Trener dał szansę kieleckiej młodzieży. A w głowie już Liga Mistrzów
Wtorkowy pojedynek z Chrobrym Głogów zakończył się zdecydowanym zwycięstwem Vive Tauronu Kielce. Drużyna z Kielc rozegrała ostatni mecz przed wyjazdowym spotkaniem na Węgrzech w ramach rozgrywek Ligi Mistrzów. - Dzisiaj mieliśmy już w głowie niedzielny mecz w Szegedzie. Początek ligi przygotowywał nas do rozgrywek Champions League i szacunek dla wszystkich drużyn, z którymi dotychczas się mierzyliśmy. Mimo tego, że nie rozpoczęliśmy dzisiaj dobrą grą w ataku, to mogę być zadowolony z dyspozycji moich graczy w defensywie. Mam nadzieję, że w niedzielę nasza drużyna będzie w stanie zagrać dobre spotkanie i zwyciężyć– mówi szkoleniowiec kielczan, Talant Dujszebajew.
Niestety, na starcie Ligi Mistrzów Dujszebajew nie będzie mógł skorzystać z nieobecnego we wtorkowym spotkaniu Mateusza Kusa. – Nasz kołowy jest kontuzjowany i w najbliższym meczu go nie zobaczymy. Myślę, ze jego rekonwalescencja potrwa około dwunastu dni - twierdzi trener.
W meczu z Chrobrym szkoleniowiec po raz kolejny dał szansę zaprezentować się młodym wychowankom z Kielc. - Najważniejsze, aby młodzi chłopcy ciężko pracowali z pierwszym zespołem – uważa Dujszebajew. - Z tych pierwszych wspólnych treningów mogą być zadowoleni, ale przed nimi jeszcze dużo pracy i chciałbym, aby patrzyli na to, jak mogą się rozwinąć, aniżeli jak prezentują się na tę chwilę – dodaje.
W pierwszej drużynie zadebiutował 17-letni Michał Grabowski. Młody skrzydłowy popisał się już nawet swym inauguracyjnym trafieniem w Superlidze. - Bardzo się cieszę z powołania do pierwszego zespołu. Starałem się dać z siebie wszystko, ale wiem, że mogło być lepiej. Dziś przyszło nam się zmierzyć z drużyną z czołówki naszej ligi i mogę powiedzieć, że widać zdecydowana różnicę miedzy rozgrywkami juniorskimi, a grą z seniorami – uważa Grabowski.
Filozofia wprowadzania młodych graczy na ligowe parkiety zdaje jak na razie egzamin. Szczypiorniści mogą podnosić swoje umiejętności przy doświadczonych, czołowych zawodnikach światowego handballu. - Atmosfera w drużynie jest bardzo sympatyczna. Można powiedzieć, ze starsi koledzy są dla nas jak ojcowie. Dostajemy cenne wskazówki i staramy się je wykorzystywać. Nie ma co ukrywać, że mamy jeszcze wiele do nadrobienia – zauważa 17-latek.
- Najbardziej mogę liczyć na Krzysia [Lijewskiego – red.], Julena [Aginagalde – red.], „Buntę” [Denisa Bunticia – red.], trenerów Talanta i Tomasza oraz bramkarzy, którzy ciągle nam podpowiadają przy rzutach. Dla niedoświadczonych graczy, te wskazówki są bardzo pomocne – podsumowuje.
fot. Anna Benicewicz-Miazga