Czy przy szkołach muszą być takie boiska?
Tu się urodziłem, tu wychowałem, tu spędziłem kilkanaście lat życia. Do dzisiaj Barwinek traktuje jako "swoje" osiedle, często tu przybywam, spaceruję, oglądam... Wracam do ulubionych miejsc z dzieciństwa - zwłaszcza tych sportowych, gdzie rozegrało się wiele pasjonujących meczów. Człowiek się zmienia, starzeje. Niestety, boiska robią to jeszcze szybciej.
Kultura gry w piłkę nożną na Barwinku zawsze była wysoka. Mnóstwo boisk przy blokach (czytaj: trawniki zaadaptowane do gry przez młodych mieszkańców), do tego dwa obiekty przy ZSO nr 16 (w jej skład wchodzą SP32 i Gimnazjum nr 16) - jedno małe betonowe, drugie trawiaste, słynne "Wembley".
Kilka lat temu beton zniknął. Miasto pokusiło się o inwestycję i położenie tam nawierzchni poliuretanowej. Konkretnie pojawiła się ona na boisku do piłki ręcznej oraz koszykówki i siatkówki. I jeśli na tym drugim wygląda dzisiaj jeszcze nieźle, to na pierwszym budzi zwykły niesmak. Dziura na dziurze - to demaskuje fatalny sposób wykończenia tego obiektu.
Dziś uprawianie sportu na takiej nawierzchni grozi kontuzją. Nie mówiąc już o tym, że gra na tym pomarańczowym podłożu wcale nie jest zbytnio przyjemna. Wie to każdy, kto od czasu do czasu zakłada buty piłkarskie.
Z kolei "Wembley" to już bardziej klepisko, niż boisko. Ilekroć tam jestem, to zawsze świeci ono pustkami. Nic dziwnego, bo jaka frajda z gry na takiej "murawie", gdy w XXI wieku mamy do dyspozycji zupełnie inne obiekty.
OK, zdaję sobie sprawę, że dzisiaj młodzież jest inna, bardziej wirtualna, mniej ochocza do aktywnego trybu życia. Ale jestem przekonany, że mając do dyspozycji fajny obiekt, chętnie by z niego skorzystała.
A może tak wybudować tam boisko a'la orlik? Wszak niebawem startuje nowa edycja Budżetu Obywatelskiego...
Tomasz Porębski