Utrą nosa osłabionym mistrzyniom? KSS jedzie do Lublina
Niewiele czasu na odpoczynek po cennej victorii nad Politechniką Koszalińską mają kieleckie „Tygrysice”. Już w środę KSS jedzie do Lublina gdzie zmierzy się z aktualnymi mistrzyniami Polski. Realizm każe nie mieć żadnych nadziei na korzystny wynik, ale przecież w sporcie wszystko jest możliwe.
Przeciętny kibic chyba stracił już rachubę kiedy odbędzie się mecz pomiędzy SPR-em Lublin, a KSS-em Kielce. Najpierw szczypiornistki miały się zmierzyć 20 listopada, ale wtedy na przeszkodzie stanął dwumecz mistrzyń Polski z HAC Handball w ramach Pucharu Europejskiej Federacji. Rywalizację w Superlidze przełożono więc na 8 grudnia. Ten termin jednak nie pasował KSS-owi, który chciał się w komfortowych warunkach przygotować do spotkania z Politechniką Koszalińską, który był zaplanowany na 12 grudnia. Związek nie przychylił się jednak do wniosku kielczanek powołując się na regulamin rozgrywek, który nakazywał rozegranie spotkania w pierwszym wolnym terminie.
Gdy wszystko wydawało się już jasne, nastąpiła kolejna zmiana terminu. Znów z powodu SPR-u, który nagle stracił dwie podstawowe bramkarki. Anna Baranowska i Justyna Jurkowska doznały kontuzji podczas zgrupowania reprezentacji Polski przed turniejem preeliminacyjnym do Mistrzostw Świata. Tym razem wyszło jednak na korzyść KSS-u, bo spotkanie wyznaczono na 15 grudnia.
Dlatego nie dziwi fakt, że kielczanki wcale nie zaprotestowały. „Tygrysice” nie ukrywały nawet, że spotkanie z mistrzyniami Polski miało dla nich drugorzędne znaczenie. Dzięki tak korzystnemu terminowi przez cały poprzedni tydzień mogły myśleć tylko o rywalizacji z koszalińskimi „Akademiczkami”, która była dla nich niezwykle ważna w kontekście walki o czołową ósemkę ligi. I podopieczne Zdzisława Wąsa przygotowały się do niej znakomicie. W hali przy ulicy Krakowskiej wyżej notowane rywalki, uskrzydlone czterema zwycięstwami z rzędu, nie dały rady ambitnie walczącym kielczankom, które sensacyjnie wygrały 30:24.
Teraz więc można spokojnie przystąpić do potyczki z SPR-em, który wciąż przeżywa ogromne problemy. Wobec urazów reprezentacyjnych golkiperek w ostatnich dniach desperacko penetrowano polski rynek w poszukiwaniu godnych zastępczyń na bramkę. W ostatniej chwili udało się wypożyczyć z UMCS-u Lublin Martę Fordymę oraz zakontraktować Paulinę Górecką, która jeszcze w tamtym sezonie reprezentowała Vistal Łączpol Gdynia. Ta druga zdążyła już wystąpić w wyjazdowym spotkaniu z Piotrcovią Piotrków Trybunalski. Szczęścia jednak nie przyniosła, gdyż w meczu bezpośrednich rywalek w tabeli lepsze okazały się gospodynie, które rzutem na taśmę zdobyły gola na 30:29.
To jednak nie jedyne zmartwienie SPR-u. Mecz z KSS-em może być bowiem... ostatnim w historii 15-krotnych mistrzyń Polski. Wszystko przez ogromne problemy finansowe, a co za tym idzie zaległościami w wypłatach dla zawodniczek, które postawiły ulimatum upływające 17 grudnia. I to właśnie może być data ewentualnego rozwiązania tego jakże zasłużonego klubu...
Czy więc pogrążony w chaosie SPR będzie łatwiejszym przeciwnikiem niż się wszyscy spodziewali? O ile w Kielcach „Tygrysice” mogłyby się pokusić o megasensację, to na wyjeździe chyba nie ma na to wielkich szans. Choć podopieczne Wąsa nie składają broni. - O punkty będzie bardzo ciężko, ale będziemy walczyć. Naszym celem jest pierwsza ósemka i zrobimy wszystko, aby się w niej utrzymać – powiedziała Agata Kabała, która zdołała wyleczyć kontuzję już na spotkanie z Politechniką. Do dyspozycji doświadczonego szkoleniowca kielczanek będzie również nieco oszczędzana w niedzielę Katarzyna Stradomska oraz Kinga Lalewicz. Oczywiście w bramce zabraknie Małgorzaty Kawki, ale fantastyczna dyspozycja Pauliny Kozieł w spotkaniu z AZS-em pozwala mieć choć cień nadziei na korzystny wynik w Lublinie.
Początek spotkania między SPR-em Lublin, a KSS-em Kielce w środę o godzinie 18.00.
Wasze komentarze