliśmy z grupy z kompletem czterech punktów. Z tego powodu było jasne, że ewentualny zwycięzca zrobi krok milowy ku półfinałowi.
Nasza drużyna dobrze zaczęła to spotkanie i szybko prowadziła 4:2. Dwa z tych trafień było autorstwa jubilata – Karola Bieleckiego. Popularny „Kola” w dniu meczu z Norwegią obchodził swoje 34. urodziny.
Po kwadransie, pomimo tego, że Polska grała w przewadze jednego zawodnika, zrobił się remis po 7. 180 sekund później to Skandynawowie byli na prowadzeniu (9:8), a o czas poprosił trener Michael Biegler. Później Norwegia wygrywała już nawet trzema bramkami, jednak Polacy obudzili się w odpowiednim momencie. Na półtorej minuty przed końcem mieliśmy szansę na remis, ale niestety – tym razem – rzut Bieleckiego był nieskuteczny.
Pierwsza, bardzo emocjonująca połowa zakończyła się zwycięstwem Norwegów 16:15.
Goście zaraz po wznowieniu gry rzucili dwie bramki i mieli trzy trafienia przewagi. W krakowskiej Tauron Arenie niosło się głośne: "jesteśmy z Wami, Polacy jesteśmy z Wami”. Polacy jednak dopiero w 43. minucie zdobyli kontaktową bramkę i przegrywali 20:21. Niestety, dwa kolejne trafienie były autorstwa Norwegów, i znów musieliśmy gonić wynik. W kolejnej akcji norweski bramkarz obronił rzut Syprzaka i sytuacja mocno się skomplikowała.
W 50. minucie Norwegia prowadziła 24:22. Polacy obronili tą akcję i Karol Bielecki zmniejszył straty do jednej bramki. Sześć minut przed końcem meczu o czas musiał poprosić Michael Biegler, bo jego drużyna przegrywała trzema bramkami (24:27).
Jednak Polacy nigdy się nie poddają, w 56. minucie była już tylko bramka straty. W kolejnych minutach gra toczyła się na zasadzie gol za gol. Norwegia utrzymywała przewagę 1-2 bramek. Minutę przed końcem Biegler wycofał bramkarza.
To nie pomogło. Zwycięstwo Norwegii stało się faktem,
MVP spotkania został Espen Lie Hansen.
W tym meczu zagrało pięciu zawodników Vive Tauronu:
Sławomir Szmal – Zaczął w pierwszym składzie. Boisko opuścił po 20. minutach bez żadnej udanej interwencji. W pierwszej połowie na boisku pojawił się jeszcze raz – na karnego, którego obronił. W drugiej części meczu zobaczyliśmy już innego „Kasę”. Niestety w kluczowych momentach nie zanotował udanych obron.
Michał Jurecki – Wulkan! Wulkan energii! Oglądanie go podczas meczu to czyta przyjemność. Do tego dochodzi świetna gra, rzuca, podaje, rozgrywa i walczy w obronie. Prawdziwy lider. Jakby tego było to w trudnym momencie wziął na siebie nawet ciężar rzucenia (niestety nieskutecznie) karnego.
Krzysztof Lijewski – Przed meczem pojawiły się informacje, że może w tym meczu nie zagrać z powodu kontuzji. Na szczęście wyszedł w pierwszej siódemce. Zagrał przyzwoite spotkanie, jednak widać było spore zmęczenie.
Karol Bielecki – Na tych mistrzostwach jest w formie! Pokazał to również mecz z Norwegią. Obchodzący 34. urodzin Karol Bielecki był jednym z najjaśniejszych punktów polskiej ekipy.
Piotr Chrapkowski – W obronie do pierwszych minut. Później był zmieniony, bo to nie był jego najlepszy mecz. W drugiej połowie grał już lepiej.
Polska – Norwegia 28:30 (15:16)
Wasze komentarze