Lider ze skały. Żubrowski wrócił po kontuzji szybciej, niż się spodziewał
W zeszłym sezonie Jakub Żubrowski stracił całą rundę finałową LOTTO Ekstraklasy z powodu kontuzji. Pomocnik Korony wypadł z gry na ostatnie osiem ligowych spotkań, a sztab szkoleniowy nie chciał ryzykować jego zdrowia i na siłę wystawiać go do gry. Korona wygrała wówczas tylko jedno spotkanie i aż pięć przegrała. Podobnie stało się i teraz. 27-latek zszedł z boiska już w 31. minucie meczu ze Śląskiem Wrocław przy pomocy masażystów, ale wrócił do gry jeszcze w przeciągu tego samego tygodnia. I to jak sam przyznaje - szybciej, niż sam się spodziewał.
W meczu ze Śląskiem "Żuber" schodził z boiska mocno poobijany. Swój występ zakończył jeszcze w pierwszej połowie z opatrunkiem na głowie, ale to nie był jedyny powód zmiany. Znacznie mocniej doskwierało mu biodro, które wykluczyło go z następnego, przegranego przez Koronę meczu z Wisłą Płock. - Było dosyć mocno stłuczone, ale dzięki szybkiej interwencji sztabu medycznego mogłem wrócić do gry po bardzo krótkim czasie. Pierwsza prognoza była taka, że czeka mnie dłuższa przerwa - przyznaje wychowanek Korony.
REKLAMA
Żubrowski wrócił do gry po jednym meczu nieobecności, ale w niedzielę nie pomógł jednak swojej drużynie uniknąć drugiej porażki z rzędu. Mimo lepszej gry, kielczanie ulegli 0:2 Arce Gdynia.
- Nie do końca robiliśmy to, na co nastawialiśmy się przed meczem. Było widać to po tym, w jaki sposób konstruowaliśmy nasze akcje od początku spotkania. Woda "stała" na murawie, mocno utrudniała. Było niebezpieczeństwo, że podanie po prostu zatrzyma się w kałuży. Nie ułatwiało to grania w piłkę, ale przecież warunki były jednakowe dla obu drużyn - podkreśla piłkarz.
Kielczanie są już pewni utrzymania w lidze na następny sezon, ale w końcówce sezonu nie dają jednak swoim kibicom zbyt wielu powodów do radości. Bilans w sześciu ostatnich meczach: pięć porażek oraz jedna wygrana na pewno nie jest powodem do chluby. To wszystko głównie przez fatalną skuteczność pod bramką przeciwnika. - Naszym problemem w ostatnich miesiącach jest to "gdyby". To drugi mecz w tym tygodniu, w którym jesteśmy drużyną lepszą, ale ciężko o punkty, kiedy nie wykorzystuje się sytuacji. To banalnie proste - kwituje pomocnik.
fot: Grzegorz Ksel
Wasze komentarze
Pożytek jest z niego jak przyspiesza akcję dokładnym podaniem prostopadłym lub na skrzydło...