Korona Kielce wybiegała zwycięstwo ze Śląskiem Wrocław. Deklasacja w statystykach
Tym razem najbardziej interesująca nas statystyka była bezlitosna dla Śląska Wrocław, który na Suzuki Arenie dał sobie wbić trzy bramki w zamian zdobywając tylko jedną. Drużyna prowadzona przez trenera Leszka Ojrzyńskiego bardzo mocno zapracowała sobie na to zwycięstwo.
Kielczanie w każdym starciu w tym sezonie byli biegowo lepsi od swoich rywali. Oczywiście można powiedzieć, że 1. kolejka się nie liczy, bo Legia Warszawa kończyła mecz w dziesiątkę, jednak kolejne starcia tylko potwierdziły, że żółto-czerwoni na murawie dosłownie dają z siebie wszystko.
O ile w Krakowie te różnice były minimalnie na korzyść Korony, tak w potyczce rozegranej w ramach 3. kolejki PKO Ekstraklasy kielczanie dosłownie zabiegali swoich rywali. Dystans pokonany przez ekipę Ojrzyńskiego to w sumie 110,55 kilometrów przy 100,82 kilometrach Śląska Wrocław.
Jeśli zajrzymy do kolejnych danych biegowych, robi się jeszcze lepiej. Koroniarze wykonali w tym meczu 89 sprintów przekraczających prędkość 25,2 kilometrów na godzinę. Goście na takie rajdy zdecydowali się 72 razy. To pierwszy raz, kiedy żółto-czerwoni przeważają nad drużyną przeciwną w akurat tej statystyce.
Kielczanie królowali także w przypadku szybkich biegów (19,8-25,2 kilometrów na godzinę). Tych na koncie klubu ze stolicy województwa świętokrzyskiego jest aż 474, natomiast wrocławianie zdołali w tym tempie przebiec się tylko 399 razy.
W kontekście tych statystyk najbardziej zapracowani po kieleckiej stronie byli Adrian Danek (10,42 przebiegniętych kilometrów) i Bartosz Śpiączka (18 sprintów oraz najszybszy bieg – 32,93 kilometrów na godzinę). Co ciekawe, najwięcej sprintów po stronie rywali zrobił Patryk Janasik, ale było ich tylko dziewięć.
Drużyna Leszka Ojrzyńskiego znacznie więcej pracowała i biegała, co jednak nie przełożyło się na inne statystyki. Posiadanie piłki to 71-29 procent na korzyść ekipy przyjezdnej. Śląsk w ciągu całego spotkania znacznie częściej podawał, bo wykonał przytłaczającą liczbę 544 podań (465 celnych) na tylko 212 żółto-czerwonych (145 celnych).
Ogromny wpływ na te wyniki miała postawa gości w drugiej odsłonie spotkania. Po wznowieniu gry podopieczni Ivana Djurdjevicia przejęli inicjatywę, co objawiało permanentnym atakiem pozycyjnym. Śląsk cierpliwie prowadził oblężenie, co zaprocentowało znacznie większym posiadaniem i przeważającą liczbą podań. Jednak w trakcie meczu nie można było się oprzeć wrażeniu, że są to działania mało produktywne, co zresztą wynik po ostatnim gwizdku sędziego tylko potwierdził.
Zdaje się, że więcej z gry miała Korona Kielce, która w poniedziałkowym spotkaniu miała lepszy bilans strzałów, uderzeń w światło bramki, rzutów rożnych, a także dośrodkowań. Śląsk natomiast miał więcej odbiorów (12-10) i mniej fauli (12-17) – zwłaszcza tych, zakończonych żółtą kartką (1-3).
Fot. Patryk Ptak