Totalna dominacja na parkiecie! Vive nie pozostawia Wiśle Płock żadnych złudzeń!
Wszyscy wiedzieliśmy, że w Orlen Arenie będzie gorąco, wszak o zwycięstwo grały drużyny, których kibice nie darzą się sympatią. Ale któż mógł spodziewać się, że pojedynek wicemistrzów Polski z mistrzami kraju będzie aż tak jednostronny? Absolutnie nikt. Potężny kubeł wody znów został wylany na głowy sympatyków z Płocka. A my możemy cieszyć się z bardzo okazałego zwycięstwa Vive Tauron Kielce!
Jeżeli ktoś liczył na to, że odmieniona Wisła będzie w stanie zagrozić Vive, ten grubo się mylił. Od początku spotkania na boisku dominowała tylko jedna drużyna. Mistrzowie Polski grali znakomicie i bezlitośnie wykorzystywali liczne błędy gospodarzy w defensywie.
Kielczanie świetnie radzili sobie też pod własną bramką, a cuda między słupkami wyczyniał Marin Sego. Były bramkarz płockiego klubu w ostatnich meczach Vive na parkiecie pojawiał się zawsze w drugiej połowie. Teraz Tałant Dujszebajew zdecydował się postawić na niego od początku i to była niezwykle słuszna decyzja. Bo Sego swoją postawą zwyczajnie podłamywał przeciwników, którzy byli w stanie zdobyć tylko dwanaście bramek. Żółto-biało-niebiescy do przerwy trafili aż dwadzieścia razy. Różnica ośmiu goli po trzydziestu minutach – tego mało kto się spodziewał.
Zwłaszcza, że jeszcze w tej partii meczu z boiskiem pożegnał się Karol Bielecki. Za jeden, dość ostry faul „Kola” zobaczył czerwoną kartkę i tym samym zakończył swój występ w Orlen Arenie.
Po przerwie miejsce Sego w bramce zajął Sławomir Szmal, ale poza tym zmieniło się niewiele. Kielczanie w dalszym ciągu pełnili rolę zespołu lepszego, przeważającego i prezentującego większą dojrzałość. Krótko mówiąc, pokazywali, kto jest lepszy. I to dużo lepszy.
Niestety, goście mieli pecha. W 36. minucie na parkiet padł Tobias Reichmann, potrzebna była pomoc pogotowia i niemiecki prawoskrzydłowy z boiska został zniesiony na noszach. Jak groźny jest ten uraz, będziemy informować, gdy tylko otrzymamy pewne informacje.
Mistrzowie Polski konsekwentnie szli do przodu, powiększając przewagę. Po różne możliwości sięgał Manolo Cadenas, trener Wisły, który nie zrezygnował nawet z wprowadzenia Mariusza Jurkiewicza. I widać było, że ten zawodnik, który od lipca przyszłego roku będzie graczem Vive, bardzo chce, ale jeszcze niezbyt może. Po reprezentancie Polski widać braki w przygotowaniu, bo „Kaczka” dopiero nie tak dawno wyleczył groźny uraz.
I pewnie Jurkiewicz już nie może doczekać się transferu, bo niedzielny mecz dobitnie pokazał – po raz kolejny zresztą – kto w tym kraju jest najlepszy.
Następny mecz drużyna Vive rozegra w najbliższy wtorek, gdy o godz. 16 zmierzy się z Wybrzeżem Gdańsk w Hali Legionów.
Orlen Wisła Płock – Vive Tauron Kielce 22:35 (12:20)
Wisła: Corrales, Wichary, Morawski - Wiśniewski 1, Tioumentsev 3, Mantoro 1, Racotea 2, Nikcević 1, Syprzak 3, Jurkiewicz 1, Daszek 2, Pusica 1, Zelenović 5, Rocha, Ghionea 2, Kwiatkowski.
Vive: Sego, Szmal - Buntić, Tkaczyk 4, Cupić 3, Aginagalde 3, Bielecki 2, Lijewski 8, Strlek 3, Jachlewski, Jurecki 8, Reichmann 2, Rosiński 1, Zorman, Musa 2, Chrapkowski 2.
fot. Patryk Ptak
Wasze komentarze