Śnieg płatał figle na Prima Aprillis. Korona na remis z Sandecją
W bardzo trudnych warunkach atmosferycznych przyszło zagrać Koronie Kielce z Sandecją Nowy Sącz. Choć to spotkanie długo zupełnie nie układało się Koroniarzom, żółto-czerwonym udało się wywalczyć na wyjeździe jeden punkt. W roli głównej wystąpiły błędy obrońców i śnieg, który pomagał raz jednej, raz drugiej drużynie. Sandecja - Korona 2:2.
Kielczanie od początku rundy wiosennej mają dużo problemów kadrowych. Oprócz kontuzji, tym razem dwaj zawodnicy wypadli też za kartki. Trener Leszek Ojrzyński nie mógł skorzystać z Piotra Malarczyka i Marcina Szpakowskiego. Ponadto na ławce rezerwowych usiedli najlepsi strzelcy drużyny. Jakub Łukowski i Adam Frączczak zdobyli w tym sezonie łącznie 11 bramek.
Trudno tak naprawdę napisać cokolwiek o pierwszej połowie, oprócz tego, że się odbyła. Sędzia pokazał w niej cztery żółte kartki, ale swoją grą Korona nie dała sportowych argumentów do tego, aby zdobyć bramkę. Oba zespoły musiały radzić sobie z bardzo trudnymi warunkami atmosferycznymi, ponieważ cały mecz toczył się w gęsto padającym śniegu. Konieczne były też przerwy w grze w celu odśnieżeniu linii, które były ledwo widoczne.
Pierwsza połowa zakończyła się bez bramek, a obraz gry błyskawicznie odmienił się po przerwie. Z dużym animuszem z szatni wyszli piłkarze gospodarzy, który w ciągu kilku minut stworzyli sobie kilka niezłych akcji podbramkowych. Trzy minuty po jej rozpoczęciu "Sączersi" zagrozili bramce Konrada Forenca z wolnego, a mocno uderzona piłka minęła minimalnie poprzeczkę. Po chwili golkiper Korony znów miał dużo pracy, kiedy nogami obronił strzał El Hadji Falla.
Sandecja dopięła swego w kolejnej akcji. Po odbiciu od słupka do siatki dobił Tomasz Boczek i gospodarze wyszli na zasłużone prowadzenie 1:0.
Trener Ojrzyński szybko reagował i w 61. minucie zdecydował się na potrójną zmianę. Na boisko weszli ofensywni piłkarze - Frączczak, Łukowski i Strzeboński. Szybka była też odpowiedź. Korona ruszyła do odrabiania strat i w 63. minucie dostała rzut karny, który po weryfikacji VAR został podyktowany za faul na Dawidzie Błaniku. Do "wapna" podszedł Jacek Podgórski i się nie pomylił.
Długimi minutami w drugiej połowie obie drużyny wycofały się do obrony i skupiły głównie na tym, aby bramki nie stracić. Szczególnie, że warunki nie pozwalały na widowiskową grę z pierwszej piłki. W śniegu lepiej czuła się jednak Sandecja, która potwierdziła to w 79. minucie. Zgrana klatką piersiową piłka trafiła do Dariusza Zjawińskiego, który wyszedł sam na sam z bramkarzem i dał swojej drużynie prowadzenie 2:1.
Śnieżna aura odpłaciła się też Koronie, które błyskawicznie doprowadziła do wyrównania. Łukowski kopnął piłkę przed siebie z bardzo daleka, a futbolówka skozłowała na murawie i kompletnie zaskoczyła bramkarza, przelatując mu nad kołnieżem i lądując w bramce. Kielczanom pomogła pogoda, a na boisku był remis 2:2.
W ostatnich minutach kolejnymi dwoma dobrymi interwencjami popisał się Forenc, a na boisku po raz pierwszy od sierpnia pojawił się powracający po kontuzji Jacek Kiełb. Kielczanie zremisowali z Sandecją 2:2. To czwarty remis Korony w piątym meczu rundy wiosennej Fortuna 1. Ligi.
Zapis relacji NA ŻYWO - kliknij TUTAJ
Kolejne spotkanie Korona Kielce rozegra już we wtorek - na Suzuki Arenie podejmie Podbeskidzie Bielsko-Biała. Początek tego spotkania o godz. 20:30.
Sandecja Nowy Sącz - Korona Kielce 2:2 (0:0)
Bramki: Boczek (50'), Zjawiński (79') - Podgórski (65' - karny), Łukowski (81')
Sandecja: Pietrzkiewicz - Kobryń, Osyra, Szufryn, Boczek - Nawotka, Chmiel (72' Szczepanek), Walski, Fall, Šovšić (76' Koffie) - Zjawiński
Korona: Forenc - Danek, Szymusik, Koj, Corral - Podgórski (88' Kiełb), Oliveira, Takáč(61' Łukowski), Górski (61' Strzeboński), Błanik - Szykawka (61' Frączczak)
Żółte kartki: Fall, Szufryn, Boczek, Nawotka - Koj, Szymusik, Danek, Takáč
fot: Mateusz Kaleta