Chorwacki mur pogrążył Wisłę! Płocczanie rozbici w Kielcach!
To był prawdziwy popis Marina Sego! Chorwacki bramkarz Vive Tauronu Kielce w drugim pojedynku finałowym z Orlenem Wisłą Płock spisał się fantastycznie i w dużej mierze dzięki niemu mistrzowie Polski wygrali 25:16 (11:10) i są już tylko o jedno zwycięstwo od obrony tytułu. W niedzielnym pojedynku nie brakowało kartek, kar i spięć. Kielczanie rozstrzygnęli na swoją korzyść kolejną emocjonującą „świętą wojnę”! W drugiej połowie płocczanie zdobyli zaledwie… sześć bramek!
Kielczanie rozpoczęli ten pojedynek w składzie Sego – Jachlewski, Zorman, Musa, Chrapkowski, Lijewski, Reichmann. Do ataku wchodził jednak Karol Bielecki i raz po raz nękał defensywę gości. Już po jedenastu minutach było 7:2 dla żółto-biało-niebieskich. Twarda postawa w defensywie i skuteczność w ataku sprawiły, że „Nafciarze” od samego początku starcia w Hali Legionów musieli gonić wynik.
Wówczas jednak podopieczni Tałanta Dujszebajewa zanotowali słabszy fragment gry. W 19. minucie było już tylko 7:6 dla mistrzów Polski, a w złapaniu lepszej dyspozycji nie pomogły kielczanom tradycyjne zmiany zawodników z pola. Dobrą formą popisywał się Marcin Wichary. Bramkarz ekipy z Mazowsza zanotował kilka skutecznych interwencji. Co jednak Wiśle nie udało się wcześniej, wyszło jej na cztery minuty przed końcem gry. Wówczas na tablicy wyników widniał rezultat 9:9, a więc pierwszy remis od stanu 1:1.
Na 120 sekund przed zakończeniem pierwszej połowy charakterystycznymi gestami wypełnioną Halę Legionów o doping aczął prosić trener Tałant Dujszebajew. W kieleckim obiekcie zjawili się także fani z Płocka. W 29. minucie drugiej potyczki finałowej Michał Daszek został ukarany karą dwóch minut. Głośne protesty ławki rezerwowych gości sprawiły, że płocczanie kończyli pierwszą połowę w… potrójnym osłabieniu! I, co ciekawe, ten fragment starcia zakończył się wynikiem 0:0. Kielczanie nie wykorzystali licznych braków w zespole ich rywali. Po pierwszej połowie żółto-biało-niebiescy prowadzili 11:10.
Drugą część gry zdominowały liczne spięcia i wykluczenia. Wkrótce po jej rozpoczęciu czerwoną kartkę z gradacji kar otrzymał Zbigniew Kwiatkowski, a Krzysztof Lijewski prawie pobił się z Adamem Wiśniewskim, zarzucając graczowi z Płocka niesportową próbę uderzenia go podczas oddawania rzutu.
Zmiany w polu w ekipie Vive tradycyjnie były przeprowadzane płynnie, zaś cały mecz bronił Marin Sego, ponieważ w sobotę pełne sześćdziesiąt minut rozegrał Sławomir Szmal. I to było znakomite posunięcie trenera Dujszebajewa. Chorwat po przerwie bronił kapitalnie, a płocczanie kompletnie nie mieli pomysłu na jego pokonanie. Dość powiedzieć, że były zawodnik „Nafciarzy” przez 20 minut po przerwie puścił raptem dwa gole!
Jego koledzy z ataku nie mieli większych problemów ze skutecznością, dzięki czemu spokojnie budowali swoją przewagę. Na dziesięć minut przed końcem potyczki żółto-biało-niebiescy prowadzili 21:12. W końcówce po czerwonej kartce za uderzenie rywala otrzymali jeszcze Żeljko Musa i Kamil Syprzak. Ostatecznie gospodarze wygrali 25:16.
W finałowej rywalizacji Vive Tauron prowadzi z Orlenem Wisłą 2:0. W czwartek o godzinie 18 w Płocku dojdzie do trzeciego pojedynku. Jeśli kielczanie go wygrają, obronią tytuł mistrza Polski.
Vive Tauron Kielce – Orlen Wisła Płock 25:16 (11:10)
Vive: Sego - Grabarczyk, Jurecki 2, Tkaczyk 3, Reichmann 3, Chrapkowski 1, Aginagalde 3, Bielecki 3, Jachlewski 1, Strlek 2, Lijewski 4, Buntić 2, Musa, Zorman, Cupić
Wisła: Wichary - Kwiatkowski, Daszkiewicz 3, Racotea 9, Tioumentsev 2, Wiśniewski, Ghionea, Syprzak 1, Zelenović 1, Montoro 1
fot. Patryk Ptak
Wasze komentarze
debilu.
A co do kibicowania-przykro słuchać jak skandowane są teksty "na kolana" "psy" itd.. Kiedyś te Święte Wojny były inne (oczywiście, że dużo było przekleństw-nawet więcej niż teraz) ale jak dzieci krzyczą z trybun takie teksty to jest to dla mnie niesmaczne...
Do KKV - nie wystarczy zapożyczyć kilka piosenek i tekstów, trzeba jeszcze wiedzieć jak i w którym momencie je wykonać. Zero wyczucia atmosfery i sytuacji.
czytaj wiecej na interi