Atmosfera robi się coraz bardziej nerwowa...
Mecz ze Śląskiem miał być dla Korony przełamaniem po fatalnej serii trzech porażek z rzędu. Niestety 4,5 tysiąca kibiców, która wybrała się w poniedziałek na Kolporter Arenę nie zobaczyła, porywającego spotkania i zwycięstwa zespołu z Kielc. Dwie bramki zadecydowały o tym, że to wrocławianie wracają do domu z pełną pulą. - Trzeba powiedzieć brutalnie, że musimy wrócić do gry, która dawała nam punkty. Atmosfera robi się coraz bardziej nerwowa - mówi Tomasz Wilman.
Mariusz Rumak (trener, Śląsk Wrocław): - Wiele zdrowia kosztował nas ten mecz. Szczególnie na ławce rezerwowych. W przerwie powiedziałem moim podopiecznym, że ten mecz skończy się wynikiem 1:0. Wygra ten, kto zachowa więcej dyscypliny i wyrachowania w grze. Skończyło się 2:1 na szczęście dla nas. Przyjeżdżaliśmy do Kielc z dużym bagażem niepewności na plecach. Zespół pokazał charakter. Momentami nasza gra wyglądała całkiem dobrze, chociaż jest w niej jeszcze wiele mankamentów. Dopisujemy sobie trzy punkty i czekamy na kolejne spotkanie z Cracovią. Ono jest najważniejsze.
Tomasz Wilman (trener, Korona Kielce): - Spodziewaliśmy się takiego spotkania. Wiedzieliśmy, że to będzie trudny mecz, gdzie walka przeniesie się głównie do środka pola. Wynik miał rozstrzygnąć się jedną bramką i tak też się stało. Zbyt późno ruszyliśmy do budowania akcji ofensywnych. Później znów za łatwo daliśmy sobie strzelić bramkę. W końcówce już brakło cierpliwości i pomysłu na wyrównanie. Chłopcy muszą wiedzieć, że nie realizują na boisku tego, nad czym pracujemy na treningach. Trzeba powiedzieć brutalnie, że musimy wrócić do gry, która dawała nam punkty. Atmosfera robi się coraz bardziej nerwowa. Pozostaje nam bić się o trzy punkty w kolejnym meczu w Chorzowie.
fot. Paweł Jańczyk
Wasze komentarze
kielce.tvp.pl/27369778/kto-wezmie-korone
Nie wiem na ile można im wierzyć