Bez stresu z mistrzyniami. „Tygrysice” sprawią niespodziankę?
Dwa miesiące temu mierzyły się z rozbitym i niepewnym swojego bytu SPR-em Lublin i mimo tego przegrały. Teraz lublinianki ze spokojem patrzą na przyszłość i wracają do wysokiej formy. Czy kieleckie „Tygrysice” są w stanie postawić się mistrzyniom Polski?
Sporą huśtawkę nastrojów przeżyły w ostatnich dniach szczypiornistki KSS-u Kielce. Najpierw kielczanki w weekend po niezłej grze pokonały u siebie KPR Ruch Chorzów, a tym samym zapewniły sobie utrzymanie w lidze oraz... pozbawiły wąsów trenera Zdzisława Wąsa, a potem w poniedziałek także w hali przy ulicy Krakowskiej dostały solidne lanie od Vistalu Łączpol Gdynia w ćwierćfinale Pucharu Polski. I jak tu nie wierzyć przysłowiu, że „kobieta zmienną jest”? Jednak za to lubi się piłkę ręczną oraz wszelkie inne sporty w wykonaniu kobiet. Bo nie dość, że w sporcie wszystko jest możliwe, to w połączeniu z płcią piękną tworzy się z tego niezwykle wybuchowa, ale atrakcyjna mieszanka pozytywnych emocji.
I oby tych nie zabrakło w sobotę w hali przy ulicy Krakowskiej, gdzie kielczanki rozegrają, licząc Puchar Polski, trzeci z rzędu mecz domowy. Jako przeciwniczki będą miały nie byle kogo, bo mistrzynie Polski z SPR-u AZS Pol Lublin. Aż trudno uwierzyć, że ten zasłużony dla polskiego handballa klub jeszcze na końcu ubiegłego roku ze względu na ogromne problemu finansowe był bliski upadku... Apogeum dramatu lubelskiego klubu przypadł akurat na mecz z KSS-em, który zapowiadany był jako ostatnie spotkanie SPR-u w historii. Na szczęście dla lublinianek zespół nie tylko pewnie pokonał kieleckie „Tygrysice” 36:24, ale także dzięki Wyższej Szkole Społeczno Przyrodniczej im. Wincentego Pola utrzymał Lublin na sportowej mapie Polski.
Teraz SPR konsekwentnie stara się wrócić na szczyt polskiej Superligi i trzeba przyznać, że jest na dobrej drodze. Lublinianki wprawdzie zajmują trzecią pozycję w tabeli, ale w ostatnim ligowym spotkaniu błysnęły formą pokonując bezpośrednie rywalki w walce o najwyższe cele, czyli Vistal Łączpol Gdynia. Tym samym podopieczne Edwarda Jankowskiego tracą już tylko punkt do gdynianek. Do tego SPR dołożył jeszcze pewną wygraną w ćwierćfinale Pucharu Polski z Ruchem Chorzów.
Szkoleniowca lublinianek może martwić tylko fakt, że meczu z Vistalem z powodu naderwania mięśnia dwugłowego uda nie dokończyła Sabina Włodek. Zawodniczkę czeka około 6 tygodni przerwy. Po kontuzji na parkiet wróciła natomiast Alesia Mihdaliova. W bramce do dyspozycji trenera Jankowskiego będzie także Weronika Mieńko, którą na początku roku lubelski klub pozyskał z upadającej Zgody Ruda Śląska. Notabene klub z Lublina sprowadził stamtąd także rozgrywającą Małgorzatę Kucińską.
Kielczanki natomiast w sobotnim meczu nie będą miały nic do stracenia. Pewności „Tygrysicom” doda na pewno fakt, że są już pewne utrzymania. - To jest dla nas wielka sprawa, ponieważ dziewczyny będą grały z najlepszymi i co najważniejsze bez obciążenia psychicznego, które było nasza zmorą przez całe rozgrywki. Wiem, że zespół poczynił bardzo duże postępy. Najważniejsze jest to, że drużyna zaczęła się mobilizować i pokonywać własny stres – powiedział trener KSS-u Zdzisław Wąs.
Początek rywalizacji KSS-u z SPR-em Lublin w sobotę o godzinie 17. w hali przy ulicy Krakowskiej.
Wasze komentarze