Gramy trochę jak beniaminek. Walka o utrzymanie to nie łyżwiarstwo figurowe
- Gramy na wiosnę trochę, jak beniaminek - fajnie się prezentujemy, ale nie punktujemy. Walka o utrzymanie o nie łyżwiarstwo figurowe. Możemy się oczywiście klepać dalej po plecach, ale zawsze liczy się efekt końcowy w postaci punktów. Za wrażenia artystyczne nikt punktów nie daje - mówi po kolejnej porażce Korony Kielce, Jakub Żubrowski, pomocnik Korony Kielce. W środę żółto-czerwoni przegrali we Wrocławiu ze Śląskiem 1:2.
Kielczanie - podobnie jak przed paroma dniami z Lechią Gdańsk - znów zagrali dwie nierówne połowy. Lepiej zaprezentowali się po przerwie, kiedy gola na 1:1 zdobył Erik Pacinda. Niestety - ponownie nie wystarczyło to choćby nawet do zdobycia jednego punktu. W samej końcówce cios na wagę zwycięstwa wyprowadził Śląsk, który wygrał dzięki trafieniu rezerwowego Erika Exposito.
Po tej porażce kielczanie tracą aż siedem punktów do bezpiecznego miejsca. - Musimy wierzyć, że to przełamanie przyjdzie i nadejdzie taki moment, w którym dobra gra zostanie nagrodzona - podkreśla Żubrowski.
Wychowanek Korony dostrzega mimo wszystko poprawę w grze Korony. Żółto-czerwoni wciąż nie potrafią jednak postawić kropki nad "i". - W poprzednich spotkaniach, kiedy dostawaliśmy bramkę, nie potrafiliśmy na to odpowiednio zareagować. Teraz nam się udaje, ale wciąż brakuje kolejnego elementu, żeby tę koncentrację utrzymać do końca i spróbować przechylić szalę zwycięstwa na naszą stronę. Możemy nawet zremisować, byle nie zakończyć spotkania z zerowym dorobkiem punktowym - mówi pomocnik.
Teraz, za cztery dni, kielczan czeka kolejny mecz "o życie". W poniedziałek żółto-czerwoni podejmą na Suzuki Arenie ŁKS Łódź. Podopieczni Kazimierza Moskala pokonali w tej kolejce Zagłębie Lubin 3:2 i wyprzedzili Koronę w ligowej tabeli. - Na pewno doda im do skrzydeł. To kolejny mecz z gatunku "o sześć punktów", ale przecież nikt tych sześciu nam nie da. Grupa pościgowa, którą my też chcielibyśmy gonić, kolekcjonuje punkty, więc musimy patrzeć tylko na siebie – przekonuje.
- Moment zwątpienia przychodzi, ale mam nadzieję, że jest on krótkotrwały. Cały czas wierzymy w utrzymanie. Nie ma co mówić o cudach, tylko ciężką pracą pokazać to na boisku. Co raz więcej jest pozytywnych momentów, ale nadal nie wystarczająco. Musimy wygrywać, bo tylko to nam pomoże – kwituje Żubrowski.
fot: Mateusz Kaleta
Wasze komentarze