Nie dostałem żadnego sygnału od selekcjonera. Nie zaprzątam sobie tym głowy
Po poniedziałkowym, efektownym zwycięstwie nad Lechią Gdańsk, kielczanom towarzyszą doskonałe humory. Nie oznacza to jednak, że drużyna czuje się zbyt pewna siebie przed kolejną ligową potyczką ze Śląskiem. - To nie jest tak, że szukamy alibi i na pewno nie wygramy, na przykład 3:0 ze Śląskiem, bo kto wie - może właśnie tak się stanie. W polskiej piłce nikt jednak nie wygrywa co tydzień w takich rozmiarach. Mamy jednak nadzieję podtrzymać tę passę, bo byłby to ósmy z kolei mecz, w którym łapiemy punkty. Na pewno będziemy robili wszystko, aby w tym spotkaniu zwyciężyć - mówi przed piątkową potyczką pomocnik Korony Kielce, Jakub Żubrowski.
Czy po tak efektownym zwycięstwie kielczanom będzie trudno zmobilizować się na kolejnego przeciwnika? - W Gdańsku mieliśmy ogromną przewagę w meczu. Wychodziło nam dosłownie wszystko, bo mieliśmy przysłowiowy „dzień konia”. Poprzednie spotkania natomiast pokazywały, że nie jesteśmy na nich jacyś mega mocni. Z drugiej strony też to nie jest tak, że nam się to udało, bo tendencja zwyżkowa była widoczna już w poprzednich spotkaniach, co potwierdził też czwartkowy mecz w Lubinie, gdzie drużyna zagrała bardzo mądrze. Wygraliśmy ten pojedynek, kontrolując praktycznie przebieg spotkania. Na Lechię też pojechaliśmy troszeczkę zmienionym składem, ale zwyciężyliśmy 5:0. Nie ma jednak mowy o tym, że ktoś kogoś zlekceważy. Nie jesteśmy na nie wiadomo jakiej pozycji, żeby sobie na to pozwalać – stwierdza 25-latek.
REKLAMA
Duży problem żółto-czerwonym sprawiają w bieżących rozgrywkach rzuty karne. Na cztery próby, aż trzy strzały z "wapna" okazały się nieskuteczne. Trener Gino Lettieri przyznał tajemniczo, że ma jednak żelaznego kandydata do "jedenastki". - Nic mi o tym nie wiadomo, więc pewnie to nie ja jestem tą osobą. Może sam trener podejdzie? (śmiech). Rzeczywiście, jesteśmy bardzo nieskuteczni w tym elemencie gry. To jest fatalna statystyka. Niestety, w ostatniej kolejce ja również przyłożyłem do tego swoją nogę, rękę, głowę i nie pomogłem poprawić tej statystyki. Na moje szczęście było to w momencie, gdy prowadziliśmy już 4:0, ale to też nie jest dla mnie żadne usprawiedliwienie, ponieważ bardzo chciałem strzelić. Niestety, uderzyłem na tyle słabo, że bramkarz wyczuł moją intencję - ubolewa pomocnik Korony.
Mecz ze Śląskiem jest ostatnim spotkaniem przed listopadową przerwą na kadrę. W kieleckim środowisku głośno spekuluje się, że pomocnik Korony zasługuje na powołanie do kadry. Sam zawodnik odcina się jednak od tych doniesień i zupełnie nie liczy na powołanie. - "Chciejstwo" na pewno jest i z mojej strony. Po to właśnie się gra i trenuje, aby stawiać w swojej karierze te kolejne kroki. Nie ma się co podpalać. Do tej pory nie dostałem jeszcze żadnego sygnału, więc może się tym zaskoczę, ale teraz nie zaprzątam sobie tym głowy. Skupiam się na tym, aby jak najlepiej przygotować się do jutrzejszego meczu - jasno stawia sprawę "Żuber".
Dużym zagrożeniem dla defensorów Korony będzie Marcin Robak, najskuteczniejszy zawodnik wrocławian w obecnych rozgrywkach. - On od paru lat nie patrzy już gdzie gra: czy u siebie, czy na wyjeździe. Strzela dużo bramek, praktycznie co sezon osiąga wynik dwucyfrowy. Z naszej strony defensywa będzie starała się zrobić wszystko, żeby nie dopisał sobie kolejnych punktów do klasyfikacji kanadyjskiej. To nie jest proste, ale zawodnicy i trener znają go już na tyle, że będą mieli receptę na to, żeby go zatrzymać – wierzy środkowy pomocnik.
Śląsk to jednak bardzo nieprzewidywalna drużyna. Wrocławianie potrafili już wygrywać z bardzo mocnymi drużynami, jak i gubić punkty wtedy, gdy byli faworytem. - Mają doświadczoną drużynę, bo wielu zawodników ma już rozegranych po kilkaset meczów w lidze. Część jest wiekowa, część to natomiast obcokrajowcy. To drużyna, która potrafi zaskoczyć, grając bardzo dobry mecz, a potem za tydzień grać kompletnie bezbarwnie. Myślę jednak, że jest to przypadłość wielu drużyn u nas w lidze. Śląsk w tym sezonie też nie wygrał jeszcze meczu na wyjeździe, dlatego mam nadzieję, że to przełamanie jeszcze nie nastąpi – mówi "Żuber".
W tym spotkaniu drużyna będzie musiała sobie radzić bez swojego kapitana, Radka Dejmka, który doznał kontuzji mięśniowej. - Szkoda, że Radkowi przydarzył się uraz. Mamy za chwilę dwa tygodnie przerwy, więc nie ma co ryzykować zdrowia i grać na siłę na lekach przeciwbólowych. Trener w związku z przepisami dotyczącymi gry obcokrajowców będzie miał ból głowy. Ktoś pewnie zostanie poszkodowany. Nie wiem jeszcze, w jakim systemie wyjdziemy, ale szkoleniowiec mimowolnie będzie musiał troszkę poprzestawiać te klocki w obronie. W poprzednich meczach też graliśmy czwórką obrońców i dobrze to wyglądało. Mam nadzieję, że jutro będzie podobnie – kwituje Żubrowski.
Początek meczu Korony Kielce ze Śląskiem Wrocław jutro o godz. 18.
fot. Rafał Rusek / PressFocus
Wasze komentarze