„Tygrysice” zgoliły wąsy... Wąsowi!
Sobotni wieczór był bardzo udany dla kieleckich piłkarek ręcznych. KSS wygrał u siebie z Ruchem Chorzów i zapewnił sobie udział w fazie play-off Superligi. Radość po zwycięstwie była ogromna. Po meczu jednak przyszła pora na dotrzymanie przyrzeczeń z przeszłości, a taką miał właśnie trener Zdzisław Wąs wobec swoich zawodniczek.
- Umówiłem się z dziewczynami, że jeśli wejdziemy do ósemki, to zgolę wąsy. Wyszedłem właśnie z szatni, gdzie pozbyłem się zarostu. Teraz czuję się 20 lat młodziej – śmiał się szczęśliwy szkoleniowiec KSS-u kilkanaście minut po rywalizacji z Ruchem, dzięki której kielczanki awansowały na siódme miejsce w tabeli.
Kluczowe dla losów zarostu Wąsa było ostatnie 20 minut meczu, w których „Tygrysice” zagrały porywająco. Nie dość, że odrobiły wysoką stratę do chorzowianek, to ostatecznie wygrały aż 5 bramkami. Nie ma jednak co ukrywać, że wcześniej gospodynie miały sporo problemów ze szczypiornistkami Ruchu, które mogą czuć po rywalizacji wielki niedosyt - Prowadziliśmy 4 bramkami, a mieliśmy szanse na dalsze trafienie, ale nie wykorzystaliśmy kilku sytuacji sam na sam. Kielczanki praktycznie nie radziły sobie w ataku pozycyjnym i wszystko układało się po naszej myśli. Gdybyśmy tylko wyszli na większe prowadzenie, to pewnie gospodynie straciłyby ochotę do gry. Niestety było inaczej…- żałował trener gości Janusz Szymczyk.
Kielczanki także nie ukrywały, że rywalizacja ze Ślązaczkami nie należała do najłatwiejszych. - Myślałyśmy, że po Wrocławiu nasza gra będzie wyglądała troszeczkę lepiej. Szkoda, że początek nam tak nie wyszedł, ale najważniejsze że dwa punkty zostały w Kielcach. Jesteśmy teraz na siódmym miejscu i wszystko wskazuje na to, że już nie wypadniemy z czołowej ósemki – przyznała Aleksandra Pokrzywka.
Rozgrywająca KSS-u mogła mieć dodatkowe powody do radości Wydaje się, że najistotniejszym momentem spotkania było wprowadzenie na boisko właśnie Pokrzywki, która nie tylko rzuciła trzy bramki, ale także znakomicie poprowadziła grę ofensywną „Tygrysic”. - Jeżeli moja osoba przyczyniła się do tego zwycięstwa, to bardzo się cieszę. Aczkolwiek uważam, że ten rezultat został osiągnięty dzięki pracy całego zespołu. W bramce w drugiej połowie bardzo dobrze zagrała Paula Kozieł, a na kole świetnie spisywała się Asia Drabik. Generalnie cała drużyna prezentowała się znakomicie, a kluczowe dla losów spotkania było ostatnie 15-20 minut – skromnie powiedziała bohaterka spotkania.
Wygrana KSS-u mogłaby być jeszcze bardziej okazała, gdyby nie fatalne tego dnia rzuty karne kielczanek. - Nie wykorzystaliśmy sześć rzutów z siódmego metra. Niech z tego wpadłoby chociaż pięć, to Ruch w 40. minucie nie prowadził by 4 bramkami. Niestety dziewczyny trafiały w słupki i poprzeczki – mówił trener Wąs. - To nasza bolączka, ale dobrze, że te zmarnowane karne nie wpłynęły na wynik. Jakbyśmy przegrały, to mogłybyśmy rozpamiętywać te pomyłki – dodała Pokrzywka.
Po meczu jednak plusy zwycięstwa przysłoniły nieliczne mankamenty gry gospodyń, dlatego nie dziwi fakt, że trener Wąs bardzo pochwalił swoje podopieczne. - Bardzo dobry mecz zagrała Alina Nowak, bo wyeliminowała z gry Annę Pawlik. Jest to dziewczyna, która będzie w przyszłości podpora naszego zespołu. Gratuluję moim zawodniczkom tych dwóch punktów, bo dały nam one przepustkę do play-offów. Jeśliby się utrzymał status quo do końca rundy zasadniczej, to zmierzylibyśmy się z Vistalem Łączpol Gdynia. To jest dla nas wielka sprawa, ponieważ dziewczyny będą grały z najlepszymi i co najważniejsze bez obciążenia psychicznego, które było nasza zmorą przez całe rozgrywki. Wiem, że zespół poczynił bardzo duże postępy. Najważniejsze jest to, że drużyna zaczęła się mobilizować i pokonywać własny stres – zakończył zadowolony bezwąsy Wąs.
Wąs Wąsa to już odległa historia!